51. Wasza pierwsza poważna kłótnia cz.3

3.2K 103 5
                                    

Przybywam z kolejnym rozdziałem i nową okładką, którą wykonała @intheouterspace 

Uwaga! Mogą pojawić się spoilery!

Miller:

Wraz z pozostałymi setkowiczami zostałaś porwana przez Mount Weather. Podstępnie udało Ci się zdobyć zaufanie syna Dantego. Mężczyzna zadurzył się w Tobie oczywiście bez wzajemności. Cage obiecał Ci, że nie ruszy Twoich najbliższych przyjaciół. W tym też Millera. Skrycie podkochiwałaś się w chłopaku. Niestety nie wiedziałaś, czy Nathan odwzajemnia Twoje uczucia. Mimo wszystko byliście najlepszymi przyjaciółmi. Od pewnego momentu zauważyłaś, że Nathan dziwnie się wobec Ciebie zachowuje. Był w stosunku do Ciebie bardzo opryskliwy. Przeszkadzało mu to, że większość czasu spędzasz z Cagem (nie wiem, jak się to poprawnie pisze). Wielokrotnie usprawiedliwiałaś swoje postępowanie, ale Miller w dalszym ciągu był zły. Pewnego dnia nie wytrzymał i zrobił Ci ogromną awanturę, gdy dowiedział się, że Cage zorganizował dla Ciebie wystawną kolację.

- Robię to dla waszego dobra. - Próbowałaś przemówić mu do rozsądku.

- Chyba raczej dla swojego.

- Słucham?

- Widzę, że jest Ci to bardzo na rękę. Specjalne traktowanie, wystawne kolacje... może jeszcze pójdziesz z nim do łóżka!

- Czy ty postradałeś zmysły! Nigdy tego nie zrobię! Udało mi się zdobyć jego zaufanie. Gdybym nie odgrywała swojej roli, już dawno byłbyś dawcą szpiku idioto!

- Jak to?

- Dowiedziałam się, kto ma być następny. Cage chciał przeprowadzać na tobie badania. Wręcz wybłagałam go o to, żeby nie robił Ci krzywdy. Dlatego jestem teraz na każde jego skinienie palcem!

Nie wytrzymałaś. Przepchnęłaś Nathana w przejściu i z płaczem uciekłaś do swojego pokoju.

- Ja... nie wiedziałem! - Miller wyszeptał pod nosem.

Czuł się okropnie. Gdyby od samego początku wiedział, że robisz to dla niego... Chłopak otrząsnął się z osłupienia i czym prędzej ruszył za Tobą. Był zły na siebie. Gdyby wcześniej zorientował się, że coś do niego czujesz...  

Roan:

Skaikru długo zwlekało z obwieszczeniem pozostałym klanom, kto będzie reprezentował ich podczas konklawe. Wraz z Bellamym, Clarke i Marcusem gorączkowo szukaliście odpowiedniego kandydata. Octavia wręcz idealnie się do tego nadawała za względu na jej umiejętności walki. Niestety dziewczyna aktualnie gdzieś przepadła. Musieliście znaleźć zastępcę...

Roan przygotowywał się do konklawe, kiedy weszłaś do jego komnaty. Ze smutkiem wymalowanym na twarzy podeszłaś do swojego ukochanego. Mężczyzna odłożył broń na drewniany stół i spojrzał na Ciebie pytająco. Wiedział, że coś jest nie tak. Wtuliłaś się w niego ze łzami w oczach. Roan instynktownie objął Cię ramieniem i jeszcze mocniej Cię do siebie przyciągnął.

- Wygram. - Wyszeptał czule w Twoje włosy.

- Roan... ja muszę Ci coś powiedzieć... - Wyszeptałaś ledwo słyszalnie.

- Zamieniam się w słuch moja królowo.

- Będę reprezentować skaikru podczas konklawe.

- Co!?

Roan odsunął się od Ciebie jak poparzony. Na jego twarzy zagościł grymas niezadowolenia. Był wściekły.

- Straciłaś rozum!

- Muszę to zrobić dla moich ludzi.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że będziemy musieli ze sobą walczyć? Konklawe jest walką na śmierć i życie!

- Wiem.

- Niech wystawią kogoś innego.

- Oprócz Octavii jestem ich jedyną nadzieją.

- Nie pozwolę Ci na to!

- Nie masz wyjścia.

Roan napiął wszystkie swoje mięśnie. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Ciebie bez słowa. W jego oczach dostrzegłaś ogromny ból. Mężczyzna nagle dostał ataku furii. Odsunęłaś się pod ścianę, gdy ten pod wpływem gniewu zaczął demolować swoją komnatę. Ze łzami w oczach usiłowałaś przemówić do niego. Niestety bezskutecznie. Gdy podbiegłaś do niego i chwyciłaś za poranioną dłoń, ten odepchnął Cię od siebie. Bez słowa opuścil pomieszczenie. W tej chwili mialas ochotę zapaść się pod ziemię. Ogarnęło cię głębokie uczucie bezsilności.   


Ilian:

Gdy dowiedziałaś się, że Ilian podpalił Arkadię, wpadłaś w szał. Chciałaś jak najprędzej znaleźć chłopaka. Zwinnie przemieszczałaś się wśród tłumu, który domagał się jego śmierci. Byłaś w takim stanie, że sama miałaś ochotę dokonać wyroku na chłopaku. Całkowicie zapomniałaś o tym, co was łączyło. Ilian zniszczył wasze szanse na przetrwanie. Abigail wpuściła Cię do lecznicy, w której przetrzymywany był Ilian. Od razu rzuciłaś się na niego z pięściami. Chłopak nie protestował. Pozwolił, byś się na nim wyżyła.

- Jak mogłeś! Przez Ciebie zginiemy!

Ilian milczał.

- Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę!

- (T.I) proszę... musisz mnie wysłuchać.

W tym momencie do pomieszczenia wparowali rozwścieczeni obozowicze. Pragnęli oni zemsty na Ilianie. Abigail próbowała powstrzymać samosąd, lecz strażnicy odciągnęli ją na bok. Stałaś przy Ilianie, gdy jakiś mężczyzna z tłumu zażądał wydania im chłopaka.

- Musisz mi pomóc. - Chłopak zbliżył się do Ciebie.

Zrobiłaś kilka głębokich wdechów. Mogłaś wstawić się za chłopakiem. W twojej głowie panował mętlik.

- Zabierzcie go. - Zwróciłaś się do mężczyzny, który od razu chwycił Iliana za ubranie.
Niestety nie mogłaś mu wybaczyć...

- (T.I) Zrób coś! Proszę! - Ilian przez cały czas prosił Cię o pomoc.

Gdy w końcu tłum wyprowadził go z pomieszczenia, osunęłaś się na ziemię. Zaczęłaś zanosić się płaczem.

- Oni go zlinczują! - Abigail pojawiła się przy Tobie.

- Zapłaci za to, co zrobił. - Wydukałaś pod nosem.

Na twarzy kobiety pojawiło się rozczarowanie.

- Przecież go kochasz...

- Kocham... i nienawidzę.

- Jeżeli teraz nic nie zrobisz, jego śmierć będzie Cię prześladować do końca życia.  

The 100 - Preferencje i Imagify (Anulowano)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz