7

247 37 6
                                    


Niedawno rodzice Chena wpadli do nas z wizytą. Wydawałoby się, że znieśli to lepiej niż moi rodzice, ale bardzo szybko zmieniłam to zdanie, gdy matka Chena wzięła mnie do innego pokoju na rozmowę.

- Słuchaj, Yora. Wiem, że kochasz mojego syna, ale znasz okoliczności. Ja nie mogę pozwolić na to, aby Chen zmarnował sobie życie. Nie chcę zostawić cię w takiej sytuacji, dlatego weź to- powiedziała i wepchnęła mi coś do ręki.

- Co to ma być?

- Pieniądze. Z taką kwotą możesz mieć operacje już dziś. Weź je, ale zostaw Chena w spokoju. 

- Nie chcę ich- powiedziałam i wyciągnęłam kopertę przed siebie- Niech je pani weźmie.

Kobieta prychnęła i podeszła do mnie.

- Yora, Yora, Yora. Jeszcze będziesz tego żałować.

***

Dwa tygodnie później...

Godzina 6.00. Mój budzik zadzwonił, a ja ostrożnie wstałam. Starając się nie obudzić narzeczonego, udałam się do kuchni. Starałam się być samodzielna, na ile mogę, dlatego wstawałam rano i robiłam śniadanie dla Chena. W pracy wzięłam urlop bez większego problemu, więc na razie Chen zarabiał na operację.Wyciągnęłam z lodówki, wcześniej przygotowaną przez Chena, tacę z produktami i zaczęłam je kroić w kostkę.

- Dzień dobry- wyszeptał mi do ucha, po czym cmoknął w policzek.

- Zaraz będzie gotowe, usiądź- powiedziałam.

Zebrałam pokrojone warzywa i chciałam je wrzucić do półmiska, jednak usłyszałam, jak upadają na podłogę. Schyliłam się i zaczęłam je zbierać, a na moich policzkach pojawiły się łzy.

- Wszystko w porządku, nic się nie stało- powiedział Chen i dotknął mojej dłoni- Ja posprzątam.

Siedziałam w tym samym miejscu i płakałam. Miałam już tego dość. Miałam ochotę skoczyć z mostu. 

- Przepraszam!- krzyknęłam.

- Przecież nic się nie stało- odpowiedział i przytulił mnie.

- Jestem do niczego. Nie marnuj sobie ze mną życia...

- Nie zachowuj się, jak moja matka- odpowiedział surowo.

Nagle zadzwonił telefon. Chen wstał i poszedł odebrać.

- Tak, słucham- powiedział- Tak... Naprawdę? Dobrze... dobrze, zaraz będziemy. Tak, tak, dziękuję za telefon i do zobaczenia!- odłożył słuchawkę- TAK! Yora, jedziemy do szpitala.

- Co się stało?

- Jedziemy ustalić szczegóły operacji- powiedział szczęśliwy i pocałował mnie.


Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy w gabinecie i czekaliśmy na lekarza.

- Mówiłem, że się wszystko ułoży- powiedział Chen.

- Nie zapeszaj, jeszcze nic nie wiadomo.

- Witam, jak się pani dzisiaj czuje?

- Dobrze.

- Mam dla państwa świetne wieści. Udało mi się namówić i ściągnąć tutaj najlepszych specjalistów, którzy będą panią operować. Kolejną wiadomością jest to, że operacja może odbyć się już jutro.

- Mówi pani serio?- zapytałam zdziwiona.

- Jak najbardziej. Rozumiem, że godzą się państwo na jutrzejszy termin?

- Oczywiście- odpowiedział Chen.

Siedzieliśmy tam jeszcze parę minut, aby załatwić wszystkie formalności. Byłam szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć, że znów odzyskam wzrok... 

Nadszedł wieczór. Cały dzień świętowaliśmy. Rozmawialiśmy o naszym ślubie, który odbędzie się, gdy wszystko wróci do normy.

- Chen, a co jeśli coś pójdzie nie tak?- zapytałam.

- Co niby ma pójśc nie tak? Ta lekarka ściągnęła specjalistów!

- Ale...

- Cii- powiedział i położył palec na moich ustach- Nie martw się na zapas.

- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.


Nadszedł dzień operacji. Chen spakował mi potrzebne rzeczy i udaliśmy się do szpitala. Przez cały czas serce biło mi jak szalone. Bałam się, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Siedzieliśmy na poczekalni. Trzymałam go mocno za rękę i nie chciałam puszczać.

- Wołają nas- powiedział Chen i wstał z krzesła, po czym zaprowadził mnie do drzwi- Będę tu na ciebie czekał.

- Kocham cię, Chen.

- Ja ciebie też.

Personel przebrał mnie w odpowiedni strój i położył na stole. Przez dłuższą chwilę panowała cisza, gdy nagle ktoś wszedł na sale.

- Witam całą załogę, pani Yoro- usłyszałam, jak zakłada rękawiczki- Niech się pani nie martwi, jest pani w dobrych rękach. To co... podajemy odpowiednie środki i działamy!






******

Operacja poszła zgodnie z planem. Yora odzyskała wzrok. Młodzi pobrali się rok po operacji, jednak na ich ślubie nie zagościli ich rodzice. Chen dostał awans, w związku z czym przeprowadzili się do Chin na stałe.


KONIEC

Despite Adversity |Chen EXO fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz