Księga II

1.8K 192 94
                                    

  Nim się obejrzeli, nastał wieczór i do drzwi zapukał pierwszy z gości. Ku zaskoczeniu domowników był nim Homer.

— A ten co tu robi?! —  krzyknął Mickiewicz.

— Stoję — odparł ze spokojem przybysz.

 Odziany w długą, białą szatę mężczyzna faktycznie stał, nie można było temu zaprzeczyć.

— Czy zaprosiłem cię do swojego domu?

— Oj spokojnie, Adamie! — Zza pleców Homera wyszła Orzeszkowa, która w swojej długiej, idealnie dopasowanej sukni wyglądała jak anioł.

—Adamie? Mówiłaś, że idziemy do Henia, żeby nam opowiedział o swojej wycieczce do Afryki — zdziwił się Homer.

— Ależ on też przyjdzie, nie martw się — poklepała Homera po ramieniu.

  Adam zaprosił ich do środka, a kiedy wchodzili spojrzał zalotnie na Orzeszkową, która na szczęście tego nie zauważyła. Dostrzegł to za to Juliusz i roześmiał się diabolicznie w duchu. To była doskonała okazja, by zaskarbić sobie sympatię pisarki. Najdostojniej jak potrafił zaprosił Elizę do pokoju, gdzie wcześniej przygotował poczęstunek.

  Kobieta nieco zdziwionym wzrokiem dała znać Słowackiemu, że jest gotowa przystać na jego propozycję, ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze - nikt nigdy się o tym nie dowie, po drugie - będą udawali, że to się nie wydarzyło i po trzecie - zdążą zanim Adam zda sobie sprawę z tego, że pokazywanie Homerowi obrazów Matejki nie ma żadnego sensu. Słowacki uśmiechnął się pod nosem i w końcu dostał to, na co tak długo czekał - Orzeszkowa pozwoliła mu przeczytać wstęp do nowej książki Mickiewicza, którą przechowywał u niej, żeby Julek się nie dowiedział - "Pana Tadeusza".

— A to "Bitwa pod Grunwaldem", cud malarstwa, spójrz na te detale! — Homer i Adam rozumieli się idealnie.

—  A tak, tak... hmm... wspaniała... — Grek starał się jak najlepiej udawać, że "Bitwa pod Grunwaldem" go zachwyca, że Matejko wielkim malarzem był i jego twórczość  wzrusza i ogromny szacunek wzbudza.

  Pół godziny później cała czwórka siedziała przy stole, czekając na Prusa. Adamowi przeszkadzało, że Eliza cały czas rozmawiała ze Słowackim. Żeby wzbudzić w niej zazdrość, postanowił zagadywać Homera; ten jednak nie okazał się być najlepszym partnerem do rozmowy o sztuce. Zastanawiał się i zastanawiał, by po chwili wpaść na genialny pomysł. Nagle do jadalni wleciał żółto-czarny owad, wywołując tym samym ogromne zamieszanie i przerażenie; szczególnie wystraszony był Juliusz, który piszcząc wskoczył do szafy. Eliza wydawała się zdziwiona zachowaniem Słowackiego, wszak nie znała go tak dobrze jak Adam, który był zadowolony z obrotu spraw. Podeszła do szafy i zapukała.

— Kto tam?

—Julek, wyłaź, dobrze wiesz kto tu jest.

— Nie wiem.

—  Nie wygłupiaj się! To przecież nie jest osa tylko głupia mucha. Przecież było o tym w Nad Niemnem...nie czytałeś tego prawda?!

— Próbowałem...

—  Julisz! To dla kogo ja te atlasy przyrody piszę? Myślisz, że mi się to podoba? Że sama chciałabym coś takiego czytać? Otóż nie! Po stokroć nie! Ale to kwestia pracy u podstaw, ludzie mają coś z tego wynieść. Czy to moja wina, że wylosowali mi przyrodę? — krzyczała oburzona Orzeszkowa, gdy zbliżała się do drzwi frontowych, po czym z trzaskiem je zamknęła. — Przeciąg był — dodała.

— Spokojnie Elizo, usiądź sobie, przecież wiesz, że wszyscy cię doceniamy. — Adam szturchnął Homera, który przytaknął.

— No ty się, Homer, nie odzywaj.

Przygody Julka i AdasiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz