6

226 36 4
                                    

Polecam sobie włączyć piosenkę do tego rozdziału :) 


Następnego dnia nie miałam ochoty wstać z łóżka. Czułam się strasznie i pewnie jeszcze gorzej wyglądałam. Mój wzrok dalej był lekko rozmazany, dlatego starałam się rozluźnić, aby tylko się nie pogorszyło... chociaż i tak się pogorszy.

Czułam wewnętrzną potrzebę wypadania się, ale nie wiedziałam komu. Jednak człowiek w depresji jest gotów zrobić nawet najbardziej szaloną rzecz, na która w życiu by się nie odważył.

- Tak,słucham?
- Hej Mamo, musimy pogadać.

Kilka minut później moja matka pojawiła się w mieszkaniu.
- Czemu po mnie nie wyszłaś?- zapytała, zamykając drzwi.
- Siadaj- odpowiedziałam spokojnie, przyglądając się jej sylwetce.
- Opowiadaj, co się stało?
- Mamo, to będzie trudne... Od jakiegoś czasu mam problemy ze wzrokiem. Bywały takie sytuacje, że nie widziałam wyraźnie nawet mojej dłoni. Byłam wczoraj u lekarza.
- I? Jaka wada? Dwa? Półtora?
- Nie- uśmiechnęłam się smutno, a po moim policzku spłynęła łza.
- Dziecko, nie płacz. Nie masz na okulary? Nie martw się, ja ci dam. Przecież to było do przewidzenia, że ten pacan cię nie utrzyma.
- Mamo przestań. Nie potrzebuje pieniędzy i nie będę nosić okularów. Ja... ja mam zaćmę.

Zapadła cisza. Nie widziałam wyraźnie jej  twarzy, ale na pewno nie była zadowolona. Po chwili usłyszałam, jak pociąga nosem.

-  Mamo, nie płacz.

- Nie można jakoś tego wyleczyć?

- Jedynie operacyjnie. Lekarka powiedziała mi, że to wyjdzie dość sporo.

- Oj dziecko- powiedziała i przytuliła mnie- Widzisz, gdybyś została z nami... w domku, a nie wyjeżdżała tak daleko do tego...- w tej chwili doznałam szoku.

- Mamo, naprawdę?- zapytałam ze śmiechem- Nawet teraz?

- Dziubek, ja to przecież nie mówię, żeby cię zdenerwować. Ja tylko mówię fakty.

- Naprawdę zasługujesz na jakąś nagrodę. Matka roku- prychnęłam.

- Chen już wie?

- O, czyli jednak znasz jego imię?

- Nie odwracaj kota ogonem!

- Nie wie jeszcze. Powiem mu jak przyjedzie- odpowiedziałam i odgarnęłam włosy z twarzy.

- Czyli kiedy?

- Jutro- kobieta westchnęła.

- On na ciebie nie zasługuje. Z resztą powiedz mu jak najszybciej. Wiesz co, ja już zacznę cię pakować.

- Co? Po co?- wtrąciłam zdenerwowana.

- A co ty sobie myślałaś? Przecież on jak się dowie, to na sto procent cię zostawi!

- Nieprawda! Chen mnie nie zostawi!

- Yora, ile ty masz lat? Nie wiesz jak jest w prawdziwym świecie?

- Mamo, on taki nie jest. Proszę cię wyjdź- powiedziałam, a ona po kilkukrotnym powtarzaniu, że zostanę sama, wyszła.

Nie rozumiem, jak można być tak okropną osobą? Gdybym ja się dowiedziała, że moja córka ma zaćmę, to bym ją pocieszała, starała się jakoś jej pomóc, a nie mówić, że jej narzeczony ją zostawi. Wiem, że Chen tego nie zrobi. On jest wspaniałym człowiekiem, który mnie kocha. Do końca dnia leżałam ma kanapie i słuchałam radia. Nim się spostrzegłam, zrobiło się późno. Z trudem udało mi się zasnąć. Cały czas myślałam, co powiem Chenowi. Co jeśli on zareaguje tak, jak mówiła matka? Co prawda nie wierzę w to, ale co jeśli tak się stanie? W końcu to będzie duży szok...

Kolejnego dnia czekałam na Chena w mieszkaniu. Miał przyjechać jakiś czas temu, więc stałam przed drzwiami i wyczekiwałam jego przyjścia, jak pies. Była dość późna godzina, ale stałam tam, aby jak najszybciej powiedzieć mu o zaćmie. Usłyszałam, jak przekręca klucz w drzwiach i wchodzi do środka.

- Hej- powiedział radośnie i przytulił mnie- Długo czekasz?

- Nie...- odpowiedziałam i położyłam brodę na jego ramieniu.

- Płaczesz?- zapytał, łapiąc mnie za policzki- Coś się stało?

Przez chwile wahałam się czy powiedzieć mu prawdę, ale chciałam mieć już to z głowy.

- Muszę z tobą porozmawiać- powiedziałam i wyszłam z nim na balkon.
- Zaczynam się martwić- powiedział i uśmiechnął się, po czym złapał moją dłoń.
- Chen... mam zaćmę- powiedziałam i spuściłam wzrok.
- O czym ty mówisz?- zapytał zdziwiony.
- Od dłuższego czasu miałam problemy z widzeniem. Byłam u lekarza i... I wyszło mi, że to zaćma.
Zapadła cisza. Nie widziałam wyraźnie jego reakcji, dlatego z nerwów zaczęłam płakać.
- Yora, ty nie żartujesz, prawda?- zapytał poważnym tonem.
- A wyglądam, jakbym żartowała?
Chłopak puścił moją dłoń i wstał. - Chen, ja rozumiem. Nie wymagam od ciebie, żebyś brał ze mną ślub. Zasługujesz na kogoś lep...
- Co ty wyprawiasz?- przerwał mi- Myślisz, że cię tak zostawię? Razem... razem przez to przejdziemy- powiedział i objął mnie ramieniem.

Nazajutrz udaliśmy się do lekarza, który się mną zajął. Chen chciał się wszystkiego dowiedzieć, więc teraz siedzimy u niej drugą godzinę i rozmawiamy.
- Rozumiem. A jak wygląda leczenie tej choroby?- zapytał.
- Niestety zaćmy nie da się wyleczyć. Jedyną opcją jest operacyjne usunięcie i wstawienie soczewek.
- Ile kosztuje operacja?
- To zależy od firmy soczewki...
- Chcemy najlepszą firmę.
- Chen...-odezwałam się.
- Co? Mam się zgodzić na jakiś tani zamiennik i pozwolić, żeby było jeszcze gorzej? Ile?
- Cóż, najlepszą jakościowo kosztuje 613435 won. Dochodzą jeszcze koszty za przeprowadzenie operacji...- wyciągnęła kalkulator i zaczęła coś pstrykać- Całość wyniesie 2147023 won.
- Kiedy może być przeprowadzona?- zapytał.
- Musiałabym sprawdzić w rozkładzie...
- Ma być jak najszybciej.
- Chen, przecież nas nie stać!- znów się odezwałam.
- Tym się nie martw.


Wróciliśmy do domu. Byłam naprawdę zdziwiona zachowaniem Chena. Wiem, że dość sporo teraz zarabia, ale przecież z mojej pensji długo nie wyżyjemy.

- Chen...- zaczęłam.

- Nie, nic nie mów. O pieniądze się nie martw, biorę  to na siebie. A teraz chodź, zamówię pizze.


Miałam do tego wszystkiego mieszane uczucia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę nawet zobaczyć Chena, mimo że jest obok mnie.

Despite Adversity |Chen EXO fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz