Rozdział 7 | Ink się smuci

380 36 18
                                    

Rozdział dedykowany BakuBakuNyaNyaa, bo mogę^^
--------------------

Ink wyszedł z domu Blue lekko podenerwowany. Jego biedny szal znowu został porwany przez śnieżyce. Zamachnął się pędzlem tworząc portal, po czym do niego wskoczył.

Znalazł się w swoim anty-voidzie. Był już troszeczkę zmęczony tym dniem, więc namalował sobie różową poduszkę i położył się na plecach, podkładając jaśka pod czaszkę. Zamknął powoli oczy, ciekawy, jaki sen tym razem ześle mu Dream. Zaczął odpływać na jawę, gdy nagle w jego puste oczodoły coś wpadło. Artysta natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej i szybko kiwając czaszką wytrzepał śmieć. Spojrzał w górę, zdziwiony co mogło na niego spaść i zamarł.

Wpół zniszczona kartka kiwała się na wyimaginowanym powietrzu, gotowa w każdej chwili spaść. Jeden dotyk i rozpadła by się w proch. Jej zniszczone końce po prostu samoistnie rozrywały się raz po raz spadając na głowę Inka. Ale on się tym nie przejmował. Niektóre upadały na "ziemię", gdzie zostały wchłonięte przez biel i znikały raz na zawsze. Kartka wyginała się do środka, zakrywając napis, uniemożliwiającą dowiedzenie się, które AU znika. Możliwe, że to było Lusttale, ale równie dobrze może to być Underswap. Na razie to nie miało dla Inka znaczenia. Patrzył na to pustymi czarnymi oczodołami, jak kolejne części wymiaru rozpadają się.

- Ale - malarz odezwał się cicho, niezdolny do zebrania myśli - Przecież obiecał...

Pojedyncza łza spłynęła po jego czaszce.

***

- Obiecałeś! - Ink zamachnął się pędzlem na Errora. - Obiecałeś, że nie zrobisz tego! Jakim byłem idiotą, że tobie uwierzyłem. Musiałeś zniszczyć to AU?!

Płakał.

Error nie ruszał się. Kiedy malarz wpadł do jego Anty-Voidu nie spodziewał się... nie myślał... nie wiedział...

- N-nic nie zrobi-łem.

Ink przestał machać swoim kijem, a łzy momentalnie przestały lecieć, zastąpione wyrazem zdziwienia.

- Ale... - Artysta wydusił z siebie. Error poczuł ukłucie w swojej duszy.
Nie ufa mi - pomyślał.

No jakże by inaczej? Nikt nigdy mi nie zaufa. Nikt nigdy nie uwierzy. Jestem tylko zas****m gliht'em.

Czemu to boli.

Wyminął Inka - tak po prostu. Otworzył portal i przeszedł do Swapfell. Natychmiast zamknął przejście i usiadł przy drzewie, opierając się o jego pień.

Czemu to aż tak boli?

W jego oczodołach zebrała się ciecz.
- Nie, nie, nie - wymamrotał przecierając oczodół. Szkielet nie mógł sobie pozwolić na łzy.

Ale czemu to boli?

Zamarł.

Wiedział, że coś jest nie tak.

Sprawdził kod.

Coś gdzieś było nie tak - jakiś świat samoistnie się rozpadał.

Wcześniej, Error by się nawet ucieszył. Mniej roboty do zrobienia. Tamten wymiar zostanie zniszczony kawałek po kawałku. Koniec.

Ale...

- Ink!

Error zerwał się na równe nogi. Jeśli o tym AU mówił Ink i zamierza tam pójść, albo - co gorsza - już tam jest, może zostać wchłonięty przez nicość. Szkielet miał już otworzyć portal, ale zawahał się.

Zrządzenie Losu | Error x InkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz