#3 Prawda

25 1 0
                                    

- Nasze moce są odzwierciedleniem naszych emocji. I nasze moce działają różnie. Nie mamy tak podobnie, że jak na przykład się złościmy to nasze moce reagują tak samo. - Zaczął Lucas.
- Lucas ma rację. Każde z nas reaguje na swoją moc we własny sposób. Moje przepowiednie ujawnią się najczęściej za pomocą moich emocji. Kiedy jestem zła, przepowiadam złe rzeczy osobom które są powodem mojej złości. Albo gdy jestem smutna mogę przepowiedzieć różne rzeczy, typu śmierć. To tylko przykłady, mojej mocy przypominam. - Powiedziała Victoria.
Po chwili zaczęła mówić Maya.
- Ja mimo, że władam czasem nie mogę go zmienić przez emocje, ale pod ich wpływem.
- Jak to?
- Hm... mogę podczas walki cofnąć się trochę i przewidzieć ruchy przeciwnika. Ale gdy na przykład jestem zła, mogę zrobić coś, czego sama mogę nie naprawić. - nic więcej nie dodała.
- Rozumiem... a ty Lucas?
- Ja? No ze mną trochę trudniej... mogę wywołać apokalipsę nawet. - moja mina chyba mówiła wszystko. - Spokojnie! Umiem nad tym zapanować.
- No dobrze... a co z moimi mocami?
- Musisz sama je odkryć. - dodała Victoria.
- Ja?! Sama?! Przecież mam podobno najpotężniejszą moc.
- Dlatego potrzebujesz przeszkolenia i treningów. - Powiedział Lucas.

Potem pogadaliśmy na luźne tematy. Po czterech godzinach dziewczyny wyszły i zostałam sama z Lucasem.
Wspominaliśmy dawne czasy z dzieciństwa.
- Masz ochotę na wino? - spytałam w pewnym momencie.
- Jasne, czemu nie.
Poszłam do kuchni po wino z szafki. Kiedy wróciłam z winem i kieliszkami, jego oczy dziwnie zabłysły.
- Co? - spytałam rozbawiona.
- Jesteś piękna.
- Heh... Jeszcze nie wypiłeś, a już gadasz głupoty. Ale mimo to dzięki. - zaczęłam wlewać wino do kieliszków.
- Oj Kruszunko, Kruszynko... jak zawsze masz niską samoocenę.
- Cicho bądź i masz. - podałam mu kieliszek.
Wziął solidny łyk wina. Widać było, że mu posmakowało
- Masz dobru gust dziewczyno. - Powiedział z uśmiechem na ustach.
- Wiem heh... - po chwili namysłu powiedziałam. - Nie jesteś może głodny? Robię świetną pizzę.
- Narobiłaś mi ochoty na pizzę, więc musisz teraz mi ją zrobić.
W kuchni wygłupom nie było końca. Śmialiśmy się non stop, przy czym ja miałam białe włosy od mąki, a Lucas mokry od mleka. Czułam się tak samo jak miałam dwanaście lat, wtedy byliśmy nierozłączni...
Kiedy ogarneliśmy kuchnię wstawiłam pizze do piekarnika.
- Okey, ja idę się wykąpać, a dla Ciebie coś zaraz znajdę za tę twoją nieszczęsną koszulkę.
- Nie musisz. Mam swoje sposoby.
- Jakie?
- Dowiesz się, jak wyjdziesz spod prysznica. - mówiąc to mrugnął okiem.
Kiedy wyszłam spod prysznica, szybko się ubrałam, a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Podchodząc do kuchni w korytarzu poczułam zapach pizzy. Z szerokim uśmiechem weszłam do kuchni, ale to co tam zastałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pizza była na środku stołu gotowa do spożycia, wino czekało żeby rozlać je do kieliszków, były też świeczki, sam stół był nakryty białym obrusem, a Lucas... o matko! Ale on ma klatę!!!
Stał przy oknie, bez koszulki, w spodniach, a w ręku trzymał bukiet róż.
- Ooo! Widzę, że moja Kruszynka już jest gotowa.
- Ale... ale... yy... Jak to!? Sam to przygotowałeś?? To jest twój sposób?
- Tak, sam to przygotowałem. - mówiąc to podszedł do mnie i podał bukiet. - Proszę, piękne róże, dla pięknej róży.
- Dziękuję, są piękne, ale o co tu chodzi!?
- Savano... omówimy to przy pizzy i lampce wina.

Podczas posiłku wyjawił mi, że jest we mnie zakochany od piaskownicy. Nie wie czy ma teraz szansę, ale będzie się starał. Potem ogłosił monolog, że jestem, byłam i będę najpiękniejszą osobą na całym świecie. Że jeżeli to odrzucę teraz, będzie się cały czas starał oraz, że zniszczy każdego kto nam stanie na drodze. Wszystkiego słuchałam z uwagą pijąc wino. Ostatecznie wszystko zakończył słowami: ,, Zrozumiem jeśli mnie odrzucisz, ale wiedz, że kocham Cię."
Te dwa słowa zostały w mojej głowie na stałe.
- Lucas, też Cię kocham. - w jego wyrazie twarzy było widać ulgę. - Ale nie możemy być razem, w każdym razie nie teraz.
- Rozumiem. - mówiąc to wstał. Miał ręce zaciśnięte w pięści. - Wybacz, ale muszę już iść... daj znać jak byś czegoś potrzebowała.

Wyszedł... zastałam sama w całym domu. Bez niego była ta smutna cisza...
Posprzątałam i położyłam się do łóżka. Mimo upływającego czasu, nie mogłam zasnąć. Cały czas w głowie miałam jego słowa: ,, (...) kocham Cię". Ale Pier...
- Już wiem co zrobię! - mówiąc to sama do siebie, zasnełam.

Miłość czy przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz