Weszli do kuchni i Mark rozglądał się za wszystkim zjadalnym w zasięgu wzroku. Ania pomaszerowała od razu do lodówki i oczy zaświeciły się jej w momencie gdy jej wzrok pogłaskał naczynie wypełnione lazanią. Od razu wyciągnęła pojemnik z lodówki i nastawiając piekarnik spojrzała na mężczyznę. Ten, zamyślony wpatrywał się niewidzącym wzrokiem na dziewczynę. podeszła do niego i dotknęła delikatnie jednego z jego ramion.
- Wszystko w porządku? - spojrzała z troską na niego. W Marka uderzyło to spojrzenie, jak grom z nieba. Chciał się głośno roześmiać jednak opanował wybuch radości i kiwnął potakująco głową.
- Wszystko ok, znalazłaś coś?
- Grzeje się, jesz ze mną?
- Dziękuję, nie jestem głodny.
Ania zajęła się swoim posiłkiem a Mark przyglądał się jej. Nie potrafił odnaleźć się w tej sytuacji, mimo niebezpieczeństwa jakie jej grozi, mimo wszystkiego co przeszła ostatniej doby, teraz sama się o innych troszczy zamiast zająć się sama sobą.
- Musimy coś przedyskutować... - spojrzał na dziewczynę. która ładowała widelec do ust. Ta spojrzała na niego i przytaknęła głową.
- W związku z zaistniałymi sytuacjami ostatnich dni, tygodni... ogólnie, Aniu, myślę że powinnaś zając się treningiem sztuk walki...
- Mam uczyć się bić? - zdziwiona spojrzała na mężczyznę
- Nie bić się lecz bronić. W zaistniałej sytuacji uważam, że to jedyne co możesz zrobić...
- Kupię broń i będę strzelać. Nie sądzisz że rozlanie krwi będzie dużo lepsze niż obicie im mord? - Ania spojrzała z pełna powagą na Marka. Ten zastygł, przerażony pomysłem dziewczyny. Ania widząc panikę w jego oczach roześmiała się.
- Żartuję, ale masz rację. Coś muszę zrobić a siedzieć i czekać.... Dobija mnie to.
- No to załatwione, od jutra zaczynamy.... - wyszczerzył się w uśmiechu Mark.
Po posiłku przenieśli się do salonu gdzie włączyli komedię i wspólnie zaczęli oglądać. Ani powieki zaczęły ciążyć, ułożyła głowę na kolanach Marka i po chwili usnęła jak dziecko. Mark gładził ja po plecach i po jakimś czasie sam odpłynął zmęczony dniem pełnym emocji.
Ranek wydał się dużo lepszy niż dzień poprzedni. Pomimo połamanych kości z powodu nie zbyt wygodnych pozycji podczas snu, obojgu dopisywały humory. Pan Adam już kręcił się w kuchni i parzył dla wszystkich kawę. Zjedli śniadanie wspólnie po czym Pan starszy udał się do pracy przypominając Markowi o spotkaniu po południu. Ania na prośbę mężczyzny poszła przebrać się w strój sportowy. Mark poprowadził ja do drzwi w głębi holu tu pod schodami. Zapalił światło i jako pierwszy zszedł na dól. Dziewczyna niepewnie stawiała kroki w dół, nie wiedziała co ją tam spotka. Jej oczom ukazała się olbrzymia, otwarta przestrzeń wypełniona najróżniejszymi sprzętami do ćwiczeń. Siłownia, jakież to oczywiste, zwłaszcza patrząc na dom i mężczyznę który prowadzi ją do podziemia. Rozejrzała się w koło i zauważyła bieżnię, ławeczkę i półkę ze sztangami, wioślarza, worek bokserski i gruszkę i masze innych rzeczy o których istnieniu dziewczyna nie miała pojęcia i w sumie widziała je po raz pierwszy na oczy. Na środku pomieszczenia znajdowała się mata treningowa. Mark ściągnął buty, do ręku wziął jakiś ochraniacz w kształcie prostokąta i spojrzał wymownie na Anię.
- Zapraszam - gestem wskazał miejsce obok siebie na macie.
Ania jak i on zdjęła obuwie i podeszła do niego. Rozpoczęli od rozgrzewki, która trwała około 15 min a następnie Mark zaczął pokazywać i ćwiczyć wraz z dziewczyną najprostsze ruchy takie jak kopnięcia, wykopy, uniki, bloki. Trening trwał około dwóch godzin. Spoceni i zmęczeni wrócili do kuchni by coś zjeść i się napić czegoś zimnego.
YOU ARE READING
Wybieram życie...
Romance30 letnia Ania w końcu odbiła się od dna. Wyrwała się z koszmaru swojego życia i na nowo stara się postawić swój świat. Zaczyna od fundamentów i gdy wszystko idzie zgodnie z planem, poznaje Marka, który swoją osobą i podejściem do życia przeraża ją...