ROZDZIAŁ 18

331 31 42
                                    

Pocięta ręka nie wystarczyła mu. Gdy na ręce zabrakło miejsca odezwał się wybudzając mnie z letargu w który wpadłam.

-Nie mam już miejsca. -Powiedział jak rozkapryszone dziecko.

-No i co mam teraz zrobić? -Ponowił żalenie się. Nie odezwałam się zerkając tylko na swoją rękę. Widok mnie przeraził a po policzkach pociekły łzy.

-Och, nie podoba ci się? -Udawał rozczarowane dziecko.

-Może jednak nagrasz ze mną te piosenki co?

-Możesz mnie zabić bo nigdy więcej nie zaśpiewam. -Warknęłam przez zęby.

-Och nie mów tak bo będzie mi przykro. -Uśmiechnął się złowrogo.

-Muszę znaleźć inne miejsce do rysowania. -Powiedział po czym bez większych problemów zerwał ze mnie spodnie.

Nóż znów zetknął się z moją skórą, tym razem na udzie, kolejny raz mnie raniąc. Ból towarzyszył mi dziś od samego rana więc nie robił na mnie aż takiego wrażenia jak jeszcze parę godzin temu. Jednak ilość krwi która ze mnie wypłynęła świadczyła o tym, że już nie pociągnę zbyt długo, jednak on chyba nie zdawał sobie z tego sprawy.

Gdy chłopak ponacinał obydwa moje uda uświadomił sobie, że przyzwyczaiłam się do bólu.

-Nie boli cię już tak bardzo. -Powiedział niezadowolony.

-Ale mam pewien pomysł. - Uśmiech znów wrócił na jego twarz. Wstał i szybkim krokiem wyszedł z pokoju a po chwili wrócił do niego trzymając coś w dłoni.

-Zgadnij co to. -Powiedział przesypując biały proszek z ręki do ręki stojąc nade mną. Nie miałam ochoty na jego głupie gierki więc się nie odezwałam.

-Podpowiem ci. -Uśmiechnął się a w jego oczach zobaczyłam szaleństwo które mnie przeraziło.

-To sól. -Powiedział po czym pomału otworzył dłoń wysypując proszek na moje poranione uda.

Automatycznie chciałam je zasłonić resztą ciała zapominając, że całe ramie też mam w ranach. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk bólu a zaraz po nim usłyszałam huk łamiącego się drewna.

-Co jest kurwa!? -Warknął Yato ruszając do drzwi.

Rany paliły żywym ogniem a krew zaczęła jeszcze mocniej się z nich lać. Oczy zaszły mi mgłą. Pragnęłam umrzeć nie mogąc znieść tego piekielnego bólu.

Jak przez mgłę słyszałam wyzwiska i szamotaninę oraz w kółko powtarzane jedno zdanie.

-Gdzie ona jest!? Gadaj kurwa gdzie? -Uśmiechnęłam się delikatnie przez łzy wiedząc, że to mój ratunek jednak nie miałam siły go zawołać.

Leżałam na zakrwawionej podłodze nie mogąc się ruszyć bo ból był zbyt wielki. Czułam jak życie mi ucieka. Przed oczyma zaczęłam widzieć najpiękniejsze momenty z mojego życia.

Mnie i Madarę stojących na scenie. Nasze pocałunki i chwilę w której wsuwa mi pierścionek zaręczynowy na palec. Poczułam łzy na policzkach.

-Boże! Hina trzymaj się. Madara tutaj! -Usłyszałam czyjś głos i podniosłam powieki patrząc w fioletowe tęczówki. Chłopak przyłożył do krwawiących ran kawałek i tak już zakrwawionego prześcieradła.

-Cześć Hidan. -Zdołałam wydusić cicho i w tej chwili do pokoju wpadł Madara.

-Nie, nie, nie! -Krzyknął przerażonym głosem opadając na kolana obok mnie. Zebrałam resztki sił jakie w sobie miałam i delikatnie się do niego uśmiechnęłam.

-Skąd wiedziałeś, że tu będę? -Zapytałam cicho patrząc na niego. Madara delikatnie chwycił moją dłoń.

-W pierścionku jest nadajnik. Każdy z Akatsuki ma sygnet z nadajnikiem a ty dostałaś ten pierścionek. Od początku gdy ci go dałem modliłem się żebym nie musiał nigdy go użyć. Tak bardzo się myliłem. -Powiedział na jednym oddechu a z jego oczu popłynęły łzy.

-Nie płacz kochany dziękuję, że mnie znalazłeś. Tak bardzo mnie wszystko boli nie mam już siły. Przepraszam... -Wyszeptałam ostatkiem sił po czym odpłynęłam w nicość.

~*~
#Madara#

Nagle zza drzwi usłyszałem przeraźliwy krzyk. Wiedziałem czyj jest ten krzyk. Zacisnąłem w złości pięści wziąłem zamach i z buta wszedłem do środka.

-Co jest kurwa!? -Usłyszałem głos i od razu wiedziałem do kogo należy. Ruszyłem przed siebie napotykając na swojej drodze Yato. Nagato szedł tuż obok mnie starając się dotrzymać mi kroku a Deidara, Sasori, Hidan i Kakuzu zaraz za nami.

Nim zdążył się zorientować co się dzieje złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany.

-Gdzie ona jest!? -Warknąłem do niego. Ten tylko uśmiechnął się wrednie i sięgnął do kieszeni. Całe szczęście Nagato to zobaczył i szybko zareagował wyrywając mu z dłoni pistolet.

-Gdzie ona jest!? Gadaj kurwa gdzie? -Krzyczałem te słowa w kółko wierząc, że w końcu odpowie.

Chłopaki rozproszyli się po mieszkaniu w nadziei, że ją znajdą i już po chwili usłyszałem przerażony głos Hidana.

-Boże! Hina trzymaj się. Madara tutaj! -Nagato podszedł do mnie łapiąc Yato a ja ruszyłem do pokoju w którym był Hidan.

To co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Hinata leżała w kałuży krwi. Jedna dłoń była przykuta kajdankami do kaloryfera druga ręka od samego ramienia do nadgarstka pokryta była ranami. To samo było z udami dziewczyny.

-Nie, nie, nie! -Opadłem obok niej przerażony. Zabije gnoja. Dudniło mi w głowie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Bałem się jej dotknąć bo nie chciałem sprawiać jej więcej bólu. Spojrzała na mnie a na jej obolałej twarzy pojawił się delikatny uśmiech za którym tak bardzo tęskniłem.

-Skąd wiedziałeś, że tu będę? -Wydobyła z siebie ledwo słyszalne pytanie. Najdelikatniej jak potrafiłem wziąłem ją za dłoń.

-W pierścionku jest nadajnik. Każdy z Akatsuki ma sygnet z nadajnikiem a ty dostałaś ten pierścionek. Od początku gdy ci go dałem modliłem się żebym nie musiał nigdy go użyć. Tak bardzo się myliłem. -Po moich policzkach pociekły łzy.

To wszystko moja wina. Gdybym nie wyjechał nic by jej się nie stało. Dudniło mi w głowie.

-Nie płacz kochany dziękuję, że mnie znalazłeś. Tak bardzo mnie wszystko boli nie mam już siły. Przepraszam... -Powiedziała cichutko. Patrzyłem w jej kryształowe oczy które właśnie gasły.

Gasły pod moim nosem a ja nie potrafiłem nic na to poradzić.

-Błagam nie rób mi tego nie odchodź. -Nie potrafiłem opanować łez cieknących po moich policzkach. Nagle świat stanął w miejscu a ja tkwiłem tu nad ciałem miłości mego życia...

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Dobra przyznam szczerze, że ryczałam gdy to pisałam...

W sumie to nie wiem co mam teraz napisać...

Dziękuje, że jesteście.
Nie będę nikogo wymieniać bo uważam, że to nie ma sensu.
Dlatego dziękuję wszystkim z całego serducha.

Dziękuję Tobie który/ra dotarłeś/łaś do tego miejsca.
Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy w innych moich lub Twoich 'książkach'

Do następnego
Bayo :*

[MadaHina] Po co mi Miłość? Przecież mam Muzykę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz