Patrzyłam na niego jeszcze chwilę, usiłując przekonać samą siebie, że to nie jest ułuda. Naprawdę stał przede mną Christopher Wilson, którego ostatnim razem widziałam przeszło pół roku temu na pięknym, niezapomnianym balu.
Wyglądał prawie identycznie jak kiedyś. Przez chwilę czułam się, jakby nigdy nie odszedł.
Przełknęłam ślinę i zrobiłam jeden krok w jego stronę, pragnąc znaleźć się blisko. To zadziałało instynktownie, nie mogłam nad tym zapanować.
– Nie zbliżaj się. – Christopher szepnął, jednak jego oczy nie wyrażały żadnych pozytywnych emocji. Widziałam, że nie jest rad, że mnie widzi.
– Przecież to ja... – Również ściszyłam głos, bojąc się, że go spłoszę albo wszystko okaże się snem, którego mogłabym zniszczyć.
– Nie ręczę za siebie. – Pokręcił głową, stawiając krok w tył. Natychmiast się zatrzymałam, nie mogąc pozwolić, aby odszedł. – Stój w miejscu. Mogę ci zrobić krzywdę.
– Nie skrzywdziłbyś mnie – powiedziałam niemal błagalnie, czując, jak oczy powoli zaczynają napełniać się łzami.
Po tak długim czasie rozłąki, Christopher okazał się być kimś innym. Nie mogłam w to uwierzyć. Pragnęłam wybiec i zacząć naprawdę płakać jak małe dziecko. Jedyne, o czym pragnęłam, to o zobaczeniu jego uśmiechu, albo znalezienia się w jego chłodnych jak lód ramionach.
– Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co mówisz. – Patrzył na mnie obco, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Bez emocji, tak nijak. Było to dla mnie jak cios prosto w serce.
Jego szept podczas spowitej nocą Japonii wydawał się mi bajką, która powoli zamieniała się w koszmar.
– Wiem, że byś mnie nie skrzywdził... Nigdy. – Głos mi się załamał, ale musiałam się opanować. Christopher zacisnął dłonie w pięści.
Nie raz to robił. Krzywdził mnie. Ale wiedziałam, że tego żałował i nigdy więcej by tego nie zrobił. Naprawdę, niczego w życiu nie byłam bardziej pewna.
– Weź Edith pod pachę i wynoście się stąd – warknął, dalej ściszonym głosem. – Nic tu po was.
– Nie odejdę stąd bez ciebie. – Patrzyłam w jego czerwone oczy, przypominając sobie, jak patrzył nimi na mnie, tuląc mnie, bądź składając na moich ustach pocałunek. – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
– Nie strugaj bohaterki, czuję, jak serce ci szybko bije. Wystarczyłoby, abym zrobił to... – Spojrzał na mnie raz jeszcze, po czym z wampiryczną prędkością zbliżył się do mnie, niemal zderzając się swoim ciałem z moim. – ... a palpitacja serca gwarantowana.
Przełknęłam ślinę, gwałtownie nabierając powietrze. Zareagowałam tak tylko dlatego, że jego ruch był gwałtowny i zupełnie się go nie spodziewałam. Gdyby z drzewa spadła wiewiórka, zareagowałabym prawdopodobnie tak samo.
– Chris... – zaczęłam, nie wiedząc, co powiedzieć. Każde słowo wydawało mi się w tamtym momencie nieodpowiednie.
– Opuścicie wioskę. Dzisiaj – rzekł stanowczo, akcentując każde słowo.
– Co, jeśli odmówię? – zapytałam.
– Wtedy będą ginąć niewinni. Z każdym dniem więcej i więcej. I to będzie tylko twoja wina. Będziesz mogła z tym żyć? – mówił, jakby te słowa były w jego codziennym użytku. O śmierci wysławiał się jak ludzie o śniadaniu.
CZYTASZ
Nocny Szept ✔️
VampireII CZĘŚĆ NOCNEGO STRÓŻA! ZNAJOMOŚĆ PIERWSZEJ CZĘŚCI WYMAGANA! Natalia po burzliwych wydarzeniach w Dolinie Koniecznej skupia się na swojej nowej pracy, powoli rozpoczynając nowe życie. W mieście zagościł ponownie spokój i harmonia. Jednak sielanka n...