18. Chłopcze, słyszysz to?

662 100 29
                                    

— Usiądź, proszę.

Osiemnastolatek wykonał polecenie, nie odzywając się ani słowem. Czuł jak narasta w nim panika na myśl, że zaraz zostaną mu przedstawione koszta doprowadzenia jego pokoju do porządku. Nieznajomy spojrzał mu prosto w oczy i dopiero wtedy Arthur zauważył, że jego tęczówki były krwistoczerwone.

Kiedy chłopak zobaczył jego twarz, momentalnie przypomniał mu się koszmar, który jeszcze niedawno wciąż go nawiedzał. Niekończąca się sala, śmiejący się ludzie, morze krwi, a na tronie kryształowy posąg mężczyzny. W pewnym momencie pojawił się także on — człowiek, który właśnie kazał mu usiąść. Patrzył na niego dokładnie w ten sam sposób i coś mówił... Chyba że nie powinien się bać i wszystko zaraz się skończy.

— My się już chyba spotkaliśmy... — powiedział Arthur, uważnie przypatrując się nieznajomemu. Oczy szatyna "zgasły", stały się jasnoniebieskie, całkowicie zwyczajne. Nastolatek zrozumiał znaczenie gestu, mężczyzna chciał mu od razu pokazać, że także jest wampirem, a tym samym uniknąć zbędnych pytań.

— O, więc naprawdę pamiętasz tamtą noc?

— Nie do końca. Ale widziałem cię na nenszy. I chyba w snach...

— Takimi tekstami dziewczyny podrywaj, ja nie jestem zainteresowany.

Arthur wybałuszył oczy, nie wiedząc, jak odpowiedzieć. Jego rozmówca, który do tej pory wydawał się poważny, elegancki, może nawet chłodny, momentalnie wybuchnął śmiechem.

— Żebyś widział swoją minę. Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. — Jak już opanował chichot, odchrząknął, poprawił kołnierz koszuli i starał się na powrót przybrać poważny ton. — Wierzę ci, jeśli chodzi o te sny, podświadomie musiałeś zapamiętać naszą wizytę.

— To źle? Moi rodzice wydawali się kompletnie omamieni i nawet nie zdawali sobie z tego sprawy.

— Dla mnie źle, dla ciebie dobrze. To znaczy, że masz silny umysł.

— Nie wydaje mi się...

— Az już mi wszystko opowiedziała. Powiedz, odkąd opuściłeś dom, wciąż odczuwasz jakieś dziwne przypadłości?

Arthura zamurowalo. Faktycznie, jak mógł być tak głupi i tego nie zauważyć. Nie dość, że dziwne sny ustały, to jeszcze czuł się tak... Normalnie. Czy to znaczyło, że z jego domem było coś nie tak? A może z rodzicami? Starsi zawsze wydawali się dziwni, ale na pewno nie w takim stopniu. Wyprowadzkę by jeszcze przeżył, ale brak kontaktu z rodziną wydawał się czymś niewyobrażalnym.

— Nie musisz odpowiadać, tak myślałem. Przynajmniej już nie będą mogli mi zarzucać, że to z mojej winy hipnoza nie zadziałała.

— To znaczy?

— Miewasz sny, dziwne sny, prawda? Zdarzało ci się... No nie wiem, przewidzieć coś?

— Przewidzieć przyszłość? Nie. A ze snów to tylko jeden nawracający koszmar i jeden, kiedy Widząca znalazła mnie i Castię.

— Nawracający koszmar?

— Tak, to w nim cię widziałem. Do tego Castię i mężczyznę, którego później znowu ujrzałem, kiedy prawie umarłem.

— Mężczyznę? Jak wyglądał? I najlepiej opowiedz mi cały swój sen.

Arthur streścił swoje nocne wizje najlepiej, jak mógł. Być może już zdążył zapomnieć o szczegółach, jednak starał się opisać nie tylko treść, ale także własne odczucia. Zdecydowanie najbardziej zapadło mu w pamięć to, że dopiero po chwili zauważył, iż mężczyzna na tronie nie jest człowiekiem, a kryształową rzeźbą ludzkich rozmiarów. Na sam koniec spróbował sobie przypomnieć, jak on wyglądał.

Szklany pogłosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz