#5 Przeciwności losu

23 1 0
                                    

Godzina 02:47.
Wykonałam telefon.
- Hej.. czy możesz do mnie przyjechać? Najlepiej teraz...
* odpowiedź w telefonie*
- Czekam. - rzekłam chłodno do telefonu.

Godzina 03:29.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Niewiele myśląc wstałam, poprawiłam szlafrok i podeszłam do drzwi. Zanim je otworzyłam zawahałam się. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, a w nich stanął nie kto inny jak...
- Pier, wejdź. - cofnęłam się o krok robiąc mu miejsce, aby mógł wejść.
- Dzięki skarbie. - mówiąc to chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam. - Coś się stało?
- Chodź do kuchni.
Nic nie mówił, tylko ruszył w stronę wskazanego pomieszczenia, a ja zaraz za nim. Usiadł na krzesełku przy stole, a ja naprzeciwko niego. Tłukłam się z myślami, nie wiedziałam od czego zacząć.
- A więc..? Dlaczego chciałaś żebym przyjechał?
- Cóż... - zaczęłam niepewnie. - Kiedy chciałeś mi powiedzieć, że zdradzasz mnie...
- Co?! Savana...
- Z Emily!?
Momentalnie zbladł, a jego mina wyrażała głównie strach i niedowierzanie.
- Skąd wiesz? SKĄD!!?
- To jest mało istotne. Pytam się, kiedy chciałeś ze mną o tym pogadać!??
- Ja... sam nie wiem...
- Pier, to koniec.
- Savana... proszę Cię!
- Nie Pier... koniec. Koniec z nami, koniec z kłamstwami! Wyjdź i nie wracaj. - mówiłam to z łzami w oczach.
Wstał o złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany.  Patrzył na mnie z wściekłością w oczach. Jedną rękę trzymał mnie za nadgarstki nad moją głową, a drugą złapał mocno za podbródek.
- Pier! To boli!
Pocałował mnie brutalnie... Nie odwzajemniłam pocałunku, wręcz czułam obrzydzenie. Próbował mnie zmusić do pocałunku mocniej przyciskając swoje wargi. Próby wyrwania się czy odwrócenia głowy szły na marne. Był dużo silniejszy i większy. Łzy same zaczęły mi lecieć po policzku. Kiedy oderwał się w końcu ode mnie i zauważył moje łzy.
Nic nie mówił, tylko puścił mnie i wyszedł. Było słychać ostre trzaśnięcie drzwiami.
Osunęłam się pod ścianę i do twarzy przybliżyłam dłonie. Płakałam i nie dało się mnie uspokoić w żaden sposób. Gdyby tu był Lucas...
Światło zaczęło migotać, a gliniana doniczka spadła z póki. Wystraszyłam się samej siebie? Moich czynów? Coś co sama robię nie kontrolując tego? Heh... zabawne.
Niewiele myśląc poszłam po wino i kieliszek... a może lepiej szklankę? Co ja z sobą robię?
- Nie! Żadnego alkoholu!
Odłożyłam wszystko na miejsce i poszłam w stronę swojego pokoju. Spojrzałam na zegarek...
Cholera... 05:53... już nawet nie opłaca się iść spać...

***

Zanim się położyłam do łóżka, aby odpocząć, posprzątałam resztki doniczki i sprawdziłam korki. Zamknęłam drzwi i sprawdziłam godzinę.
06:12... trudno.
Poszłam pod prysznic, a gorącą woda leciała mi na twarz. To tak dobrze mnie odpręża... Kiedy wyszłam, cała łazienka była w parze, a lustro zaparowane. Dobrze, że przynajmniej te jest całe... - pomyślałam owinięta w ręcznik.  

Poszłam do swojego pokoju po świeże ubrania. Kiedy wybierałam z szafy ubrania, w rozbitym lustrze zauważyłam ciemną postać. Złapałam się mocniej za ręcznik i szybko odwróciłam.

- Kim ty do cholery jesteś!?

 Złapałam wolną dłonią pierwszą rzecz jaka mi wpadła w rękę był niewielki, metalowy posążek nimfy. W tym samym momencie postać się rozpłynęła. Stałam przerażona w miejscu i się bałam poruszyć. Po chwili dorwałam się do telefony i zadzwoniłam do Lucasa. 

- Halo? - odpowiedział lekko zaspany głos.

- Lucas? Błagam przyjedź ktoś albo COŚ jest u mnie. - mówiłam roztrzęsiona ledwo łapiąc oddech.

Światła na nowo zaczęły migać! CO ZE MNĄ NIE TAK!!?!

- Już jadę! - rozłączył się. 

Usiadłam na łóżku w samym ręczniku i podwinęłam nogi tak, aby kolana dotykały mojej brody. Bałam się ruszyć chociażby o milimetr. Cały czas bacznie rozglądałam się oczami po pomieszczeniu, światła nadal migały co nie poprawiało mojej sytuacji. Meble zaczęły się na nowo trząść i przesuwać w moją stronę. Złapałam się za głowę i nie wytrzymałam.

- DOŚĆ!!! - krzyknęłam na całe gardło a wszystko się uspokoiło. - Co tu się stało? - mówiłam szeptem.

Po chwili usłyszałam głos Lucasa z dołu. 

- Lucas?! To ty?

- Savana? Otwórz!

Otworzyłam drzwi. Kiedy zobaczyłam go w drzwiach, rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej

- Chodźmy do domu, bo sąsiedzi pomyślą przez twój strój, że jestem twoim kochankiem.

Momentalnie puściłam go, zaprosiłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Spytałam czy ma ochotę na kawę i postawiłam czajnik na kuchence. 

- Dobrze, a teraz pójdziesz na górę się przebrać, a jak wrócisz to powiesz mi, co tu się stało. Dobrze?

Poszłam do pokoju i ubrałam bieliznę, spodenki i luźną bluzkę. Schodząc na dół usłyszałam, jak Lucas nuci jakąś znajomą mi piosenkę..

- Ładnie nucisz... skądś pamiętam tę melodię.

- Później ci o niej opowiem...  teraz powiedz, co się stało jak wyszedłem?

- A więc to się zaczęło od tego, że...

Miłość czy przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz