~ XV ~

800 129 19
                                    

 Muszę to wreszcie dokończyć, chociaż jestem przekonana, że nikt już tego nie czyta haha




Z dnia na dzień w mieście było coraz bardziej niespokojnie, a Louis coraz bardziej martwił się o swoją rodzinę i o Harry'ego. Nie miał okazji z nim porozmawiać, bo nie widział go już półtora tygodnia od czasu jego ostatniej wizyty, chociaż oddałby wszystko, żeby być pewnym, że nic mu się nie stało. Nie wiedział, czy wrócił do kraju, czy rzucili go na front, zwłaszcza że ostatnio ludzie snuli różne domysły. Do tego Louis był kelnerem i słyszał zbyt wiele, żeby pozwalało mu to być spokojnym. Mimo że tak naprawdę chyba nikt nie wiedział, co dzieje się wokół, to wszyscy byli pewni, że coś się szykuje.

Nie było dzisiaj zbyt wielkiego ruchu, a teraz w kącie restauracji siedziało tylko kilku żołnierzy w angielskich mundurach, popijających piwo i śmiejących się z czegoś. To jeszcze bardziej sprawiało, że zastanawiał się, co teraz może dziać się z Harrym, a przecież nie mógł podejść i po prostu zapytać.

Na szczęście właśnie kończył zmianę. Odniósł ostatnie talerze do kuchni, po czym mógł się przebrać i wrócić do domu. Miał jeszcze tyle do zrobienia, że pewnie położy się w środku nocy i właśnie to zaczęło teraz zaprzątać jego myśli, wypychając z nich na chwilę angielskiego żołnierza. Zmienił ubranie i już miał wyjść, jednak zatrzymał się, nie spodziewając się gości, którzy weszli do restauracji. Siostra podbiegła do niego i od razu wtuliła się w jego nogi.

Louis! – zaszczebiotała, jakby nie widziała go od wieków. Miała na sobie białą sukienkę, którą sprawił jej ostatnio, a za nią kroczyła Charlotte w zwiewnej, błękitnej sukience w kwiaty, którą kupił jej na urodziny. I Louis widział, jak niektórzy, zwłaszcza angielscy żołnierze, oglądali się za nią. Miał świadomość tego, że jego siostra była piękna i co najgorsze dla niego, jako brata, dorastała, a on będzie musiał znosić tych wszystkich schodzących się do niej adoratorów.

– ­ Salut mon petit! (Cześć maluchu) – odpowiedział młodszej w chwili, w której dołączyła do nich Charlotte. – Qu'est-ce que vous faites ici? (Co tutaj robicie?)

J'ai dŭ faire les courses et nous avons pensé que nous viendrions d' un coup te chercher et que nous reviendrions ensemble. (Musiałam zrobić zakupy i pomyślałyśmy, że od razu przyjdziemy po ciebie i wrócimy razem).

Chłopak uśmiechnął się do siostry, podczas gdy młodsza już zauważyła pana Ganthiera i odsunęła się od brata, żeby trochę pozawracać mężczyźnie głowę. Był jedną z tych osób, które uwielbiała i które tak samo uwielbiały ją. Podeszła do niego i szybko zaczęła mu opowiadać o zakupach, na których była razem z Charlotte, a oni przyglądali jej się zauroczeni. Louis czasami chciałby być w jej wieku i nie mieć tych problemów, które kołatały się teraz w jego głowie.

Vous voulez que je vous dise encore quelque chose? (Powiedzieć panu coś jeszcze?) – zapytała, kiedy skończyła mówić o zakupach, które dla niej były jeszcze ogromną wyprawą.

Je pense que nous devrions aller déjà dormir (Myślę, że powinniśmy już iść) – odezwał się Louis.

Mais c'est court (Ale to krótkie) – oznajmiła od razu, nie mając ochoty jeszcze odchodzić.

Chłopak westchnął tylko i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Charlotte, po czym pozwolił powiedzieć jej tę ostatnią już rzecz.

Mon Louis a embrassé un garçon (Mój Louis pocałował chłopaka) – pochwaliła się.

Francuz spojrzał na nią zdumiony i spiął się natychmiast, a już po chwili zerknął na pana Ganthiera szukając jakiejś reakcji. Pochylił się i wziął siostrę na ręce.

Qu'est – ce que tu parles? (Co ty wygadujesz?) – zapytał, udając oburzonego, jednak jakoś musiał wybrnąć z tej sytuacji. Nie miał pojęcia, że mogła zauważyć jego i Harry'ego, zawsze byli ostrożni. Co innego Charlotte, jej mógł ufać i wiedział, że była na tyle odpowiedzialna, by trzymać język za zębami. – Tu sais qu'on ne peut pas mentir? (Wiesz, że nie wolno kłamać?) – skarcił. Przecież była małą dziewczynką, kto miałby jej uwierzyć? Wszyscy wiedzą, jaką takie maluchy mają wyobraźnię.

Je ne mens pas (Nie kłamię) – odpowiedziała oburzona.

Wyglądała uroczo, kiedy się denerwowała, broniąc swojego zdania, ale teraz ważniejszym było, żeby jakoś załagodzić sytuację, w której się znaleźli.

Mon chéri, tu as dŭ te tromper (Kochanie na pewno coś ci się pomyliło) – powiedziała Charlotte, próbując pomóc Louisowi. Dobrze wiedziała, jak na słowa siostry może zareagować pan Ganthier, a co dopiero byłoby, gdyby to się rozniosło. Muszą utrzymywać, że to tylko bujna wyobraźnia dziecka inaczej ich rodzina może mieć kłopoty. – Les garçons ne s'embrassent pas. (Chłopcy się nie całują)

Ta soeur a raison (Twoja siostra ma rację) – potwierdził pan Ganthier, przez co Louis i Charlotte poczuli chwilową ulgę. Pozostało im tylko modlić się, żeby jej nie uwierzył.

Mais jai vu vraiment Louis et Harry! (Ale ja naprawdę widziałam Louisa i Harry'ego!) – krzyknęła, po czym zaczęła się wyrywać i już po chwili Louis musiał postawić ją na ziemię, a ona, kiedy tylko stanęła na nogach, pobiegła w stronę wyjścia.

Charlotte natychmiast ruszyła za nią, chcąc ją złapać, natomiast Louis tylko przeprosił szybko swojego pracodawcę, zanim pobiegł za siostrami. Był pewien, że dzisiaj z nerwów nie zmruży oka.

Love is warOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz