Nocne odwiedziny

1.9K 164 29
                                    


Draco

Ponownie mieliśmy pracować w parach, ale tym razem mogliśmy samodzielnie wybrać, z kim chcemy być. Moje szczęście w tym momencie było niewyobrażalne. Podszedłem do Crabba i już chciałem go zapytać, czy mogę z nim usiąść, gdy nagle podbiegła jakaś blondyna z Gryffindoru, a owy osobnik, rzecz jasna wolał przebywać w towarzystwie tej dziewuchy. Przyznam, że miał na czym zawiesić oko, ale to nie powód, by wystawić do wiatru swojego kumpla. Nim się odwróciłem wszyscy byli już dobrani, co lekko mnie zirytowało. Spojrzałem jeszcze na Goyle i przeżyłem taki szok, że szczęka o mało nie spadła mi na podłogę. Co ta mugolska szlama robi przy jego ławce? No błagam. Może mam jakieś przywidzenia? 

– Nie mam pary – poinformowałem, kierując wzrok w stronę Snape.

– Pan Potter zdaje się też jej nie mieć – stwierdził, wskazując na wolne miejsce przy ławce chłopaka.

– Ale... – urwałem, będąc w szoku, że znowu trafiło na niego.

– Chciałeś coś dodać? – syknął gniewnie.

– Nie – odparłem zrezygnowany i wolnym krokiem podszedłem w stronę swojego nowego stanowiska. Przysięgam, że chyba spalę się ze wstydu.

– Składniki są w książce, jak i cały przepis krok po kroku, strona 578. Za 30 minut chcę widzieć wasze eliksiry – rzucił Snape, a ja w tym momencie jedynie stałem przy ławce i czułem okropne zażenowanie.

– Malfoy – zaczął niepewnie szatyn, najwyraźniej nie wiedząc jak do mnie podejść.

Nagle do klasy otworzyły się drzwi, w których stał mój ojciec. I pomimo tego, że go nie znoszę, lepsze to, niż tłumaczenie się Potterowi ze swoich niefortunnych czynów.

– Snape, wybacz, mogę prosić Draco? – na to pytanie, Severus przytaknął.

Nareszcie coś idzie po mojej myśli. To chyba moja jedyna forma ucieczki. Wyszedłem z klasy pewnym krokiem i oparłem się o framugę drzwi.

– Czego chcesz? Nie widzisz, że mam lekcje? Mam nadzieję, że to coś ważnego. – Z reguły zawsze mówiłem coś w tym stylu, ale teraz byłem tak cholernie zadowolony z tego, iż nie zostanę upokorzony w oczach Pottera, że aż zrobiło mi się głupio, w końcu tak na niego naskoczyłem w momencie, kiedy on ratuje mi tyłek. No, ale rzecz jasna, musiałem trochę podramatyzować.

– Profesor powiedział mi, że ostatnio zachowujesz się absurdalnie, szlajasz się nocami po korytarzach, nie uważasz na lekcjach, odbywasz szlabany, a nawet doszły mnie słuchy, że byłeś na jakiejś imprezie u Gryfonów. Przynosisz mi wstyd!

– Gryffindor to nie moja liga, przecież to wiesz – odparłem oschle, nie wiedząc, co więcej mógłbym powiedzieć.

– Myślałem, że jest to oczywiste. Tym razem przymykam na to oko, ale jeszcze raz dojdą do mnie tego typu skargi, to porozmawiamy w inny sposób – skrzywił się.

– To wszystko? – odwróciłem wzrok, ignorując pouczenia ojca.

– Zważaj na słowa – odpowiedział i zniknął mi z pola widzenia, skręcając w lewy korytarz.

Zaczekałem dłuższą chwilę, chcąc mieć pewność, że oddalił się na wystarczającą odległość. Upewniając się, że nie ma opcji, byśmy natknęli się na korytarzu, zwiałem z lekcji niczym z piekła rodem. W końcu taka okazja może się już nie przytrafić, a ja naprawdę nie jestem jeszcze gotowy na rozmowę z nim.

*

Harry

– Pan Potter zdaje się też jej nie mieć – zakpił.

No chyba sobie żartuje, uwziął się, czy jak? A ten obok, co? Udaje, jakby mnie tu nie było. Czy on naprawdę myślał, że pozwoli mu pracować samemu? Myślałem, że jest na tyle inteligentny, iż potrafi znaleźć sobie parę. Spojrzał na mnie i otworzył oczy ze zdziwienia. Tym razem, o co chodzi? Niezawiązane buty? A może ponownie źle zapięte guziki? Odwróciłem twarz, ale atmosfera była niezręczna i zaczynałem naprawdę się irytować.

– Malfoy – zacząłem niemrawo, gdy nagle do klasy wszedł jego ojciec.

– Snape, wybacz, mogę prosić Draco? – zapytał i oczywiście dostał pozwolenie.

Ciekawe czego chce w takim momencie. Ale skoro tak nagle wparował do sali, to musi być coś ważnego. Miałem tylko nadzieję, że może chociaż teraz uda mi się z nim porozmawiać, bo od ostatniego zajścia, ponownie mnie unika. I dlaczego mnie to niby dziwi? Przecież go odepchnąłem...

– Już! Do roboty! Skończyliście? Bo widzę, że nikt z was nie pracuje. Skoro tak, to może zaczniemy oceniać? – wrzasnął Severus.

*

Draco

Minęły dwa tygodnie. Próbowałem jeszcze bardziej unikać Pottera na wszystkie sposoby, jakie tylko mogłem wymyślić i chyba nieźle mi to wychodziło. Chcąc zapobiec spotkania, opuszczałem nawet wspólne lekcje z gryfonami. Dwa, czy trzy razy udało mi się usprawiedliwić swoją nieobecność, ale z resztą było gorzej. Właściwie, jakie to ma znaczenie? Wszyscy doskonale wiedzą, że eliksiry mam już od dawna opanowane, a reszta przedmiotów jest mi zbędna. Ale ojciec ma inne zdanie na ten temat. Dostałem niezły wykładzik i to nieraz. Chyba nie muszę wspominać, że nawet nie starałem się go słuchać. Co by nie mówił i tak doskonale wie, że się do tego nie dostosuję. Marnuje tylko swój i przy okazji mój czas. Ja wiem, że takie uciekanie to strasznie dziecinne zachowanie, ale co ja mam zrobić w tej sytuacji? To, co się wydarzyło, nawet nie było zamierzone. To wyszło ze mnie pod wpływem gwałtownych emocji. Cholera, zaczynam zachowywać się jak nieporadny, mały chłopczyk, a kim jestem?

– Arystokratycznym dupkiem!  warknąłem. Właśnie nim jestem, muszę przestać przejmować się takimi błahostkami. Stało się i już. Nie panowałem nad sobą. Jeśli będzie próbował dojść prawdy, to powiem, że rzucono na mnie czar, lub, że najwyraźniej coś musiało mnie opętać. Czas przestać się ukrywać i wrócić do swojego stałego charakteru. Co to w ogóle były za przemyślenia ostatnimi czasy. Nigdy się niczym nie przejmowałem, więc dlaczego teraz miałoby mnie coś takiego ruszyć. Muszę tylko trzymać go na dystans i już, to tylko Potter. 

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Kogo tym razem przywiało? Było już w końcu grubo po północy. Przekręciłem klucz i lekko uchyliłem wrota.

– Niemożliwe pomyślałem.

Cześć – powiedział niemrawo, ściągając z siebie pelerynę niewidkę.

I w tym momencie mój plan zawalił się niczym śnieżna lawina.

NIBY NIC • drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz