- To co zaczynamy? – spojrzał na nią z oczekiwaniem w oku.
- Jasne. – Ania usiadła na jednym z foteli przed biurkiem prokuratora. Złączyła dłonie i zaczęła pocierać nimi o siebie. Rozejrzała się po gabinecie. Przydałby się remont, stare meble i odchodząca kremowa farba ze ścian, pod nią zaś zielone przebłyski. Prokurator Tyborski czekał cierpliwie, nie naciskał. Rozsiadł się w fotelu, otworzył jakieś notatki i spojrzał na dziewczynę.
- Urodziłam się w Suwałkach, w rodzinie patologicznej. Ojciec i matka chlali na potęgę. Trzech starszych braci, odkąd sięgam pamięcią znęcało się nade mną fizycznie i psychicznie. Bili mnie, kopali, kazali robić przestraszne rzeczy inaczej obrywałam. Zmuszali mnie do kradzieży i szantażowania innych.... – Ania opowiadała i opowiadała. Czasami prokurator zadał pytanie by zgłębić problem, czasami tylko potakiwał głową i słuchał. – Przepraszam, możemy zrobić przerwę? Jestem wykończona. Potrzebna mi kawa i oddech.... – Ania zapłakanymi oczami spojrzała na prokuratora. Ten nie za bardzo był w stanie mówić, skinął głową i odprowadził dziewczynę wzrokiem do drzwi. – Za godzinkę wrócę, dobrze? – Ania rzuciła, otwierając drzwi i spoglądając na niego.
- W porządku, proszę się nie spieszyć. Coś mi się wydaje że długa noc przed nami... - Pan Tryborski powiedział i sam złapał oddech. Mimo 30 lat na stanowisku prokuratora i prześledzeniu tysięcy spraw, nie spotkał się w życiu z tak wielkim okrucieństwem wobec dziecka. Palenie, przypiekanie, szarpaniny, bicie, gwałty i wszystko za przyzwoleniem matki i całego otoczenia. Bo nie wierzył że nikt nic nie widział i nie słyszał, dlaczego nikt nie stanął w obronie tego dziecka? Zastanawiał się i nie umiał sobie na to pytanie odpowiedzieć. Zrobi wszystko by sprawcy otrzymali odpowiednią karę, choćby byłaby to jego ostatnia sprawa jaką w życiu będzie prowadził.
Drzwi się otwarły a Mark automatycznie podniósł głowę z nad telefonu, który właśnie przeglądał. Poderwał się na równe nogi i podbiegł do Ani łapiąc ją w ramiona i przyciągając do siebie.
- Już koniec? - zapytał i spojrzał w zapłakane oczy dziewczyny
- Nie, jeszcze długo nie. Musze odpocząć i napić się kawy. Zapaliłabym najlepiej ale nie mam fajek... - mówiła bez tchu i spojrzała na mężczyznę siląc się na mały uśmiech.
- Palisz? - zapytał zdziwiony Mark
- W tym wszystkim co powiedziałam i co przechodzę właśnie teraz ty się pytasz czy palę? - roześmiała się na głos Ania i odsunęła się od Marka. - tak, od czasu do czasu lubię sobie zapalić, zwłaszcza w taki dzień jak dzisiaj.
- Chodź, wyjdźmy stąd. Kiedy masz wrócić? - zapytał ją łapiąc jej dłoń i ciągnąc za sobą.
- Jak ochłonę. Nie martw się, do tej pory nie powiedziałam najgorszego więc ochłonę szybko. Później może być tylko gorzej.... A przy okazji. Możemy podskoczyć do domu, chciałabym się przebrać w coś wygodniejszego. Nie czuje się na siłach by w tym całym gównie grzebać ubraną w piękną garsonkę...
Mark uśmiechnął się i pokiwał głową. Jego oczy błysnęły i z zadowoleniem pociągnął Anię w stronę schodów i do wyjścia. Kliknął pilota i otworzył auto.
- Sprawdź co jest w bagażniku... - uśmiechnął się promiennie. Ania spojrzała na mężczyznę jak na wariata, po co ma grzebać w bagażniku? Chce się przebrać i skończyć to co zaczęła szybciej niż to możliwe.
- No otwórz bagażnik i zerknij, proszę - Mark uśmiechnął się jeszcze szerzej, wykładając wszystkie zęby na wierzch i rozśmieszając dziewczynę. Podeszła na tył samochodu i go otworzyła. Klapa bagażnika się uniosła a Ania oniemiała na widok zawartości.
YOU ARE READING
Wybieram życie...
Romance30 letnia Ania w końcu odbiła się od dna. Wyrwała się z koszmaru swojego życia i na nowo stara się postawić swój świat. Zaczyna od fundamentów i gdy wszystko idzie zgodnie z planem, poznaje Marka, który swoją osobą i podejściem do życia przeraża ją...