Ciepły oddech

2.1K 166 60
                                    


Draco

– Patrz jak lezi... – urwałem, gdy zobaczyłem, że to Potter. Zaś ten, jakby nie zważając na moją obecność, poszedł dalej bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

Dochodziła pierwsza i miały rozpocząć się kolejne zajęcia. Po dłuższej chwili czekania, do klasy wkroczył Snape.

– Przecież w planie mamy zielarstwo – mruknąłem niesłyszalnie pod nosem.

– Zielarstwa nie będzie, w ramach zastępstwa - eliksiry z Gryffindorem. 

To chyba jakiś żart – pomyślałem, słysząc o kolejnych zajęciach z domem lwa.

*

Na zajęciach mieliśmy pracować w parach, mało tego, byłem w parze z moim znienawidzonym gryfonem, co się równa – upokorzeniem do potęgi.

– Robisz to specjalnie? – skrzywiłem się.

– Mi też miło cię widzieć – odpowiedział ironicznie.

– Ciągle cię gdzieś pełno, a w moim otoczeniu to już szczególnie jest zdecydowana nadwyżka twojej obecności. To jakiś stalk? – wlepiłem w niego wzrok, chcąc wyczytać coś z jego twarzy.

– Jeżeli prace w parach, czy przypadkowe wejście w ciebie na korytarzu nazywasz "stalkowaniem", to tak, chyba faktycznie masz rację – burknął, tworząc w powietrzu cudzysłów manualny.

– Daruj sobie – szepnąłem zrezygnowany, nie mając ochoty, dalej brnąć w tę konwersację.

– Bo przecież, spełnieniem moich marzeń jest, by spędzać z tobą jak najwięcej czasu – odpowiedział sarkastycznie, unosząc jedną brew, a ja mimowolnie przewróciłem oczyma na boki.

*

Harry

Czy on naprawdę nie potrafi sobie odpuścić? Wiecznie ma do mnie jakieś wąty, cokolwiek bym nie zrobił, to doczepi się praktycznie o każdy najmniejszy szczegół  perfekcjonista do kwadratu.

Nastała grobowa cisza i w tym samym momencie przestaliśmy nawiązywać kontakt wzrokowy. 

 Proszę, niech ta lekcja nareszcie się skończy, mam dość – pomyślałem, prosząc niebiosa, by choć raz mnie wysłuchały.

*

Draco

*późnym wieczorem*

Od dwóch dni, znowu nie mogę zasnąć, mam głowę pełną bezsensownych przemyśleń, a co za tym wszystkim idzie, jest przepełniona tym cholernym wybrańcem. W co on sobie ostatnio pogrywa?

Postanowiłem się przewietrzyć, co miałoby rzekomo pomóc odświeżyć mi umysł. Wyszedłem więc na dwór i zauważyłem siedzącą pod drzewem postać, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie zamierzałem usiąść. Kątem oka zauważyłem, że ową osobą jest nikt inny, jak Potter. Jak przejść i pozostać zauważonym? A może, zrobić coś, by zwrócić na siebie uwagę? 

– Cholera – syknąłem, bo szatyn skierował na mnie wzrok, dużo wcześniej, nim zdążyłem podjąć decyzję.

– Malfoy? – spytał zdziwiony, a mnie zamurowało.

– Kto inny? – palnąłem zdezorientowany.

– Co tu robisz o tej porze? – zadał mi pytanie, na które sam dokładnie nie znałem odpowiedzi.

NIBY NIC • drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz