Rozdział XVII + CHAMSKA REKLAMA

136 33 2
                                    

UWAGA UWAGA!
Ten dekiel zwany Konstancja zaczyna nowego ficaaa, wohooo! Także zapraszam wszystkich czytelników z tego ff do zajrzenia w nowe, będzie mi niezmiernie miło. Dziękuję także za wszelkie gwiazdki i hej, nie bójcie się komentować, miło się czyta komentarze. Miłego dniaa <3

https://www.wattpad.com/374533188-settle-in-seattle-ryden-chapter-i

A teraz rozdział...

Miękkie, wygodne łóżko to najwspanialsza rzecz na świecie. Mikey dzwonił do Pete codziennie, pytając jak starszy sie czuje, czy wszystko okej, czy przyjechać i coś mu kupić. Co prawda brunet wciąż trzymał go nieco na dystans, ale widział, że ten naprawdę się stara i nabierał nadziei, że wszystko będzie jak kiedyś. Jednak dzisiaj było gorzej niż zwykle. Pete miał swój depresyjny dzień, co znaczyło, że nie chciał nic robić, z nikim rozmawiać i pochłaniał go tylko wir smutku i nienawiści do samego siebie. A fakt, że młodszy dzisiaj do niego nie dzwonił jeszcze bardziej go dołował.

Z jego rozmyślań o swoim życiu i o samym sobie wyrwał go dzwonek do drzwi. No tak, pewnie Patrick przyszedł go skontrolować. Wentz wstał niechętnie z łóżka, nie zwracając uwagi na łzy, które toczyły sie po jego twarzy. Mężczyzna westchnął i otworzył drzwi, nie zwracając uwagi nawet kto stoi zaczął od razu:
- Nie mam ochoty ni... oh - brunet przełknął głośno ślinę. - Mikey.
- Hej. Przyniosłem jakies ciastka i kawę, bo pomyślałem, że może masz ochotę. - dwudziestosześciolatek wszedł do mieszkania i położył torby na stoliku, po czym bez słowa obrócił się w stronę niższego i objął go mocno ramionami.
- Dziękuję.
- Wygladasz na zmęczonego. Chcesz się położyć? Ja zrobię jakieś jedzenie, sprzątane coś.
- Połóż się ze mną. - powiedział cicho, nie puszczając ręki młodszego.
- Dobrze, więc położymy sie razem, tak?

Wentz ukrył swoją twarz w zagłębieniu szyi Mikeya, łkając cichutko. Nienawidził takich dni jak ten, oprócz tego, ze czuł się zerem, czuł się jeszcze słaby i bezsilny. Młodszy miał już do czynienia z takim Petem i zawsze jego serce pękało, kiedy widział go w takim stanie. Mężczyzna delikatnie gładził jego czarne włosy, trzymając mocno w swoich ramionach.
- Czemu wtedy uciekłeś? - Way tylko westchnął. Wiedział, że to pytanie się pojawi.
- Przestraszyłem się. Zobaczyłem jak jacyś ludzie biją chłopaka i wzywają go od pedałów. Bałem się, ze jeśli powiesz to wtedy, na koncercie, to my też tak skończymy. Pojąłem moją głupotę, kiedy Cię straciłem. Pojąłem, że Cię kocham ponad to wszystko, kiedy Ty zapewne nie chciałeś mnie znać.
- Nigdy nie przestałem Cie kochać, mikeyway.
- A ja Ciebie, Petey. I cholernie przepraszam. Chcę Ci wynagrodzić każdy dzień, każdą minutę. - Pete tylko pokiwał delikatnie głową, pociągając nosem. I bicie serca szatyna oraz mocny uścisk wystarczyły mu, żeby znowu zaufać mężczyźnie. Jednak Mikeyowi nie wystarczyło to, żeby odkupić swoje winy. Chciał pokazać starszemu ile naprawdę dla niego znaczy, że jest najdroższym basem na całej kuli ziemskiej.

My New Bass || Petekey ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz