Rozdział VIII

182 34 1
                                    

Pete i Mikey spędzali ze sobą większość wolnego czasu, nie zauważając podejrzliwych min ich przyjaciół i uśmieszków pod nosem, kiedy to przychodzili ze spotkań w nie swoich ubraniach czy z malinkami na obojczykach, które ktoś niechcący zobaczył. Cóż, dwójka, jakby nie patrzeć, nie była zbyt subtelna, udawadniając to poprzez całowanie się na ostatniej imprezie, jednak duża ilość alkoholu częściowo wypłukała wszelkie wspomnienia z głów innych.

Way leżał na kanapie z brunetem, wsłuchując się w bicie jego serca i kreśląc na jego ramieniu jakieś szlaczki. Wentz przysypiał delikatnie, kiedy wyższy podciągnął się do góry i ukrył twarz w zagłębieniu szyi mężczyzny. Ułożył swoją smukłą dłoń na policzku Pete, wzdychając cicho.
- Pete? - powiedział cicho, przyciskając się mocniej do drugiego. Czuł, że jego serce rozrywa się na dwie części przez myśli, które dręczyły go od tygodnia. - Po tym tourze będziemy... znowu osobno? N-nie będziesz mnie już... kochał? - przy ostatnim słowie jego głos się załamał, na co brunet momentalnie otworzył swoje oczy, spoglądając w te zaszklone, pełne łez młodszego.
- Nie da się odkochać, Mikes. I obiecuję Ci, że zrobię wszystko co tylko potrafię, żeby być z Tobą. Mikey, nie płacz, damy radę. - Pete objął mocno chłopaka, pocieszająco gładząc jego głowę i plecy. Mikey miał trochę racji, po wspólnym tourze będzie im trudniej się widywać, ale przecież dają radę. W końcu Peter Wentz nigdy się nie poddaje. Poza tym jego uczucie do chłopaka tylko rosło i chciałby wykrzyczeć wszystkim jak bardzo kocha tego kruchego, pięknego chłopca, który był jego przyjacielem. Tak, był. Teraz jest miłością jego życia i Pete nie wstydził się już spojrzeć innym w oczy i powiedzieć "jestem gejem". Brunet scałował łzy Mikeya, przykrywając dosyć chłodne ciało Waya kocem, obejmując go mocniej. Czuł, że w swoich ramionach ma cały swój świat, że nic innego się nie liczy, tylko młodszy. Michael James Way był sensem jego życia i wie to nie od dzisiaj, ale dzisiaj jest na tyle dojrzały, by się do tego przyznać. To on był jego muzyką, jego basem.

My New Bass || Petekey ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz