Rozdział trzeci - Dan

789 78 46
                                    

rozdział trzeci - dan:

Nigdy nie byłem tak podekscytowany przed pójściem do szkoły w całym moim życiu. Leżałem w łóżku, w pościeli zakręconej wokół moich nóg, jakbym w nocy tańczył kankana. Gapiłem się na zegar stojący na stoliku nocnym, odliczając minuty do momentu, w którym mógłbym tam pójść i zobaczyć czerńczerńczerńczerń oraz omójbożeniebieski.
Miałem na twarzy ogromny debilny uśmiech, jeden z takich, kiedy za długo patrzysz na zdjęcia małych zwierzaków. I mój uśmiech - on cały czas rósł, wypełniając całą moją twarz - nie - cały pokój - nie - cały świat.

Ponieważ ja, Daniel Howell, właśnie się z kimś zaprzyjaźniłem.

Wczoraj przyszedłem tą jak zwykle samą drogą ze szkoły z głową gdzieś w chmurach, bo ja, Dan Howell mogłem się z kimś zaprzyjaźnić! Zapomnijcie o końcu świata w 2012 roku; to jest powód, dla którego świat naprawdę się skończył. Przynajmniej dla mnie.

Przeszedłem przez próg do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice, coś do siebie szepcząc. Byli w szoku, kiedy spojrzeli na moją balonową głowę i mnie samego - szczęście praktycznie zatapiające cały pokój - nie - cały świat.

-Kochanie, coś się stało? - zapytała mama.

-Synu? - powiedział tata.

Zmartwienie sprawiło, że zapomnieli języka w gębie, ale nie obchodziło mnie to. Nie odpowiedziałem, ale tym razem nie dlatego, że czułem się jak wyrzutek, albo jakbym miał zamknąć się w kartonowym pudle wewnątrz mojej klatki piersiowej z napisem "BARDZO DELIKATNY" odbitym na przodzie.
Nie, teraz nie mogłem mówić nawet jeśli bym chciał, ponieważ byłem na Chmurze 9 - nie - w zupełnie innej galaktyce, unosząc się nad kablami telefonicznymi i ptakami i wszystkim. Byłem nieosiągalny.

Pozostałem w takim stanie przez całą noc, nic nie robiąc prócz uśmiechania się jak największy głupek we wszechświecie.

Znowu spojrzałem na zegarek, ciągle odliczając minuty. Była 5:34 rano. Oznaczało to, że pozostało tylko 259 minut do ujrzenia czerniczerniczerniczerni i omójbożeniebieskiego.

Kontynuując uśmiechanie się jak kompletny kretyn i czekając, aż bycie obudzonym piętnastolatkiem o takiej porze nie będzie podejrzane, myślałem o nim. O Nim. Tylko o nim mogłem myśleć przez ostatnie 12 godzin.

Myślałem o jego kruczoczarnych włosach, które wyglądały jak gniazdo.

Myślałem o jego sposobie chodzenia, o rękach w kieszeniach, lekkim kuśtykaniu na lewą nogę - prawdopodobnie jako uraz z dzieciństwa.

Myślałem o jego oczach, przypominających perły utkwione w jaskini, niczym tajemniczy ocean pożerający mnie od środka.

Myślałem o jego niesymetrycznej twarzy i gniewnym wyrazie, tym, który pozwolił mi wczoraj narysować.

Pomyślałem o tym, jak przeciwstawił się Eli'emu i Loganowi - dwójce Neandertalów - i sprawił, że prawie się posrali. Pomyślałem o jego rysunku przedstawiającym mnie, znajdującym się w szkicowniku, na który patrzyłem się z tysiąc razy.
Pomyślałem o jego sposobie patrzenia się na mnie w trakcie rysowania. Moja twarz pławiąca się w promieniach jego spojrzenia, czerwieniejąca, zanim stała się pomidorem z ramionami.
Pomyślałem o jego białym t-shircie z krótkimi rękawami, które odsłaniały jego kolekcję tatuaży.

Pomyślałem o nim bez koszulki - jego porcelanowa skóra błagająca, aby ją narysować.

Pomyślałem o nim bez żadnych ciuch-

Czekaj.

Szybko usiadłem, a mój uśmiech zsunął się z twarzy, łamiąc się na małe kawałki. Poczułem jak moja balonowa głowa pęka pomiędzy ramionami i unosi się z powrotem w kierunku kosmosu. Moje policzki były gorące, kiedy odtworzyłem w głowie tę ostatnią myśl, trzymając pięści na kolanach.

arms // phan [tłumaczenie pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz