Otworzyłam oczy, bo czułam, że ktoś mną potrząsa. Bardzo źle się czułam. Zobaczyłam Mike'a, siedzącego obok. Nie wiedziałam, co się stało.
-Mike... Co się stało?- spytałam cicho.
-Pięć dni temu walczyłaś z Ozaiem.
Wtedy wszystko mi się przypomniało. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że jestem w tym samym miejscu, co w dniu ataku.
-Tak długo tu leżałam?
Mike skinął głową.
-Przyszedłem i nawet na chwilę cię nie zostawiłem.
-Nawet nie poszedłeś czegoś zjeść?- spytałam. Wtedy usłyszałam dziwny odgłos. To Mike'owi burczało w brzuchu.
-No... Nie...- powiedział, po czym ziewnął.
-Założę się też, że prawie nie spałeś.
-Racja. Dasz radę wstać?
-Nie wiem- powiedziałam.
Powoli, z pomocą Mike'a wstałam. Zaczęliśmy powoli iść. Mike cały czas mi pomagał. Gdy szliśmy, spytałam:
-A co się stało z Ozaiem?
-Zniknął, gdy przyszedłem, ale...
-Ale co?
-jak odchodził, trochę mnie podrapał... Nic takiego.
-Pokaż.
-No nie...
-Tak- powiedziałam i zatrzymałam się.
Wtedy Mike uniósł skrzydło. Miał pod nim dużą ranę. Kiedy opuścił skrzydło, powiedziałam:
-To jest nic takiego?
-Oj tam, oj tam. Bywało gorzej- odparł
Po jakimś czasie doszliśmy na miejsce. Na spotkanie wybiegli nam Karui i Yudachi.
-Baliśmy się, że nie wrócicie- powiedział Yudachi.
-Ja zawsze wracam- powiedział Mike.
Znowu źle się poczułam. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Upadłam i straciłam przytomność.
*** *** ***
Gdy się obudziłam, byłam w jaskini, a obok mnie siedziała Karui i szczeniaki.
-Karui, wyjdź na chwilkę i zabierz szczeniaki.
-Ok. Chodźcie- powiedziała do szczeniaków i poszła.
-Musimy iść na tereny Sybir- powiedział Yudachi.
-Dlaczego?- spytałam.
-Gdy Ozai zadał ostateczny cios, użył trucizny. Teraz tylko Zula i Sybir mogą ci pomóc. Póki trucizna krąży w twoich żyłach, twój stan się nie poprawi. Najlepiej będzie, gdy ruszymy od razu.
Wyruszyliśmy więc, a ja prowadziłam. Obok mnie szedł Mike. Oczywiście Karui ze szczeniakami też byli. Weszliśmy do lasu. Przeszliśmy przez miejsca, gdzie walczyłam z Ozaiem. Później przez spaloną niegdyś łąkę, na której trawa zaczęła już rosnąć. Gdy zaczęło się ściemniać, doszliśmy na granicę terenów Sybir.
Niestety zaatakowały nas straże granic. Ja nie miałam nawet siły, żeby się bronić. Uwięzili nas (szczeniaki osobno). Usłyszałam, jak jeden mówi do drugiego:
YOU ARE READING
Vizia
PertualanganMoja pierwsza książka, którą napisałam, mając 12-13 lat, opowiadająca o magicznych wilkach ;)