Draco
– Malfoy, czekaj, błagam cię, zatrzymaj się na moment. Malfoy! – krzyczał na mnie, koszmarnie się przy tym miotając.
– Jak ładnie poprosisz – zadrwiłem z niego, dalej ciągnąc go za nadgarstek do Wielkiej Sali.
– Proszę! – wykrzyczał zdenerwowany.
– Nie urzekło mnie to – mówiąc to, uniosłem zadziornie kącik ust i spojrzałem na niego, po czym się zatrzymałem.
– Czemu to ja jestem twoją marionetką? Wcale mi się to nie uśmiecha – powiedział półszeptem, patrząc mi prosto w oczy.
– Boisz się, Potter? – wypaliłem z przyzwyczajenia.
– Chciałbyś, Malfoy – wyrwał się z uścisku, poprawił swój, a raczej mój krawat, w którym wyglądał naprawdę dobrze i pewnym krokiem wszedł do Wielkiej Sali.
– Nie zapomniałeś o czymś? – odkaszlnąłem. – Mieliśmy się trzymać za ręce.
– No zlituj się, daj mi jeszcze, choć chwilę nacieszyć się życiem – powiedział, patrząc błagalnie, a ja ten jeden raz przystałem na jego skomlenia.
*
Harry
– W zielonym ci do twarzy – prychnęła Miona, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
– Dlaczego to mnie w to wszystko pakują? Cholerny Malfoy! – syknąłem, będąc rozdrażnionym tymi wszystkimi spojrzeniami w moją stronę.
– Pół szkoły tylko czeka, by zobaczyć was trzymających się za ręce. Nie bulwersuj się tak, to tylko zabawa.
– Łatwo ci mówić, ale to nie ty będziesz obiektem kpin – uniosłem brew i posłałem jej gniewne spojrzenie.
– Złość piękności szkodzi – powiedziała, chwytając mnie za podbródek, przekręcając moją twarz na bok.
– Hermiona... Normalnie cię nie poznaje – wybełkotał Ron, a chwilę później patrząc na siebie, zaczęliśmy się śmiać.
Z przyzwyczajenia zerknąłem na stół Slytherinu, połowa ślizgonów się mi przypatrywała. Goyle kopnął Malfoya w kostkę, na co ten się skrzywił i odwrócił wzrok w moją stronę, poczułem ciepło wypływające na moje policzki. Uśmiechnął się do mnie seksownie i puścił mi oczko. Jak widać, chyba dobrze się bawi moim kosztem.
*
Draco
– Musisz się tak szarpać? I tak widziała cię już połowa szkoły – uśmiechnąłem się, widocznie zadowolony z siebie.
– Mnie? To ty mnie na siłę za sobą ciągniesz – odwrócił wściekle wzrok.
– Gdybyś się nie wyrywał, to moglibyśmy wyglądać jak udana para – zakpiłem i prychnąłem śmiechem.
– Nie pozwalaj sobie, Malfoy – odrzekł poirytowany, po czym weszliśmy do sali.
Odbywały się zajęcia związane z czarną magią. Ciągnąc za sobą Pottera, usiedliśmy w mojej ławce, a wszystkie ciekawskie szuje, momentalnie zaczęły nam się przyglądać.
– Coś nie tak? – warknąłem gniewnym tonem, na co wszyscy się odwrócili.
Rumienił się, na Merlina, on się rumienił. No proszę, jak to łatwo wpędzić Pottera w zakłopotanie.
– Ekhm – odchrząknął. – Możesz mnie już puścić – zerknąłem na nasze złączone dłonie i poluzowałem uścisk, a zielonooki zabrał rękę.
CZYTASZ
NIBY NIC • drarry
FanfictionHistoria dwojga uczniów Hogwartu, którzy z niewiadomych przyczyn zawarli rozejm i odnaleźli w sobie garstkę emocji, które po raz pierwszy nie były przepełnione wyłącznie wieloletnią zawiścią. Z każdym kolejnym dniem starają się zrozumieć, jak tak na...