-Dlaczego teraz? - zapytała.Siedziałem cicho zgarbiony z pochyloną głową i złożonymi rękami. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
-Dan, wiem, że mnie słyszysz. Jesteś niemy, ale nie głuchy.
Spojrzałem na nią krzywo. Pani Kelly wpatrywała się we mnie z tą samą pustą miną jak zwykle.
Bo zdecydowałem, że jestem już gotowy. zaznaczyłem rozdrażniony.
Pochyliła się do tyłu w swoim fotelu i założyła nogę na nogę z porozumiewawczym uśmiechem.
-Słońce, jestem wystarczająco długo w psychiatrycznym biznesie, aby wiedzieć, że nikt nie zmienia zdania tak przez kaprys. Zwykle stoi za tym jakiś powód.
Odwróciłem głowę i zacisnąłem szczękę. Nie mówiłem przez dwa lata. Nie mogłem zacząć ot tak.
Postukała długopisem o podkładkę papierów, w których robiła notatki przez ostatnie czterdzieści pięć minut, i głęboko westchnęła.
-Słuchaj, Dan...
Tak, pani Kelly? zaznaczyłem.
Uśmiechnęła się prawie że beztrosko.
-Nie wymądrzaj się, ja próbuję tylko zrozumieć co się z tobą dzieje. To moja praca - i właśnie za to mi płacą.
Ponownie zacisnąłem szczękę.
-Odpowiada mi pomoc tobie w powrocie do mówienia, ale w zamian musisz dawać odpowiedzi na moje pytania.
Zabębniłem palcami w kolano, zastanawiając się, czy jest to tego warte.
-Mógłbyś zacząć od wytłumaczenia. Wydaje mi się, że na razie jesteś mi winien tylko tyle - pani Kelly pochyliła się do przodu i rozkrzyżowała nogi.
Ustąpiłem, odwracając się w jej stronę. Poznałem kogoś. zaznaczyłem.
Spojrzała na mnie z zainteresowaniem. Nie byłem pewny, czy spodziewała się tego, czy nie.
Ten... ktoś jest inny. I temu komuś nie przeszkadza fakt, że nie mówię. Jednak... przerwałem.
-Jednak co? - naciskała.
Wziąłem głęboki wdech. Mam temu komuś coś do powiedzenia. I myślę, że lepiej powiedzieć to na głos niż w języku migowym.
Uśmiech rozciągnął się na jej twarzy.
-Och? To jest z pewnością interesujące. Zakochałeś się?
Pochyliłem głowę, oblewając się rumieńcem na całej twarzy.
Nie, nie, nie, nic w ten deseń. zaznaczyłem zawstydzony.
Pani Kelly zignorowała mnie.
-Zastanawiałam się, kiedy miałeś zamiar mi o nim powiedzieć. Podczas naszych ostatnich sesji byłeś szczęśliwszy niż zwykle.
Coś w tym zdaniu wychodziło przed szereg.
O nim!? zaznaczyłem zaniepokojony.
Zaśmiała się.
-Słońce, może i nie jestem wszechwiedząca, ale wybrałam tę profesję nie bez powodu.
Jestem w tym bardzo dobra. Spędziłam też z tobą ostatnie dwa lata. Czy naprawdę myślałeś, że ominie mnie fakt, iż preferujesz mężczyzn?Wraz z każdym jej słowem moja głowa coraz bardziej przypominała pomidora.
-Ale nie martw się - zapewniła - wszystko w naszych spotkaniach jest ściśle tajne.
CZYTASZ
arms // phan [tłumaczenie pl]
FanfictionPodsumowanie: Dan rysuje, a Phil nie. Phil nosi czarne koszulki, mówi głośno i rzuca wyzywające spojrzenia. Dan nosi szare swetry, nic nie mówi i próbuje pozostać niewidzialnym. Phil jest brawurowy, a Dan nie. To historia o dwóch całkowitych przeciw...