Część 2

118 9 2
                                    


Przez kolejne dni Ania pojawiała się rano na budowie, przez chwilkę rozmawiała z Markiem i potem do końca dnia albo znikała w swoim biurze albo jeździła do centrum by kupować materiały i zacząć przygotowania do prac wykończeniowych. Praca szła jak w mrowisku. Każdy wiedział co robić, nikt nie zwalał pracy na innych.

Dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Ostatni dzień okresu próbnego ekipy budowlanej. Ania o 6.00 była już w pracy. Dziś ubrała się w swój roboczy strój, związała wysoko włosy i gdy o siódmej rano ludzie zaczęli się zjawiać na budowie oniemieli z wrażenia. Ich szefowa, która całe dwa tygodnie była nienagannie, elegancko ubrana dziś klęczała na betonie i układała podłogi. Parter można już zacząć aranżować, malować, układać podłogi. Zastygli w bezruchu i obserwowali dziewczynę własnym oczom nie wierząc. Na to wszystko Mark stanął w wejściu i jak zobaczył ciche zbiegowisko, myślał ze znaleźli przynajmniej trupa. Spojrzał przez ramię kolegów i roześmiał się serdecznie całym sobą. Ania podniosła głowę i wyciągnęła słuchawki z uszu. Nie spodziewała się takiej publiczności przez co poczuła jak się czerwieni. Wstała i uśmiechnęła się serdecznie i przywitała z wszystkimi. Mężczyźni odpowiedzieli na powitanie i rozeszli się do swoich zajęć. Tylko Mark pozostał w niezmienionej pozycji.

- Będziesz tak stać i się patrzeć czy może pomożesz? – zapytała Ania

- Już pomagam, ale powiem Ci, myślałem że trupa znaleźli.

-Jak trupa? Gdzie? – Ania nie wiedziała o co chodzi, przez koncentrację na pracy nie zauważyła że ma widownię.

- Wchodzę a tu kółeczko obserwatorów z otwartymi gębami. Myślałem że przynajmniej ktoś zszedł bo Ci się nie ruszali. Podchodzę... a tu taki okaz układa parkiet....

Ania zaczerwieniła się na takie stwierdzenie a potem roześmiała się całą sobą.

- Nie mów że cały czas trzymałeś ich w przeświadczeniu że ja tylko umiem na szpilkach chodzić...

- No a jak.... Warto było. Ich miny bezcenne....

- Nienormalny jesteś wiesz?

- Już to słyszałem, a skoro więcej niż jedna osoba mi to mówi to chyba prawda. Z resztą sam nie mogłem się nadziwić że takie maleństwo – zrobił ruch ręką wskazujący na Anię w całości – potrafi na budowie tyrać jak nie jeden facet

- Życie niesie niespodzianki. Cóż, skoro muszę sama o siebie dbać to najlepiej w zawodzie co zawsze jest robota, nie uważasz?

- Mądrze pomyślane. Co robimy?

- Układamy kafle na podłodze w holu. Tu za 10 minut skończę i bierzemy się do roboty, sama ich nie przeniosę....

- Mów że tragarza potrzebujesz a nie pomocy... - roześmiał się i dodał – idę się przebrać i już wracam.

Do 17.00 podłogi na parterze były gotowe a pierwsze piętro prawie przygotowane do tejże pracy. Wszyscy zebrali się na prośbę Ani w stołówce. Dziewczyna weszła z impetem i stosem kopert w ręce. Mark pomyślał ze oto i powtórka z rozrywki, jednak dziewczyna po kolei podeszła do każdego, wręczała kopertę i uściskawszy dłoń witała na pokładzie. Mark uśmiechnął się w duchu bo obawiał się że przynajmniej połowa z nich odpadnie. Tak jednak się nie stało i mężczyzna odetchnął z ulgą. Porozmawiali wszyscy jeszcze przez chwilkę razem i zaczęli rozchodzić się do domów. Ania poszła do siebie i usiadła za biurkiem. Dziś wpadła na genialny pomysł by okno, naprzeciwko wejścia głównego, na półpiętrze gdzie są schody i rozgałęziają się w prawo i lewo, w tym właśnie oknie namaluje witraż. Już nawet wiedziała co to będzie. Złota róża na tle czerwieni. Przygotowała szkicownik i zrobiła projekt. Wyszedł perfekcyjnie a że okno było duże ale okrągłe to róża będzie cudownie tam wyglądać. Około 23.00 nie mogąc przestać o tym myśleć na sportowy biustonosz i szorty zarzuciła koszulę i założyła ciężkie buty. Zabrała projekt i farby z pędzlami i poleciała na budowę. W bramie przywitała się z ochroną i nie dając sobie czasu na pogaduszki popędziła do okna które nie chciało wyjść jej z głowy. Rozstawiła drabinę i ustawiła dwa reflektory by dokładnie oświetlić okno, które w tym właśnie momencie było dla dziewczyny jak płótno.

Wybieram życie...Where stories live. Discover now