Tylko się uśmiechnął, ale w jego sercu wybuchła ogromna radość

770 27 9
                                    

Anna wstała już o czwartej, miała tyle do zrobienia - upiec ciasto, zrobić liścik dla Wiktora, udekorować i zapakować prezent, a o ósmej rozpoczynała dyżur. Półprzytomna zwlekła się z łóżka i zapaliła światło w kuchni. Otworzyła szafkę, w której trzymała mąkę i cukier i wyjęła dwie paczuszki. Odmierzała po kolei składniki i wsypywała do miski, najpierw suche produkty, w drugiej mokre, pózniej połączyć i gotowe. Wlała gotową masę do formy na biszkopt i włożyła do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, parząc przy tym sobie palec.
- Kurczaczki, gdybym ja sobie nic nie zrobiła to chyba by ustanowili święto na moją cześć... - mruknęła do siebie
Następnie przygotowała krem malinowy, a gdy wyjęła formę z piekarnika przełożyła nim ciasto. Na wierzch położyła parę owoców i posypała to cukrem pudrem, a na koniec dodała słodkie "dziękuje" z lukru królewskiego. Z fragmentu brystolu o fakturze taniej tapety wyczarowała mały liścik, na którym dopisała "Zawdzięczam ci życie... A.". Było już dobrze po szóstej kiedy skończyła piec, przebrała i umyła się. Wyszła pół godziny wcześniej, by jak najszybciej dotrzeć do Stacji. Udało jej się włożyć ciasto i liścik do szafki bruneta nim Wiktor zjawił się w pracy. Na szczęście kobieta dostała wezwanie i mogła zniknąć z miejsca zdarzenia bez wymyślania wymówek. Nie minęło nawet kilka chwil, gdy mężczyzna odnalazł prezent, przeczytał tą krótką wiadomość i schował ją do portfela obok zdjęcia swojej żony. Tylko się uśmiechnął, ale w jego sercu wybuchła ogromna radość.
Minęła szesnasta, oboje skończyli już dyżur, ale zawsze zostawali jeszcze pół godziny żeby porozmawiać.
- Ktoś tu się chyba poparzył podczas pieczenia - powiedział nie kryjąc szerokiego uśmiechu
- Nie wiem o czym mówisz - odpowiedziała przewracając oczami
- Wiesz! I nie udawaj!
- No dobrze, to moja sprawka
- Wiedziałem, swoją drogą masz talent! To było pyszne! Twój mąż byłby zachwycony!
- Skąd wiesz, że mam męża?
- Nie wiem, po prostu tak strzeliłem. Taką cudowną kobietę na pewno ktoś zdążył pokochać!
- Wiktor to nie takie proste...
- Aniu, w czym problem?
- Mój mąż się nade mną znęcał... - tu głos kobiety zaczął się łamać - zamykał mnie, nie pozwalał wyjść, kontrolował to, co robię, jem i piję oraz bił za błahostki...
Anna opowiedziała całą swoją historię mężczyźnie, zaufała mu. Fakty, które poznał na zawsze mogły zmienić jego spojrzenie na Annę, lecz jedyne co widniało na jego twarzy to zdumienie pomieszane z przerażeniem i współczuciem. Po policzku blondynki zaczęły kapać łzy, a gdy skończyła historię bez pożegnania wyszła, a raczej wybiegła ze Stacji Ratownictwa Medycznego w Leśnej Górze. Wiktor czuł się źle, strzelił wielką gafę i nie wiedział, czy nie zaprzepaścił jakichkolwiek szans u Anny. Ale miał już pewien pomysł jak ją przeprosić. Musiał tylko wejść do pasmanterii...

Anna i Wiktor - bo miłości czasem trzeba dać drugą szansęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz