5

2.4K 105 50
                                    

Lwia Czerwień

Profesor zdjął z mojej głowy Tiarę, a ja musiałam zamrugać kilkukrotnie. Cały dom lwa zaniósł się ogromnymi krzykami. Uśmiechnęłam się lekko, czując jak po policzkach rozlewa mi się czerwień. Adra wyciągnęła w moją stronę ręce przyciskając w serdecznym uścisku. Chyba zyskałam przyjaciółkę i współlokatorkę. Louis z Fredem posłali mi dumne spojrzenia.

-Chyba nie powiesz mi, że było aż tak źle? – James szepnął w moim kierunku.

-Było o wiele gorzej niż źle. – wystawiłam mu język ciągle się uśmiechając. Chłopak przewrócił oczami i również się zaśmiał.

-Nie będę już musiała mieszkać sama. – Adra odwróciła się do mnie, kiedy kolejna osoba siadała na stołku. – I w końcu ktoś z kim będę mogła poplotkować.

-Musisz mi wszystko opowiedzieć, chce być na bieżąco. – puściłam do niej oczko.

Dziewczyna zaśmiała się zasłaniając usta dłonią, a blondyn oparł głowę na dłoni i rozmarzonym wzrokiem spojrzał na różowowłosą. Kiedy ta tylko to zauważyła zmierzyła go wściekłym spojrzeniem i obróciła się plecami. Przewróciłam oczami i mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Potter Lily!

Z tłumu wyszła dziewczynka o wściekle rudych włosach i pewnie usiadła czekając na przydział. Tiara nie zastanawiała się długo i dziewczynka trafiła do domu kruka.

-Nie wiedziałam, że masz siostrę. – powiedziałam zwracając twarz do bruneta. – Wyglądasz bardziej na rozpuszczonego jedynaka.

-Ałć, to był cios prosto w serce. – chłopak złapał się za pierś. – Mam jeszcze brata, Albusa. Siedzi tam, przy stole Slytherinu. – wskazał głową na czarnowłosego chłopca o zielonych oczach. – Muszę przyznać nieczęsto się lubimy.

-Jesteście nawet podobni. – mruknęłam marszcząc brwi.

-Ja jestem bardziej czarujący niż mój braciszek. – James uśmiechnął się krzywo. – Siedzisz w towarzystwie idealnego starszego brata.

-Jeśli ty jesteś idealnym starszym bratem Jimmy, to ja jestem wybitny z zielarstwa. – rzucił szybko Fred przez co parsknęłam śmiechem. – Nie wolno podrywać damy poprzez kłamstwo.

- Odezwał się ten co nigdy nie kłamie. - chłopak przewrócił oczami i pokręcił głową na kuzynów.

Znajomość z tą trójka przyniesie mi zapewne sporo kłopotów. Odwróciłam głowę w stronę profesor McGonagall, która właśnie zaczęła przemowę noworoczną. Starałam się chociaż udawać, że słucham, jednak bawiący się moimi włosami James skutecznie mi to utrudniał.

-Możesz przestać? – syknęłam do niego, zgarniając włosy przed siebie. – Nie mogę się skupić.

-Mogę. – mruknął i znowu chwycił kosmyk moich włosów. – Ale nie chce.

Prychnęłam pod nosem i wzniosłam oczy ku niebu, wywołując przy tym śmiech Weasley'ów. Zebrałam wszystkie swoje włosy i przerzuciłam je do przodu, tak że swobodnie opadły mi na pierś. Dyrektorka posłała w ich kierunku ostre spojrzenie i zakończyła przemowę życząc wszystkim smacznego. Na stołach pojawiła się pięknie pachnąca kolacja. W ruch ruszyła złota zastawa, a rozmowy ucichły. Rozpływałam się nad kremowym puree i cudownie chrupiącymi kawałkami kurczaka. Jednak najlepsza dla mnie część kolacji miała dopiero nadejść. Chyba nie musze długo rozwodzić się nad tym jak bardzo uwielbiam desery. Zapiszczałam cicho, kiedy przede mną pojawił się tort czekoladowy. James posłał w moim kierunku zdziwione spojrzenie, a ja tylko uśmiechnęłam się szeroko nakładając sobie spory kawałek. Nic nie poradzę na to, że mój słodkolubny brutal wyrwał się na wolność i zaczął domagać się cukru. Czekolada i wszystko co ją ma mogłabym pochłaniać do momentu aż zacznie mi być niedobrze.

Gdy talerze zostały puste, a w sali rozbrzmiewały coraz głośniejsze śmiechy, prefekci domów zaczęli nawoływać pierwszorocznych. Spojrzałam trochę skołowana nie wiedząc do końca co mam robić. Moje przemyślenie dość szybko przerwała Adra ciągnąc mnie za rękę. Podniosłam się z ławki, a dziewczyna złapała mnie pod ramię i z wielkim uśmiechem poprowadziła pod obraz.

-Andy, to Gruba Dama strażniczka Wieży Gryffindoru. – wyrecytowała dziewczyna. – Bądź dla niej miła to czasem wybaczy ci pewne potknięcia. – szepnęła mi na ucho.

-Hasło to „cukrowe pióro". – dodał Fred stojący tuż za mną. – Lepiej je zapamiętywać, dość często się zmienia. – i wtedy obraz otworzył się zapraszając nas do środka.

Pokój wspólny był okrągłym, przytulnym pomieszczeniem, o pomalowanych na czerwono ścianach. Znajdowało się tam wiele miękkich, wysiedzianych foteli oraz koślawych stolików. W jego centralnej części znajdował się kominek, w którym wesoło błyskał ogień. Wszędzie wisiały gobeliny i pomniejsze proporczyki domu lwa. Adra pokazała mi także tablice ogłoszeń, gdzie mogłam znaleźć nowe hasło, a także wszystko to co trzeba było wiedzieć o nadchodzącym tygodniu. I dość szybko wytłumaczyła, które z pary drzwi prowadzą do dormitorium dziewcząt.

-Gramy w wyzwanie albo picie? – zapytał wesoło Louis obejmując mnie ramieniem. – Nie mów, że się boisz Edwards? – wyszczerzył się do dziewczyny.

Kolorowowłosa zmierzyła go całego zimnym spojrzeniem i rozsiadła się zaraz obok Freda. Ciemnowłosy zaśmiał się i poczochrał Adrę po głowię. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego gest i uderzyła go delikatnie łokciem w żebra. James zniknął na chwilę za drzwiami prowadzącymi do męskich dormitorii i wrócił w oka mgnieniu z dwiema butelkami. Jedna pusta i druga trochę większa z bursztynowym płynem. Siedziałam obok blondyna i lekko przekrzywiłam głowę starając sobie przypomnieć czym jest ten wyskokowy płyn.

-To Ognista Whisky. – rzucił w moją stronę Potter. – Gwizdnąłem ojcu tuż przed wyjazdem. – uśmiechnął się do kuzynów. – Może się nie zorientuje.

Fred złapał pusta butelkę i położył na stoliku. Zrobił krótką rozgrzewkę, czym rozśmieszył mnie i Adrę, i zakręcił. Szyjka butelki kręciła się chwile po czym zatrzymała się wskazując blondyna.

-Lou, kochany kuzynie. – Weasley uśmiechnął się szeroko. – Zaczniemy spokojnie, daj buziaczka naszemu kochanemu kuzynowi.

Blondyn skrzywił się jednak nachylił się do czarnowłosego i ucałował jego policzek. Zaraz później zaczął szybko przecierać sobie usta dłonią. Zachichotałam na ten widok.

Następnie padło na Freda, który musiał wmówić jakiemuś pierwszorocznemu, że jest opętany. Później szyjka butelki zatrzymała się na Adrze, która wolała pociągnąć spory łyk whisky, niż siedzieć na kolanach blondyna. Następnie wypadło na James'a, który tańczył przez minutę udając taniec brzucha. Później ja musiałam upić trochę z butelki i następnie Louis, który siedział teraz ze spodniami na głowię. Graliśmy i śmialiśmy się głośno nie zdając sobie sprawy jak szybko bursztynowy płyn wchodzi nam do głowy.

James zakręcił butelką ciągle chichocząc aż ta zatrzymała się na mnie. Spojrzał na moją, już lekko poczerwieniałą twarz, a w jego oczach pojawiły się zadziorne ogniki. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a chłopak odkaszlnął i wyprostował się.

-Musisz mnie pocałować.

Przez ułamek sekundy wydawało mi się, że się przesłyszałam. Fred uśmiechał się szeroko, Louis i Adra zaczęli rzucać kąśliwe uwagi, a sama kolorowowłosa kręciła głową jakby, umówmy się, przez jeden buziak miał zabić jej nową przyjaciółkę. Sam zainteresowany siedział rozbawiony w swoim fotelu od czasu do czasu śmiejąc się cicho z wojny Weasley vs Edwards. Uniosłam się powoli z miejsca, zbliżyłam twarz dość blisko czarnowłosego, który już zamykał oczy i szybkim ruchem złapałam za butelkę Ognistej. Upiłam z niej spory łyk i usiadłam na poprzednie miejsce. Kuzyni Weasley zaczęli śmiać się głośno, a nawet Adra do nich dołączyła. James otworzył oczy zaskoczony i spojrzał na mnie wymownie.

-Nie dostaniesz go tak łatwo Potter. – powiedziałam z krzywym uśmieszkiem.

Zagraliśmy jeszcze kilka razy i kiedy skończył nam się alkohol rozeszliśmy się do pokoi. Po szybkim, choć trochę chaotycznym prysznicu, zakopałam się pod kołdrą słuchając opowieści Adry dotyczących tego co dzieje się w murach szkoły. Poznałam wszystkie pary, ludzi, których należy unikać i tych z którymi mogę spokojnie porozmawiać. Co jakiś czas wybuchałyśmy śmiechem na niektóre z historii. Nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam.

Nowa Huncwotka[James Syriusz Potter]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz