Rozdział 12

40 8 0
                                    


Obudziło mnie nagłe uderzenie strumienia wody.

-Zmieniłaś zdanie?!- usłyszałam Zulę.

-Nie!- wcelowałam w nią kulą ziemi.

Zula rzuciła w nią kulą światła, przez co moja rozpadła się na drobne kawałeczki.

-Poddaj się od razu! Wiesz, że nie masz szans!- krzyknęła.

-nie mam?- wrzasnęłam i stworzyłam błyskawicę. Wcelowałam w nią. Zula przejęła błyskawicę i skierowała ją w moją stronę. Pierwszy raz widziałam coś takiego. Ze zdziwienia prawie pozwoliłam, by we mnie trafiła. W ułamku sekundy stworzyłam tarczę z ziemi. Siła błyskawicy sprawiła, że przesunęłam się trochę w tył. Nic poza tym mi się nie stało. Skoczyłam na Zulę i przewróciłam ją, jednak niedługo byłam górą. Już po chwili to Zula stała nade mną, gdy ja leżałam. Warczała i patrzyła mi w oczy. Ja robiłam to samo. W tej chwili zaczęłam gryźć ją w łapę. Zula odrzuciła mnie na bok i wycelowała we mnie mocą Sybir.

Ja stworzyłam kulę Siris i wcelowałam w kulę Sybir. Gdy obie się zderzyły, rozległ się huk, a w powietrze wzbił się gęsty pył. Nic nie widziałam. Wtedy z najgęstszego miejsca wyskoczyła Zula, celując we mnie mocami. Nie zdążyłam się obronić. Upadłam, a wtedy Zula skoczyła na mnie i zaczęła tworzyć kulę Sybir. Ja nie miałam siły się ruszyć.

Zula odskoczyła i wycelowała we mnie, po czym zaczęła we mnie celować jeszcze innymi mocami. Gdy na nic nie miałam już siły, stanęła przede mną.

-Wystarczy ci?- krzyczała.

Ja zakryłam się łapą, co miało znaczyć, że się poddaję.

-Mam nadzieję, że następnym razem będziesz mądrzejsza. Zostań tu. Zaraz tu kogoś po ciebie przyślę- powiedziała Zula i odeszła.

Teraz wszystko mnie bolało.

Wkrótce przyszedł Derno, partner Zuli.

-No super...- warknęłam. Ze wszystkich wilków musiała przysłać jego...

Pomógł mi wstać i zaprowadził w piękne miejsce, w którym miałam szybciej dojść do zdrowia. Było tu przyjemnie i ciepło, a niedaleko płynęła rzeczka Uzdrowienia.

-Zula przyjdzie tu wieczorem. A ty masz tu być cały czas, chyba, że znowu chcesz z nią walczyć. Jednak... Nie radzę. Teraz Zula ci odpuściła. Ale nie wiadomo, jak będzie następnym razem. Powinnaś się cieszyć, że Zula ci wybaczyła. Większość walczących z nią wilków nie dożywa następnego dnia. No cóż... Ja idę- powiedział Derno, po czym odszedł. Ja w pięknych okolicznościach przyrody odpoczywałam. Gdy słońce zaczęło zachodzić, usiadłam na brzegu rzeki Uzdrowienia i napiłam się wody. Wpatrywałam się w wodę. W tej chwili pojawiła się za mną Zula. Usiadła obok.

-Jak się czujesz?- spytała.

Odwróciłam głowę tak, by na nią nie patrzeć.

-Bywało lepiej.

-Powiesz mi może teraz, dlaczego nie posłuchałaś? Czemu nie zostałaś tam, gdzie ci kazałam?

-Za pierwszym razem po prostu cię nie posłuchałam.

-A potem?

-Nieważne.

-Czyli niczego się nie dowiedziałam- powiedziała Zula- Trudno, to ja idę. Widzę, że zły humor nadal ci doskwiera.

-Zula, zaczekaj!

-Już ci przeszło? Niemożliwe.

Ostatnie słowo powiedziała tak wrednym tonem, że miałam ochotę jej się odgryźć. W ostatniej chwili zapanowałam nad sobą. Wiedziałam, że specjalnie to powiedziała, żeby mnie sprawdzić.

-Tak. Przeszło mi.

-W takim razie powiedz mi, czemu mnie nie posłuchałaś.

-Usłyszałam Hakrę.

Opowiedziałam jej wszystko tak, jak to miało miejsce. Zamyśliłam się.

-Myślisz o Tsume, prawda? Nie martw się, nic mu nie będzie- powiedziała nieoczekiwanie Zula.

-A skąd wiesz, że o nim myślę?- spytałam.

-Mam swoje sposoby- uśmiechnęła się- Jak skrzydło?

-Dobrze...- powiedziałam.

Próbowałam ukryć to, że nadal mnie boli.

-Wiem, że coś ukrywasz.

-Ciebie nie da się oszukać?

-Niestety nie.

-No dobra. Tak, skrzydło nadal mnie boli. Nie chciałam ci mówić.

-Bo co? Bałaś się mnie, albo mojej reakcji?

-Przepraszam...

-Dobra, co się stało, to się nie odstanie. Gdzie cię boli to skrzydło?

-Pod spodem.

-Rozprostuj je.

-Nie mogę! To boli...

-Słuchaj... Albo ty sama je rozprostujesz, albo poproszę kogoś, żeby mi pomógł, a to przyjemne nie będzie. I sama chyba nie chcesz, żebym musiała kogoś ze stada wołać, prawda?

-Może. A może byłoby lepiej...- odpowiedziałam nie bardzo wiedząc, co byłoby lepsze.

-Wieczorem mi powiesz. Jutro zrobisz to sama, albo z pomocą.

-Dobra...

*** *** ***

Przez resztę dnia myślałam tak długo, aż zasnęłam. Późnym wieczorem obudziła mnie Zula.

-I co?- spytała.

-Próbowałam chociaż trochę nim poruszyć, ale nie dałam rady.

-Czyli będę musiała wezwać pomoc?

-Chyba tak...

-Dobra. To ja idę, a ty się wyśpij- odpowiedziała Zula i odeszła.

ViziaWhere stories live. Discover now