Rozdział 4

121 16 10
                                    

Valentina – teraz

Po pewnym czasie wszyscy lekarze opuścili moją salę. Zostali tylko rodzice. Jednakże też chwilę później opuścili to pomieszczenie i zostawili mnie całkiem samą. Ten natłok ludzi i informacji mnie przerósł. Ale przynajmniej dowiedziałam się jak się nazywam, ile mam lat i jak długo byłam w śpiączce. A także mnóstwo innych informacji. Dobrze, że dali mi leki przeciwbólowe, ponieważ nie wiem czy moja głowa by tak dużo wytrzymała.

Nie wiem ile czasu minęło, ale może dziesięć minut, gdy drzwi od sali ponownie się otworzyły, a w nich stanął chłopak. Był przystojny, nie zaprzeczę. Jednak jego twarz wyglądała bardzo podobnie, a może i nawet gorzej, jak twarze moich rodziców. Nie miałam pojęcia dlaczego i kim on dla mnie jest. Rodzice nie wspominali o jakimś moim rodzeństwie lub o chłopaku, czy kimś podobnym.

Po chwili wahania w końcu ruszył się w moją stronę i usiadł na krześle przy moim łóżku, łapiąc mnie za dłoń. Jego wzrok skupiał się wszędzie tylko nie na mojej twarzy. Wydawał mi się trochę znajomy, lecz nie miałam co do tego pewności.

- Val, tak mi przykro... - odezwał się po kilku minutach ciszy. Jego głos brzmiał strasznie smutno. Zapragnęłam dowiedzieć się dlaczego.

- Dlaczego? Kim jesteś? - zadałam te pytania, po których on w końcu spojrzał prosto w moje oczy swoimi smutnymi i pięknymi niebieskimi oczami, na których od razu skupiłam całą swoją uwagę.

- Mam na imię Luke, Val. Jestem twoimi narzeczonym – odpowiedział, a ja nie wiedziałam już co myśleć o swoimi życiu sprzed wypadku.

Amnesia | L.H.Where stories live. Discover now