Rozdział II

32 4 11
                                    


Siedziałem akurat w domu, kiedy przyszedł Marcin. Nie pisał ani nie dzwonił, tylko zapukał do moich drzwi i krzyknął "Ej, stary! Patrz co mam!" a gdy otworzyłem mu drzwi, prawie wepchnął mi w twarz czarną książkę z białym tytułem.

- Patrz co znalazłem u tego du*oliza!- Wiedziałem od razu, że chodzi mu o ojczyma i przyjrzałem się znalezisku. Była to zwykła książką zatytułowana "Ciemność". Nie było na niej nic więcej; autora, opisu czy chociażby roku wydania. Nie było nawet wstępu.

- Stary, co to za szit? Myślałem, że to będzie coś ciekawego! - Powiedziałem z lekkim wyrzutem. Zawsze lubiłem czytać książki, nie gardzę dobrym fantasy albo serią przygodową. Jego ojczym, co mnie dziwi, chyba również podziela moje zainteresowania. Marcin często przynosił mi jakieś jego książki, na przykład "Galeony Wojny" Jacka Komudy, "Stalowe Szczury" Michała Gołkowskiego czy chociażby "Trylogię Czarnego Maga" Trudi Canavan. Bardzo lubię czytać takie książki, z czego Marcin się czasami śmiał. On zawsze wolał komputer, zawsze nagrywanie albo granie było jego zajęciem.

Oficer odchrząknął, wybijając Pawła z rytmu. Odpalił tablet i zaczął coś zapisywać.

- Twierdzisz, że był tak zwanym jułtuberem? - Zapytał policjant, marszcząc brwi i kasując jakieś literki. Spojrzał na chłopaka. Paweł skinął powoli głową. - Co nagrywał? Gry?

- Nie tylko, proszę pana. Często też prowadził vlogi, nagrywał tutki czy nawe... Oficer przerwał mu ręką, nie rozumiejąc dziwnego słowa.

- Tutki? Co to takiego? - Zapytał podejrzliwie oficer Terkowski, jakby to miała być nowa metoda produkcji narkotyków. Chłopak zamrugał, jakby to był najoczywistsza oczywistość i wyrzucił z siebie nieco pewniej:

- No, tutoriale! Poradniki jak coś zrobić. - Mężczyzna skinął głową i zapisał coś w tablecie.

- Jasne. Kontynuuj. - Wzrok chłopaka znowu się lekko zamglił i zaczął opowiadać dalej.

Poszliśmy wtedy z tą książką do mojego pokoju. Urządzony jest skromnie, moja mama nie pracuje, ma chore plecy, a tata jako listonosz niedużo zarabia, jednak jakoś się trzymamy.

Tak więc siedzieliśmy w moim pokoju i w końcu Marcin klepnął mnie w plecy. Wpadłem nosem w książkę, gdyż akurat czytałem "Wrzawę Śmiertelnych".

No i wpadłem. A Marcin wtedy zaśmiał się i rzucił przede mnie tą czarną książkę. Słowo daję, że zrobiło się wtedy jakby ciemniej w pokoju i przeszedł mnie dreszcz.

- Cykora masz? Dawaj, zobaczymy co to jest, to niewidoczne dla oczu. Może będzie jakaś mapa skarbów? - Powiedział nagle Marcin. A ja, jako że czytałem bardzo dużo i żyłem w świecie fantasy, przytaknąłem ochoczo i bez wcześniejszego wahania sięgnąłem do książki. Nawet nie wiedziałem jaki błąd popeł...ł...

Głos chlopaka załamał się nagle i nastolatek wybuchnął płaczem. Oficer Terkowski nie miał najmniejszej ochoty słuchać jego jęków, łkania i miał serdecznie dość zasmarkanej koszulki. Po prostu wstał i westchnął głośno:

- Jeśli nie przestaniesz płakać, otworzę Ci tę książkę przed nosem smarkaczu! - Wrzasnął na całe gardło, prosto w mokrą i osmarkaną twarz Pawła. Chłopak wyczuł w tym głosie furię i irytację, ale mimo to szesnastolatek nie był w stanie się opanować.

Mężczyzna w mundurze zacisnął wściekle szczęki. Wypadł z pokoju jak burza, krocząc pustym korytarzem do swojego gabinetu.

Paweł wciąż kulił się na krześle, chlipiąc coraz ciszej.

Terkowski wrócił po dwóch, może trzech minutach. Niósł pod pachą mały przedmiot. Długości może dwudziestu i szerokości ośmiu centymetrów.

- Nie, błagam - wyszeptał Paweł, jednak oficer już położył książkę na środku stolika i miał zamiar ją otworzyć. - POWIEM WSZYSTKO! - Wydarł się chłopak, zakrywając okładkę dłońmi i rozglądając się nerwowo.

Terkowski w spokoju oparł się wygodniej i wyciągnął nogi pod stołem.

- No, czekam. - Wycedził, gdy chłopak zakrył książkę bluzą i cofnął się na swoje krzesło.

Siedziałem z Marcinem na podłodze i patrzyliśmy na okładkę tej tajemniczej książki. Drukowanymi literami, na biało, widniał na niej napis "Ciemność" i "Najważniejsze jest to, czego nie widzisz.

- Haha, spójrz. - Marcin zaśmiał się i zaraz zaczął mówić niskim głosem. - Najważniejsze jest to czego nie widzisz, łoo, strzeż się niegodny, łooo, ciemność! - Spojrzał na mnie i wybuchnęliśmy śmiechem. Na chwilę zapomnieliśmy o ksiazce, gdyż śmialiśmy się do rozpuku.

Marcin zawsze miał głupkowaty śmiech, nie mogłem nie dołączyć do niego. A gdy się tak działo, zaczynaliśmy śmiać się z samych siebie.

W końcu, po kilku minutach, wstaliśmy, wyzwaliśmy się od debili i skończyliśmy śmiać.

- Jesteś po prostu rozbrajający! - Powiedział głośno Marcin, klepiąc mnie po ramieniu. Odwzajemniłem przyjacielskim kuksańcem i przeciągnąłem się.

- Wiem to, idioto. To co, bierem tą książkę? - Sięgnąłem po oprawioną w czarną tekturę książkę i otworzyłem ją

Spojrzałem na pierwszą stronę, ale tam nie było nic. Tylko idealnie czarna kartka, aż do końca. Nie widziałem nic.

- To jest jakaś tandeta. Co ten rakowy człowiek czyta? - Marcin prawie wykrzyknął ostatnie zdanie. Dotknął książki, chyba żeby sprawdzić z bliska czy nic w niej na pewno nie ma.

Paweł głośno przełknął ślinę i nerwowo rozejrzał na boki.

- Zaraz po tym pożałowaliśmy, że otworzyliśmy to czarne popaprane gówno. - chłopak powiedział to bardzo cicho i ostrożnie. Wydawało się, iż w jego tonie dało się słyszeć nutkę wściekłości. Terkowski spojrzał nań, marszcząc brwi. Nastolatek jednak nie dodał już ani słowa.

- Nie no, mam dość! - Oficer sięgnął przez stół, i zanim Paweł zauważył, ściągnął czarną książkę do siebie.

Szesnastolatek zdążył tylko przeraźliwie krzyknąć, przed tym jak Terkowski przewrócił pierwszą kartkę. Przez chwilę nic się nie działo. A wtedy było już za późno. W pokoju nastała ciemność.  

CiemnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz