7# Randka

20 1 0
                                    

Wzięłam torebkę i wyszliśmy. Noc była piękna, gwiaździsta i taka... magiczna. Otworzył mi drzwi od strony pasażera w swoim BMW. Wsiadłam, a zaraz potem usiadł na miejscu kierowcy.
- To gdzie mnie wieziesz?
- Do kina, potem obiecana kolacja i spacerek. A dalej wymyśle na poczekaniu.
- Hmm... a na jaki film jedziemy?
- Mamy dwie opcje. Albo Transformers, albo...
- Taaaak!!! Transformersy!!! - zaczęłam piszczeć i klaskać.
- Haha... szalona.
Dalsza podróż minęła nam na śmianiu się i gadaniu.

Kiedy dojechaliśmy, kupiliśmy popcorn i napoje.
Po filmie Lucas zabrał mnie do samochodu i pojechaliśmy w nieznaną mi ulicę. Zaparkował przed restauracją. Kiedy wysiadłam z samochodu nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Przecież to najlepsza, najdroższa i najbardziej szykowna restauracja w całym mieście!
- Lucas! Nie... nie wierzę... - odjęło mi mowę.
- No chodź. - odjął mnie delikatnie w talii. - już na nas czekają.
- Ale... Lucas. Ja tam nie pasuję... i tam jest tak...
- Savana... spokojnie pieniądze to nie kłopot. A ja chcę ci dać niezapomnianą randkę. - pociągnął mnie bliżej do siebie i pociągnął za sobą w stronę drzwi.
Otworzył drzwi przede mną, weszłam a zaraz za mną on. Podeszliśmy do recepcji.
- Rezerwacja na nazwisko Edwards.
- Rzeczywiście. Stolik dla dwojga. Proszę za mną. - kelnerka wzięła w dłonie dwa Menu. Zaprowadziła nas do stolika nakrytego ślicznym białym obrusem i piękną zastawą. Do dekoracji należały piękne białe małe różyczki i świeczki.
Lucas odsunął dla mnie krzesełko i następnie sam usiadł na swoim miejscu. W międzyczasie kelnerka podała mi moje Menu i Lucasa.
- Dziękujemy na pięć minut.
Kelnerka odeszła, a Lucas puścił mi oko.
- Jesteś tutaj najpiękniejszą kobietą ze wszystkich. - powiedział to z szerokim uśmiechem.
- Daj spokój...
- Wybieraj to na co masz ochotę.
- Za dużo do wyboru... Lucas ja nie wiem... nie znam się.
- W takim razie ja wybiorę za Ciebie. - podniósł dwa palce, aby przywołać kelnerkę. - Ty wybierz wino Kruszynko. - puścił mi oko.
- Czy mogę już przyjąć zamówienie?
- Oczywiście. Na przystawkę poprosimy carpaccio z łososia. Na danie główne kurczaka w orzechach, a na deser po bezowym kawałku ciasta.
- Dobrze dziękuję, a jakie wino?
- Savano?
- Poprosimy... Trapiche Chardonnay Tardio.
- Wspaniały wybór. - uśmiechnęła się kelnerka. - coś jeszcze?
- Nie dziękujemy.
Kelnerka zabrała nasze Menu i odeszła.

- Ty widziałeś jak się na Ciebie patrzyła?
- Wolałabym, żebyś ty robiła dla mnie takie maślane oczy, a nie kelnerka.
Zaśmiałam się i  spojrzałam mu się w oczy.
- Zapomnij Lucasie Edwards.
Już miał coś powiedzieć, ale kelnerka przyniosła nasze przystawki.

Jedzenie było przepyszne, a wino wyborne.
- Mmm Savana. Dobry wybór z tym winem.
- Dobry wybór z deserem. Uwielbiam bezy. - rozkoszowałam się smakiem ciasta.
- Heh... ale jedzenie ci smakowało? - powiedział z lekką nutą niepokoju w głosie.
- Wręcz wyborne rzekłabym.
Zaśmiał się i wezwał kelnerkę.
- Tak słucham?
- Rachunek poproszę.
- Zaraz przyniosę. - mówiąc to odwróciła się na pięcie i zgrabnie odeszła.
- No mówię Ci, wpadłeś jej w oko.
- A ty mi i co teraz.
- A teraz dasz kelnerce napiwek. - mrugnęłam okiem i przyszła kelnerka.
Lucas nie mógł powstrzymać śmiechu wiec zakrył usta pięścią i udawał, że kasłał. Kelnerka położyła rachunek obok lewej dłoni Lucasa i odeszła. Lucas odłożył pieniądze i wstał. Pomógł mi wstać i wyszliśmy.

- To gdzie teraz idziemy?
- Na pewno nie do samochodu bo wypiłem. Zabieram Cię teraz do parku, przygotowałem tam niespodziankę i na pewno ci się spodoba.
- Jaka to niespodzianka? Powiedz powiedz powiedz!!!
- Szalona... zaraz zobaczysz. - mówił cały czas się uśmiechając.
Szliśmy oboje przez pięć minut podziwiając bezchmurne niebo. Kiedy doszliśmy do parku zasłonił mi oczy jakąś przepaską.
- Ejejej... ja się w twoje fetysze nie bawię!
- Spokojnie zboczuszku. To ma zakryć twoje oczy po to, aby to była niespodziankowa bomba!
- Jesteś głupi.
- A dziękuję. - jego śmiech zaczął mnie irytować.
Nie wiedziałam dokąd idę, a jednym ratunkiem było zdjąć opaskę i pobiec przed siebie. Dobra... nic takiego nie zrobię.
Zatrzymaliśmy się.
- Tadam!!! - zdjął mi opaskę.
Przede mną leżał koc rozłożony na trawie.
- Lucas..?
- Oglądamy gwiazdy!
- Nie wierze... - uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Położyliśmy się na kocu i oglądaliśmy gwiazdy przez dobre pół godziny. Następnie odwiózł mnie do domu.
- A może wejdziesz na chwilkę?
- No nie wiem...
- Oj chodź i nie marudź.

Weszliśmy do domu. Odłożyłam torebkę i zaprosiłam go do salonu.
- Masz ochotę na kawę? Herbatę? Wino?
- Herbatę.
Poszłam do kuchni nastawić wodę. Zaraz za mną przyszedł Lucas. Przytulił mnie od tyłu i zaczął nucić melodię, jednocześnie kołysząc nas delikatnie na boki. Kiedy woda się zagotowała zaparzyłam herbatę i położyłam kubki na stole.
Nagle Lucas zaczął całować mnie po szyji. Delikatnie schodząc do obojczyka.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
To będzie długa noc...

Miłość czy przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz