Niewiarygodne jak on mógł mnie tak potraktować! Pier zdradza mnie, a sposób w jaki się dowiedziałam był chyba najlepszym i jednocześnie najgłupszym na jaki mogłam trafić. Może to dobrze, że Victoria ich widziała? Nie wiem... Ale żeby on z Emily? Moja przyjaciółka?! Biegłam przed siebie obcymi mi ulicami. Byle jak najdalej od nich. Nim się spostrzegłam byłam przed domem Mayii.
- Savana? Jak się czujesz? - spytała Maya.
- Jestem ciekawa gdzie jest Victor, skoro zajęła się Pierem...
- Wiesz...
- Co ona ma czego ja nie mam?! - zanim zdążyła coś powiedzieć wstałam i powiedziałam - Ide do klubu, nie czekaj na mnie.Szpilki i czarna sukienka idealnie wyglądały na mojej talii. Taksówkarz widocznie nie mógł odwrócić wzroku ode mnie. A niech se patrzy, dzisiaj mogę wszystko. Idąc ulica skupiłam wszystkie swoje myśli jaką by tu obmyślić zemstę, kiedy nagle w latarni obok której stałam wybuchła żarówka. Momentalnie odsunełam się, aby szkło na mnie nie spadło prawie łamiąc sobie kostki. Wystraszona przyspieszyłam kroku w stronę klubu.
Dopiero po szóstym drinku zaczęłam się lepiej czuć i po woli zapomniałam o Pierze, Emily i lampie. Kiedy kończyłam ósmy drink, puścili mój ulubiony kawałek co spowodowało, że stałam się królową parkietu. Czułam wolność, koniec strachu, że coś się stanie. Przez dobrych dziesięć piosenek nie schodziłam z parkietu, chyba, że po drinka.
Po tańcu z latynosem i jedenastu drinkach poczułam potrzebę pójścia do toalety. Lekko mi szumiało w głowie więc krok miałam nawet bardzo chwiejny. Kiedy stałam przed lustrem i się patrzyłam na siebie światła zaczęły migać, a lustra od prawej strony pękać w moją stronę. Przerażona chciałam uciec lecz poślizgnełam się i uderzyłam głową o kant umywalki.
Potem był rozmazany obraz, niewyraźny męski głos i ciemność...***
Cholera... moja głowa - powiedziałam.
- Nie dziwię się, alkohol i uderzenie w głowę... mogło to źle się skończyć dla Ciebie Savano Silver.- powiedział jakiś niski, męski głos.
- Kim jesteś!? Co tu robisz?! Skąd znasz moje imię!??
- Nie bój się, pielęgniarka kazała ci leżeć. To ja zadzwoniłem po pogotowie więc w pewnym sensie uratowałem ci życie. Powinnaś mi podziękować. - sztuczna powaga z udawaną złością.
- Eee... Dzięki? Ale skąd znasz moje imię.
- Savana, no co ty? Nie poznajesz Starego przyjaciela? To ja, Lucas.
- Lucas?! To naprawdę ty?
Jego cichy śmiech mnie w tym utwierdził. Wszędzie rozpoznałabym ten śmiech.
- Ojojoj... widzę, że Kruszynka ma problemy z pamięcią.
- Może poznałabym Cię szybciej gdybym Cię zobaczyła? Nie uważasz Smerfie? - lekko się zaśmiałam, doskonale pamiętam jak tego przezwiska nie znosił.
- Uwierz mi, wątpię żebyś mnie poznała. Poczekaj podniosę ci oparcie.- po tych słowach oparcie mojej głowy się podniosło dzięki czemu mogłam być w pozycji siedzącej.
Lucas miał rację, nie poznałabym go chyba nigdy. Z nieśmiałego chłopaka w dresach i z brzuszkiem, krótko wiecznie obciętych włosach widzę... no właśnie kogo? Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej kurtce, modnie obciętych na bok włosach. On jest... pewny siebie? Nie możliwe żeby to był Lucas.
Patrzył się na mnie i widać było, że ledwo powstrzymywał śmiech.
- Jeżeli będziesz tak mi się przypatrywać, będę zmuszony wyjść. - puścił mi oko.
- Yyy... zmieniłeś się!
- Heh... a ty nic, a nic się nie zmieniłaś, ekhem... w każdym razie z charakterem. - jaki on ma śliczny uśmiech...
- Cóż...
- Przepraszam, ale Savanie zaraz będzie pobierana krew. Musi pan na chwilę wyjść.
- Dobrze, już idę. Przyjdę jutro. - wychodząc uśmiechnął się do mnie i znikł za drzwiami.Po wielu badaniach, założonych szwach na czole i tygodniu leżenia na sali, w końcu mnie wypuścili. Lucas przychodził codziennie. Mogliśmy gadać godzinami, a tematy do rozmów nam się nie kończyły.
Kiedy odwiózł mnie do domu usiadłam przed lustrem w toaletce u mnie w pokoju. Gdyby nie Pier i ta suka byłoby dobrze. Myśląc nad tym co się stało przed klubem i w klubie moja głowa zaczęła boleć. Ból pulsował coraz mocniej...
- Aaa!!! Moja głowa!!! - złapałam się za głowę nie mogąc wytrzymać z bólu. Nagle z zszytej rany zaczęła lecieć po woli krew. KREW?! Co się ze mną dzieje?! Ból nie ustępował, a ja nie dawałam rady. Rzeczy zaczęły spadać z półek na podłogę, światło wariowało i lustro... znów pęka!!! Kiedy upadłam na podłogę, ledwo widziałam na oczy... zanim zemdlałam usłyszałam znajome głosy... Lucas? Maya? Victoria?
Widziałam już tylko ich rozmazane twarze... potem ciemność i cisza.
CZYTASZ
Miłość czy przeznaczenie
ParanormalOpowieść opowiada o historii życia Savany która próbuje odkryć kim tak naprawdę jest. Aby to odkryć musi pokonać strach, pokonać ból i cierpienie, a przede wszystkim poznać siebie. Savana Silver - wysoka, szczupła, niebieskooka szatynka o długich wł...