9

1.6K 93 12
                                    

Hogsmeade

Slughorn jak obiecał tak zrobił i po kilku dniach przy śniadaniu zjawiła się przy mnie sowa z eleganckim zaproszeniem. Pismo było staranne, a szczegóły jasno opisane.

ZAPROSZENIE

Szanowna Panno Davids,

Serdecznie zapraszam Panią na spotkanie Klubu, które odbędzie się w tę sobotę o 18:00. Spotkanie odbędzie się w mojej Sali gabinetowej w lochach, niedaleko Pokoju Wspólnego Slytherinu. Oczekuje Pańskiej obecności w stroju wyjściowym.

Z poważaniem,
Profesor Horacy Slughorn.

Przeczytałam wszystko dwa razy i westchnęłam cierpiętniczo. Zabrałam ze sobą pół szafy jednak wszystkie moje ładne sukienki zostały w domu. Będę musiała zaciągnąć Adrę na zakupy. Całe szczęście, że w sobotę wypada również wyjście do Hogsmeade.

-Nie wyglądasz na zadowoloną. – James szturchnął mnie ramieniem. -Coś się stało?

-Dostałam zaproszenie od Slughorna na spotkanie klubu wybitnych i nie mam się w co ubrać. – jęknęłam. – Może będę udawać, że jestem chora?

- Stary Ślimak je ci z ręki. – mruknął Fred. – Zaklęłaś go urokiem i intelektem. Nawet gdybyś przyszła w jeansach i zwykłej koszulce byłby zachwycony.

- Ślimak? – zapytałam zaskoczona. – Mówicie na niego Ślimak?

- Tylko nie mów, że jesteś zdziwiona. – odezwała się Adra. – Trochę jest podobny, a ciuchami się nie martw. Wyskoczymy w sobotę na małe zakupy. – dodała po czym puściła mi oczko.

- Dziękuje, ratujesz mi życie. – uszczypałam ją w policzek. – A wy? Też dostaliście zaproszenia?

- Nikt nie jest tego godny. – powiedział Louis przeciągając się na swoim miejscu. – Tylko James jest do tego zmuszany i to nawet nie przez jego światły umysł.

- Nie moja wina, że jestem synem swojego ojca. – oburzył się czarnowłosy i rzucił w kuzyna kawałkiem grzanki. – Nawet nie lubię tam chodzić.

- Slughorn zaprasza do Klubu tylko tych, którzy mają sławnych rodziców lub tych którzy kiedyś mogą wiele osiągnąć. – wyjaśnił mi szybko Fred. – Wujek Harry jest i znany i wiele osiągnął, więc nasz kochany Jammie też musi taki być. – chłopak zacmokał w stronę chłopaka siedzącego obok mnie.

- Wasze gadanie jakoś mnie nie pocieszyło. – mruknęłam wbijając łyżkę w swoją owsiankę. – Może nie będzie tak źle.

Chłopcy ulotnili się kilka minut później szepcząc coś do siebie zawzięcie. Adra też wyszła szybciej, gdyż musiała wrócić do dormitorium po książkę do zaklęć. Dokończyłam w spokoju śniadanie i powolnym krokiem ruszyłam w stronę odpowiedniej Sali, jeśli oczywiście ją znajdę. Nim dobrze dotarłam na schody zaczepił mnie Albus.

- Klub Ślimaka? W pierwszy tydzień szkoły? Jestem pod wrażeniem Andy.

- Nie nabijaj się ze mnie. -uderzyłam go delikatnie pięścią w ramie. – Powiedz chociaż, że ty tam będziesz.

-Czy było to pytanie retoryczne? Nie dość, że noszę imiona dwóch dyrektorów to jeszcze moim ojcem jest TEN Harry Potter. Nie martw się James też się zjawi. – uśmiechnął się krzywo. – Choć na niego nie ma co liczyć, zawsze jest obstawiony przez swoje ulubienice.

-Ulubienice? – zaśmiałam się. – Jest aż tak źle?

- Trzymaj się mnie u Ślimaka a ci pokażę, że często jest to świetna forma rozrywki na żywo. – uśmiechnął się i mogę przysiąc, że jego oczy zabłyszczały jak zaklęcie.

- Nie sądziłam, że jest z ciebie takie ziółko Albusie. -zaśmiałam się szczerze.

- O Potterach jeszcze musisz się dużo nauczyć. Powodzenia na zajęciach. – dokończył szybko.

-Wzajemnie. – dodałam, ale chyba już nawet tego nie usłyszał.

***

Reszta tygodnia minęła we względnym porządku. Huncwoci jak to Huncwoci dokazywali ile mogli, a ja starałam się nadążyć za ich tokiem myślenia. Z Adrą spędzałyśmy popołudnia przed zamkiem aby w pełni wykorzystać ładną pogodę, albo zamykałyśmy się w bibliotece zawalone pracą domową. W piątek nawet udało nam się dotrzeć na trening Quidditcha. Choć nie byłam wielką fanką tego sportu to z przyjaciółką świetnie się bawiłam. Śmiałyśmy się wesoło, kiedy chłopcy dokazywali próbując zrobić na nas wrażenie. Jedyną osobą, która nie bawiła się tak dobrze jak my był James. Jako kapitan chciał aby wszystko od razu było perfekcyjne. Będę zaskoczona jak jutro rano się okaże, że ma zdarte gardło.

Sobota rano zaskoczyła nas deszczem. Mruknęłam pod nosem wlepiając oczy w horyzont za oknem. Odbiłam się delikatnie od parapetu i ruszyłam w stronę łazienki. Moje bose stopy odbijały się od miękkiej wykładziny dormitorium. Ten dzień zapowiadał się całkiem dobrze i raczej nic go nie zepsuje. Zrobiłam poranną pielęgnacje, a ze względu na nieprzychylną pogodę, z moich włosów wyczarowałam ulizanego koka tuż przy karku. Nie chciałam się stroić, więc padło na zwykłe, niebieskie jeansy i szary sweter. Zwyczajnie ale wygodnie, idealnie żeby przymierzać sukienki.

Adra powitała mnie z łóżka szerokim uśmiechem. Kochała zakupy, a wizja spędzenia połowy dnia na szukaniu sukienki jedynej w swoim rodzaju było dla niej jak los na loterii. Czekała już ubrana w biały sweterek i czarne, eleganckie spodnie. Jaskraworóżowe włosy wywijały się wesoło wokół jej twarzy.

-Wyglądasz uroczo. – powiedziałam i uszczypnęłam ją delikatnie w policzek. – Dla mnie się tak wystroiłaś?

- Oczywiście! – zatrzepotała rzęsami i posłała mi całusy. – Dla ciebie wszystko słoneczko!

-Rozgrzałaś nadgarstki przed zakupami? – zerknęłam na nią kiedy próbowałam zawiązać buty. – Obym coś znalazła.

- Znajdę Ci taką kreację, że wszystkim szczęka opadnie. – uśmiechnęła się szeroko.

Podczas drogi poprosiłam Adrę, żeby opowiedziała mi co nieco o wiosce. Dowiedziałam się o pubie Trzy Miotły, gdzie będę mogła spróbować kremowego piwa i o Miodowym Królestwie gdzie dostanę wszystko co słodkie i pyszne. Dziewczyna powiedziała mi też o Wrzeszczącej Chacie, uznawaną za najbardziej nawiedzone miejsce w Anglii. Mówiła też o sklepach i uroku, i o ludziach którzy tam mieszkają. W Hogsmead mieszkają tylko czarodzieje, więc według mnie jest to naprawdę wyjątkowe miejsce w świecie czarodziejów. Byłam nią zachwycona! Miała taki angielki urok – kamienne budynki, wąskie brukowane uliczki i ciepłe wnętrza. Patrzyłam w każdą stronę wielkimi oczami, zachwycona tym co widzę. Adra zachichotała i pociągnęła mnie za łokieć do pierwszego sklepu z ubraniami.

Kiedy minęło południe siedziałam z Huncwotami i różowowłosą w Trzech Miotłach i czekałam na swój napój. Przeszłyśmy wszystkie możliwe sklepy, żeby znaleźć odpowiednią sukienkę. Sukces postanowiłyśmy uczcić piwem kremowym.Chłopcy trajkotali wesoło o swoim ostatnim kawale.

- Następny musi być lepszy. – przyznał Fred. – Trzeba coś wymyślić przed przerwą świąteczną.

- Może dla odmiany zrobicie coś miłego? – spojrzałam na nich i od razu tego pożałowałam. Spojrzeli na mnie jak na opętaną.  – Nie było tematu. – Uniosłam ręce w geście obronnym.

- Andy ma racje, choć raz zróbcie coś miłego dla ogółu. – poparła mnie Adra. – Nie zezujcie tak na mnie bo oślepniecie.

-Słoneczko, uwielbiam na ciebie patrzeć. – Louis puścił do niej oczko.

- Czy możemy liczyć na pokaz przed Klubem Ślimaka Andy? – drugi z rodziny Weasley poruszył sugestywnie brwiami. – Daj nam się napatrzeć.

-Zobaczę ile będę miała czasu Fred. – kelnerka postawiła przed nami piwa kremowe. – Najwyżej podrzucę ci fotkę. – upiłam łyk. – Będziesz miał pamiątkę.

-Też mogę dostać taką pamiątkę? - James uśmiechnął się do mnie, a nad górną wargą pojawiła mu się piwna pianka.

-Przemyślę to Panie Potter, ale najpierw wytrzyj swojego nowego wąsika. - pokazałam mu palcem. - Nie pasuje ci.

Nowa Huncwotka[James Syriusz Potter]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz