Rozdział 3

127 19 4
                                    

Luke – teraz

Siedziałem na korytarzu następny dzień z kolei. Ciągle nie było żadnej poprawy. Cały czas była w śpiączce, a ja nie mogłem jej pomóc. Siedziałem przy niej godzinami. W ciągu tego roku moje życie w kółko tylko toczyło się w szpitalu. Minęło kilka miesięcy nim sam wróciłem do formy. Jednak moja ukochana przez cały czas była w cholernej śpiączce. Byłem przy niej cały czas.

Byłem świadom tego, że stan w jakim znajduje się od roku jest przeze mnie. Gdybym jej posłuchał wtedy i zjechał na tą lewą stronę to... to może wtedy skończyłoby się to inaczej. Może wtedy ona by nie leżała cały czas w śpiączce. Wtedy moglibyśmy już być szczęśliwym małżeństwem. Albo po prostu być razem szczęśliwi. Ale nie, musiałem wszystko zepsuć... Od roku codziennie śni mi się tamta noc, jej widok, gdy jest pogrążona w śpiączce i podłączona do tych wszystkich kabli, kroplówek, monitorów...

Jej rodzice jakieś piętnaście minut temu weszli do jej sali. Zwykle lekarz tylko sprawdzał jej parametry i czy wszystko dobrze. Zazwyczaj więc lekarz wychodził góra po dziesięciu minutach. Ale tym razem nie. Zamiast wyjść z sali, to zaczęło się zbiegać do niej coraz więcej lekarzy, Chciałem dowiedzieć się co z moją ukochaną jednak wiedziałem, że gdy tylko przekroczę teraz próg sali, od razu zostanę wyrzucony na korytarz. Więc czekałem.

Po około półgodziny lekarze zaczęli wychodzić. Jej rodzice wyszli dopiero po następnych piętnastu minutach. Od razu poderwałem się z krzesła i podszedłem do nich.

- Co z nią? - spytałem.

- Wybudziła się... - powiedział jej ojciec, a ja od razu chciałem wejść do środka, lecz on mnie zatrzymał. - Poczekaj... Musisz o czymś wiedzieć. Z Val jest wszystko dobrze, jest tylko trochę obolała i poza tym, że...

- No niech pan to powie – odezwałem się zdenerwowany.

- Val... moja jedyna córeczka... straciła... pamięć – wydusił z siebie, po czym od razu zaczął płakać przytulając do siebie swoją szlochającą żonę.

Amnesia | L.H.Where stories live. Discover now