2

345 20 6
                                    

     - Dziękuję - pan doktor podał mi receptę. Przeanalizowałam ją -... dlaczego mam kupić krem z filtrem z aptece, w każdym supermarkecie i mniejszym sklepie są tego typu kremy.

     - Ale ten... - przerwał na chwilę i (chyba) myślał co powiedzieć dalej - ma w sobie jeszcze substancje nawilżające. Idealne dla twojej skóry - dodał 

     - Dobrze.

     - A i jeszcze jedno... idź do apteki na końcu miasta... to właściwie nie apteka, a sklep zielarski, ale tam na pewno znajdziesz ten produkt.

     Kilka razy spoglądałam na receptę, nadal byłam tym zdziwiona..

     Stanęłam przed budynkiem... rzeczywiście wygląda na sklep zielarski. Była to niewielka chatka z prawie słomianym dachem, ściany z zewnątrz były białoszare i porośnięte zielonymi latoroślami.

     W środku, pomimo że budynek nie był mały, było mało miejsca, a to dlatego że było tutaj dużo różnych małych, dużych słoików, kubeczków i pudełek z różnymi różnościami.

     - Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało, wchodząc dalej.

     - aaa...! dzień dobry! Dzień dobry - usłyszałam głos. Chwilę później za ladą pokazała się starsza, niska pani. Miała długie, szare, rzadkie włosy i tak samo rzadki uśmiech.

     - Mam... tutaj receptę - powiedziałam i położyłam kawałek papierka na blat. 

     Kobieta zaczęłam na mnie patrzeć bardzo przenikliwym wzrokiem. Troszkę zaczęłam się bać.

     Wzięła do ręki papier i zaczęła czytać. Zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła.

     - Proszę - powiedziała za moimi plecami, przestraszyłam się i prawie krzyknęłam. 

     - Dziękuję - wzięłam buteleczkę, którą mi podała - ile to kosztuje? 

     - Nic. Jak już wszystko będziesz wiedzieć, to wróć... a teraz zmykaj i uważaj na siebie.

     Wyszłam. Dokładnie obejrzałam, to co dostałam. Dziwne opakowanie, w kształcie łzy, albo kropli krwi, błyszczące.

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz