Prolog

104 4 5
                                    

Marcin siedział w swoim pokoju, grając w Battlefield 1. Jego rodziców nie było w domu - wyjechali w ważnej sprawie do stolicy. Chłopak mógł się cieszyć ciszą i spokojem przez najbliższe dwa dni, toteż ze swoima kumplem, Pawłem, zamierzał je spędzić na graniu w Battlefielda i prowadzeniu streama.

- Ale mnie tutaj ten zły pan musiał ustrzelić - skomentował niezdarnie swoją rozgrywkę - trzeba będzie eee wziąć samolot iii - podrapał się po nosie - odwdzięczyć się mu tym samym, prawda Paweł? - Odpowiedziała mu cisza, przerywana jedynie wystrzałami i wybuchami z gry. Marcin zmrużył brwi. - Halo, Paweł, jesteś tam? - zminimalizował grę i sprawdził czat wideo. Fotel jego kumpla stał pusty, oświetlony żółtawo przez monitor. Wszyscy oglądający stream zaczęli rzucać komentarze typu "Graj dalej!" "Psujesz nam oglądanie! czy "Je##ć go, prowadzisz stream'a!"

Nastolatek spojrzał uważniej na monitor. Zdawało mu się, że widzi ruch na granicy widzenia. Tak, tam w tle coś się...

- ŁAAAA! - Paweł doskoczył do monitora i wydarł się do mikrofonu przerażająco, trzymając nóż kuchenny usmarowany dżemem truskawkowym. Dobrze znał reakcję przyjaciela.

Marcin odchylił się w tył i przewrócił razem z krzesłem, krzycząc ze strachu. Wszystko to zostało nagrane i uwiecznione w Internecie, a w ciągu dwóch dni powstały setki gifów i memów o Marcinie.

Chłopak leżał przez chwilę na ziemi, dysząc głośno. Starał się złapać serce, które wyskoczyło na ferie w Bieszczady.

Marcin Skoczył na równe nogi, zakończył stream'a w milczeniu, a dopiero potem na całe gardło ryknął:

- TY IDIOTO! - wydarł się do mikrofonu, tylko potęgując śmiech Pawła - o mało zawału nie dostałem! Idioto! - Ustawił krzesło normalnie i usiadł na nim. Westchnął głośno, uspokajając oddech, a po chwili przyłączył się do śmiechu przyjaciela.

Śmiali się przez kilka chwil, rechocząc w najlepsze, aż nagle Paweł zamilkł i spojrzał gdzieś za Marcina. Pobladł momentalnie, i drżącą ręką wskazał za chichoczącego kumpla.

- Ma-Marcin. Za T-Tobą! - Wydarł się, a jego przyjaciel tylko zaśmiał się głośniej:

- Haha, tym razem mnie nie przestraszysz - śmiał się - jestem przyzwyczajony do twoich głupot. Paweł jednak był całkiem poważny i zamiast się śmiać, ryknął na cały głos do mikrofonu, opluwając okazjonalnie monitor:

- WIEJ POJEBIE! - Marcin przestał się śmiać i odwrócił się momentalnie na krześle. Serce, ledwo wracając do normy, stanęło mu w bezruchu, cały pobladł i zamarł. Nie był w stanie wydusić z siebie nic prócz cichego 'Kurna'.

Spoglądał w złotawe oczy czarnej postaci, wyższej od typowego człowieka o dobre trzydzieści centymetrów. Jej ręce były dziwnie wydłużone i chude, przypominające szpony palce były rozczapierzone. Zęby, a raczej kły postaci były białe, poszarpane i wyglądały na ostre. Marcin nie krzyknął nie dlatego, że sparaliżował go strach. Nie mógł. Zanim mrugnął, jedna z dłoni postaci wyrwała mu krtań i chłopak zaczął się krztusiç krwią. Padł na podłogę, drgając w ostatnich, przedśmiertnych torsjach. Paweł patrzył na tą scenę z przerażeniem w oczach i rozdziawionymi ustami. Czarna postać nagle zamknęła usta, uśmiech zniknął, i widać było tylko oczy, żółte kulki doskonale widoczne na czarnym tle. Mimo blasku monitora postać pozostawała czarna jak cień.

- Ćśśś - wysyczała i połączenie zostało przerwane. Paweł wpatrywał się jeszcze kilka minut w tapetę, przedstawiającą scenę z Highschool of the Dead, zanim sięgnął po telefon.

Policja otrzymała o 23:57 zgłoszenie zabójstwa. Z bełkotliwych wyjaśnień dało się wywnioskować, że chłopiec został zabity przez ciemną postać o wielkich, żółtych oczach. W pokoju zmarłego znaleziono świeżą krew, włączony komputer i coś, co przypominało jabłko Adama. Ciała nie odnaleziono.

CiemnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz