Rozdział 9 Chisana Mura

1.9K 151 43
                                    


Moje przebudzenie przypominało mi raczej sen. Naprawdę, byłam przekonana, że śnię. Jak w transie Edith przeprowadziła mnie przez całe lotnisko w Tokio. Przeraził mnie ogrom tego miejsca. Wokoło było mnóstwo ludzi. Mówili coś w języku, którego zupełnie nie rozumiałam. Patrzyłam na nich z zakłopotaniem. W ogóle słowem się nie odezwałam. Nawet, jak ktoś witał się z Edith, bądź żegnał. Nawet nie potrafiłam przedstawić się po japońsku.

Zapragnęłam wrócić do domu. Czułam się tam taka obca jak jeszcze nigdzie.

– Nie bój się. – Próbowała uspokoić mnie Edith. – Słyszę, jak bije ci serce.

– Czy ktokolwiek tutaj mówi po angielsku? – zapytałam jej, wybałuszając oczy, kiedy do moich uszu napłynęły kolejne zdania, gdzie nie potrafiłam nawet rozróżnić, gdzie kończy się i zaczyna słowo.

– Raczej kiepsko z tym. Angielski nie jest tutaj zbyt rozpowszechniony.

Westchnęłam apatycznie.

– Jak ja mam się niby z ludźmi dogadać?! – Podniosłam głos, a wszyscy spojrzeli na mnie.

Zapewne zastanawiali się, skąd wzięło się ten dziwny człowiek. Wyglądałam pewnie jak kurczak, który się spłoszył, albo jak ktoś, kogo po raz pierwszy wprowadzili w tłum ludzi. Czułam pulsowanie w uszach, a jakaś japońska muzyka i ten przesadnie piskliwy głosik informatorki doprowadzał mnie do białej gorączki.

– Nie musisz się z nikim dogadywać. Trzymaj się po prostu blisko mnie.

Tak zrobiłam. Nie opuszczałam jej nawet na krok. Nawet poprosiłam ją, aby poszła ze mną do toalety. Bałam się, że się zgubię w tych wszystkich korytarzach, a przecież później nie dałabym rady poprosić kogoś, aby wskazał mi drogę.

Kiedy wydostałyśmy się z lotniska, ruszyłyśmy na parking, gdzie Edith miała samochód. Nie wnikałam skąd. Pewnie znała tutaj tylu ludzi, że zdążyła wszystko zaaranżować, nim mnie poznała. Liczyłam, że ujrzę centrum miasta, te wszystkie wysokie budynki, kolorowe bilbordy i wielką metropolię. Lotnisko jednak znajdowało się w trochę innym miejscu.

Edith pomogła mi dostać się do auta, ponieważ byłam trochę oszołomiona. Zmiana czasu bardzo źle na mnie działała. Byłam praktycznie parę godzin w przód przed Polską.

Pierwsze, co mnie zadziwiło to zmienione miejsce kierowcy. Nietrudno było się domyślić, że ruch w Japonii był prawostronny. Jednak niespodzianek nie było końca. Nie spotkałam się po drodze z ani jednym skrzyżowaniem równorzędnym, a znaki drogowe były namalowane na jezdni. Nic dziwnego, że z polskim prawem jazdy nie można było jeździć. Taki typowy Polak jak ja zaraz spowodowałby wypadek.

Dowiedziałam się, że czerwony, odwrócony trójkąt z trzema znakami oznaczał stop. Byłam kompletnym laikiem, naprawdę nie wiedziałam nic o tamtym miejscu. A Edith natomiast czuła się jak w domu. Pewnie jednym z nich.

Edith przekazała mi nawet japońskie pieniądze, gdybym chciała kupić sobie coś do jedzenia w jakimś automacie. Powiedziała mi, że najczęściej jadane są tam ryby. Skrzywiłam się. Nie przepadałam za nimi. Później przypomniałam sobie o ich sławnym sushi. Otrzymałam parę tysięcy jenów. Myślałam, że jestem bogata, jednak okazało się, że na polskie złotówki to zaledwie parę stówek. Nie mogłam być jednak wybredna. Podziękowałam Edith. Ruszyłyśmy w dalszą drogę.

Nie było czasu na przystanki. W końcu zobaczyłam centrum miasta i naprawdę byłam pod wrażeniem. Dla kogoś, kto nigdy nie wyrwał się z Polski, było to jak zupełnie inny świat. Tylu kolorów jednoczenie nie widziałam jeszcze nigdy. Metropolia zapierała mi dech w piersiach.

Nocny Szept ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz