Braterska Miłość
Otworzyłam zaspane oczy czując jak na twarz świeci mi poranne słońce, które jakimś sposobem przedostało się przez materiał zasłony. Przeciągnęłam się leniwie tuląc ręce do miękkiego materiału kołdry i spojrzałam z ukosa na zegarek. Wybijała prawie dziesiąta, a ja już miałam się przewracać się na drugi bok, kiedy uderzyła we mnie informacja o godzinie jaką zobaczyłam. Zerwałam się na równe nogi zrzucając kołdrę na podłogę. O mały włos nie potknęłam się o własny kufer, kiedy próbowałam dotrzeć jak najszybciej do łazienki. Nie mogę się spóźniać na zajęcia już w pierwszy dzień szkoły. Wzięłam szybki prysznic myjąc przy okazji zęby, nie było to najlepsze rozwiązanie uwierzcie mi na słowo. W pośpiechu zaczęłam ubierać mundurek i walczyć z tym nieszczęsnym krawatem jednocześnie próbując rozczesać sobie włosy. Wydostałam się z łazienki napotykając rozbawioną do granic możliwości Adrę, która jak nigdy nic leżała wygodnie w swoim łóżku.
-Co ty jeszcze robisz w łóżku? – wykrzyknęłam słysząc w uszach jak bardzo piskliwy zrobił mi się głosik. – Wiesz, która jest godzina?
-Jest sobota Andy. Sobota. – dziewczyna zaśmiała się głośno, a jej włosy zmieniły się na różowe. – Nie gorączkuj się już tak bo ci pęknie ta żyłka na czole.
-Ha ha, bardzo zabawne. – powiedziałam ciskając w nią poduszką, która nawinęła mi się w ręce. – Prędzej tobie coś pęknie na sam widok blondwłosego Weasley'a.
-Prędzej w nim coś pęknie jak dostane go w swoje ręce. – dziewczyna rzuciła w mnie poduszką, którą miała pod głową. – Skoro już przestałaś biegać po pokoju jak oszalała idę pod prysznic.
-Miłej zabawy, czekam na ciebie w Wielkiej Sali. – posłałam jej buziaczka w powietrzu i wyszłam.
Przeszłam przez Pokój Wspólny uśmiechając się do wszystkich wesoło. Odrzuciłam włosy na plecy, które dzisiaj postanowiły lekko się zakręcić. Słyszałam za sobą szepty mijanych przeze mnie ludzi, którzy uśmiechali się w moim kierunku. Musiałam dwukrotnie sprawdzić czy na pewno mam na sobie pełne ubranie, bo w pewnym momencie te spojrzenia zaczęły mnie krępować. Na domiar złego schody wcale ni były w dobrym humorze i postanowiły skrupulatnie utrudnić mi drogę na śniadanie. Błądziłam po korytarzach Hogwartu i czułam się niemal jakbym kręciła się w koło. O mały włos natknęłabym się na Irytka, ale umknęłam w ciemniejszy róg, kiedy duch sunął się dalej korytarzem. Dobrze, że Adra mnie przed nim ostrzegła. Ja i tata chyba mamy naturalną zdolność do przyciągania kłopotów. Zakręciłam się po raz kolejny na którymś z korytarzy, aż w końcu zderzyłam się z kimś. Zatoczyłam się lekko i odgarnęłam włosy, które opadły mi na twarz. Spojrzałam na osobę, od której się odbiłam i napotkałam wzrokiem zielone jak Avada tęczówki.
-Przepraszam, trochę się zgubiłam. – zaczerwieniłam się, kiedy chłopak uśmiechnął się lekko. – Jesteś Albus, prawda?
-Tak, ten inteligentniejszy z braci Potter. – podrapał się po karku i podał mi rękę. – A ty to?
-Wybacz, jestem Andrea, ale mów mi Andy. – ścisnęłam jego dłoń. – Mógłbyś mi pomóc znaleźć Wielką Sale?
-Z wielką przyjemnością zobaczę jak złości się mój brat. – uśmiechnął się wesoło. – To tylko takie rodzinne okazywanie sobie miłości. – puścił mi oczko. Zaśmiałam się głośno na jego słowa, a czarnowłosy do mnie dołączył. – Jesteś nowa, prawda?
-Tak, przeprowadziliśmy się niedawno. Wszystko jest takie dziwne i pokręcone. – wzruszyłam ramionami.
-Przyzwyczaisz się, uwierz mi na słowo. – uśmiechnął się delikatnie. – W razie czego masz już kolejnego przyjaciela.
CZYTASZ
Nowa Huncwotka[James Syriusz Potter]
Teen FictionKsiążka w remoncie Życie lubi płatać nam wiele figli. Niektóre kończą się dobrze, inne nie koniecznie. Jednak życie nie polega tylko na sztywnych regułach i zasadach. Czasem potrzebujemy jednego impulsu do zmiany. Jednego małego bodźca lub konkretne...