Niedziela. Chen wyjechał na weekend do Chin razem z firmą, więc to był kolejny dzień spędzony samotnie w mieszkaniu. Mieszkałam z nim od tygodnia, więc nasz dom nie wyglądał obiecująco. Wszędzie leżały pudła z naszymi rzeczami. Mieliśmy się tym zająć właśnie w ten weekend, ale Chen musiał jechać, więc zostawił mnie na lodzie.
Włączyłam składankę z moimi ulubionymi piosenkami i zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy. Plus tego, że zostałam sama, był taki, że mogłam obejrzeć zdjęcia z dzieciństwa Chena. Niby widziałam niektóre wcześniej, ale Chen zawsze przewracał kartki tak szybko, że nie mogłam się napatrzeć. A on był takim słodziakiem! Nagle usłyszałam mój telefon.
- Tak, słucham- powiedziałam.
- Cześć córcia. Jesteś w domu?- usłyszałam głos mojej mamy i z trudem przełknęłam ślinę.
- Jestem. Dlaczego pytasz?
- Odwiedzimy cię. Właśnie parkujemy przed blokiem. Wyjdziesz po nas?
- Tak, już idę- powiedziałam i rozłączyłam się.
Szybko ogarnęłam bałagan i zeszłam na dół. Nie powiem, zdziwiłam się. Odkąd zaczęłam spotykać się z Chenem, rodzice prawie wcale mnie nie odwiedzali, a tu proszę. Kiedy byłam już na zewnątrz, oni od razu do mnie podeszli i weszliśmy do środka.
- Coś się stało?- zapytałam, kiedy byliśmy już w mieszkaniu.
- Nic. Stęskniliśmy się za tobą- powiedział tata.
Mama zdążyła wejść do każdego pokoju, a po jej minie widać było, że znowu jej coś nie pasowało.
- A gdzie ten twój- zatrzymała się na chwilę- Chłopak?
- Chen? Musiał wyjechać z firmą na weekend- powiedziałam, wlewając do czajnika wody.
- Oczywiście. Nie jesteście małżeństwem, a on już traktuje cię, jak kurę domową- powiedziała z pogardą w głosie.
- Mamo, on nie traktuje mnie jak kurę. Po prostu firma kazała mu jechać i nie mógł odmówić.
- Mówię ci, zostaw go. On na pewno ma tam jakąś inną, a ty jesteś tylko na czarną godzinę.
- Kochanie- przerwał jej tata- Nie widzieliśmy naszej córki tak długo, a ty pierwsze co robisz, kiedy ją widzisz, to czepiasz się jej chłopaka, zamiast cieszyć się ze spotkania.
- O, proszę. A ty to niby go uwielbiasz? Jak możesz pozwalać na to, żeby twoja jedyna córka tak się z nim marnowała?
- Dość!- krzyknęłam i podeszłam do stołu, gdzie siedzieli rodzice- Albo przestaniecie, albo macie stąd wyjść, bo nie ręczę za siebie!
Zapadła cisza. Mama odwróciła wzrok i rozglądała się po mieszkaniu. Nie wiem, do czego ona mogła się przyczepić. Mieszkanie znajdowało się na trzecim piętrze. Wnętrze jest urządzone nowocześnie. Ściany były białe, mała kuchnia połączona z salonem, z którego, dzięki jednej ścianie, w której są trzy duże okna, można było oglądać ruch uliczny, na podłodze szary dywan, a meble czarno-białe. Oprócz tego mieliśmy małą łazienkę i sypialnie, więc wszystko było. Mimo tego ona zawsze znajdzie jakieś ''ale'". Wróciłam do kuchni, przygotowałam herbatę, po czym wróciłam do rodziców. Postawiłam kubki na i usiadłam przy stole.
- Więc opowiadaj, co tam u ciebie?- zapytał tata z uśmiechem.
On jeszcze starał się odbudować naszą relację. Wiedziałam, że również nie przepada za Chenem, ale doceniałam, że nie robił z tego wielkiej awantury.
- Wszystko w porządku. Z Chenem mi się układa, na pracę nie narzekam, więc wszystko gra- odpowiedziałam, biorąc łyka herbaty.
- A właśnie jak tam praca? Od której godziny możemy cię słuchać w radiu?- zapytał z jeszcze większym uśmiechem.
- Od dwunastej do szesnastej i wyjątkowo dzisiaj o dwudziestej.
- Dzisiaj?- zapytała zdziwiona mama- Do czego to doszło, żebyś ty musiała brać nadgodziny? Ty będziesz ciężko pracować w niedzielę, gdy ten twój chłopak zabawia się z inną!
- Mamo, możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? Co ci w nim przeszkadza?- zapytałam lekko zdenerwowana.
- Co mi w nim przeszkadza? Wszystko mi przeszkadza!
- To nie jest odpowiedź! Kiedy w końcu zrozumiesz, że jestem z nim szczęśliwa?- zapytałam, mając łzy w oczach.
- Nigdy tego nie zrozumiem. Gdybyś tylko mnie posłuchała, to byłabyś teraz z kimś, kto na ciebie zasługuje.
- Z kim? Z Jinyoungiem? Proszę cię, ten typek nie ma za grosz rozumu.
- Ale ma pieniądze. Wiesz, że ten twój Chen nie zapewni ci dobrej przyszłości- powiedziała spokojnie.
- Boże...- powiedziałam, biorąc głęboki wdech i wydech- Mamo- uśmiechnęłam się sztucznie -Ja i Chen mamy pracę, mamy dom, mamy co jeść. Chen jest świetnym facetem, bardzo o mnie dba i dobrze się rozumiemy. Dlaczego nie możesz się pogodzić z tym, że kocham jego, a nie tamtego bezmózga?
- Kochasz?- zaśmiała się- Dziecko, jesteś młoda, piękna. Zakochasz się jeszcze nieraz, a teraz błagam cię, jeśli mnie kochasz, to zostaw go i znajdź sobie kogoś innego. On naprawdę na ciebie nie zasługuje.
- Oczywiście, najlepiej powiedzieć ''jeśli mnie kochasz''- parsknęłam.
- My będziemy się już zbierać- powiedział tata, wstając od stołu.
Nie mogłam powstrzymać łez. Jak ona może mnie tak szantażować? Rodzice wyszli z mieszkania, a ja zostałam znowu sama. Płakałam jeszcze kilka minut, po czym poszłam do łazienki i umyłam zapłakaną twarz. Mój telefon znów wydał z siebie dźwięk.
'' Skończyłem konferencję. Jestem w hotelu, więc możemy porozmawiać:*"
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z łazienki, po czym zadzwoniłam do Chena. Kiedy zobaczyłam jego uśmiech, od razu poczułam się lepiej.
- Heeeeeeej- powiedziałam z uśmiechem.
- Heeeeeeej- odpowiedział, zamknął oczy, uśmiechnął się i spojrzał się na mnie- Słucham, co się stało?- zapytał.
- Co się stało?
- Widzę, że jesteś cała różowa, więc płakałaś. Mów, komu mam przywalić, kiedy wrócę?
- Przywalisz przyszłej teściowej?- zaśmiałam się.
- Mamusi?- powiedział wyższym tonem- I co tam mamusia mówiła? Pewnie znowu dziękowała Bogu za to, że się spotkaliśmy, co?
- Oczywiście, ale szczegóły opowiem ci, kiedy wrócisz. A teraz ty powiedz, co ty, dziecko, masz na sobie? Mało masz garniturów?
- Misia, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to ze sobą wziąłem. Cały dzień pod krawatem to katorga. Gdyby nie to, że wszystkie dziewczyny lecą na garnitury, to nie brałbym tej pracy.- zażartował.
- O proszę, więc jednak kogoś masz!
- A bo to jedną! Cały chiński harem!- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. Właśnie za to kochałam Chena. Tylko on potrafił mnie pocieszyć.
- Niby to tylko dwa dni, a ja już się za tobą stęskniłam- powiedziałam.
- Jutro się zobaczymy.
- Wiem, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Obiecuję, że następnym razem zabiję twojego szefa, jeśli znowu wyskoczy z takim czymś.
- Spokojnie, to był pierwszy i ostatni raz... Już więcej nie będzie takich wyjazdów '' na ostatnią chwilę''. Plus jest taki, że dostanę trochę więcej pieniędzy.
-Podobnie jak ja. Dzisiaj mam jeszcze poprowadzić audycję. Właśnie, audycja! Zapomniałam o niej... muszę kończyć. Zadzwonię, kiedy wrócę albo zdzwonimy się jutro.
- W porządku, kocham cię. - powiedział i znów wysłał mi uśmiech.
Mimo że ta rozmowa nie trwała długo, to dzięki niej się uspokoiłam. Naprawdę nie rozumiem, jak mamie może się nie podobać Chen. I to jej żałosne błaganie. Czy ona nie widzi, jak on się stara? Ach, najważniejsze, że jutro znowu będę widziała Chena i znowu wszystko wróci do normy. Z nim zawsze czuję się lepiej i nie myślę o problemach z rodzicami. Wiem, że to właśnie z nim chcę już być do końca życia. Może kiedyś rodzice się do niego przekonają.
CZYTASZ
Despite Adversity |Chen EXO fanfiction|✓
FanficChen i Yora są parą. Planują wspólną przyszłość, z czego ich rodzice nie są zadowoleni. Młodzi nie zwracają na to uwagi i starają się ignorować wszystkie próby ich rozdzielenia. Niestety problem z rodzicami nie jest jedyny, bo prawdziwy dramat dopi...