Wybiegliśmy na dwór. Dzięki bogu, że deszcz ciągle pada — trochę zamaskuje nasze zapachy.
- Schowajmy się w krzakach! - powiedział Kristian wskazując w stronę zarośli.
- Nie, baranie! Wyczuje nas.
- Dobra, dobra. To co robimy?
- Idziemy do mojego domu. Moi rodzice napewno są w pracy, więc nie będą wiedzieli że nas w szkole nie było.
- Teraz to ty jesteś baranem! Nie wiesz, że na początku każdej lekcji nauczyciel sprawdza czy wszyscy są, a jak nie ma to szukają po całej szkole? Jak nas nie znajdą w szkole to zadzwonią do naszych rodziców i będziemy mieli przechlapane! - westchnął.
Prawda.
No i co zrobić?
Byliśmy tak zajęci rozmową, że nie zauważyliśmy jak niebieskooki blondyn biegnie w naszą stronę. Znów poczułam zapach drewna i dymu, stawał się on coraz mocniejszy.
- To on. - powiedziałam do Krisa. - Już za późno aby uciekać...
- MOJA! - warknął blondyn i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
- W twoich snach - syknęłam i oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie zszokowany, pewnie myślał że się w niego wtulę i potwierdzę to co powiedział. - Sorki, ale nie potrzebny mi przeznaczony. Poradzę sobie sama, blondasku.
Na jego twarz wkradł się wredny uśmiech.
- Zobaczymy - powiedział i odszedł. Nagle poczułam ból serca. Im bardziej się oddalał, tym się wzmacniał.
- Wracaj, pajacu! - krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę tego dupka.
W czasie biegu odwróciłam głowę i posłałam Krisowi smutny uśmiech. On go odwzajemnił, i powiedział bez dźwięku "Zadzwoń". Kiwnęłam w odpowiedzi i w tym samym czasie zderzyłam się z blondynem.
- Patrz gdzie stoisz! - wrzasnęłam na niego.
- Patrz gdzie biegniesz, a nie oglądasz się za innymi chłopakami. - warknął chłodno, zabijając wzrokiem Kristiana.
- To tylko przyjaciel. Poza tym i tak nie powinno cię to obchodzić, dupku. - powiedziałam.
- Nazywam się Zander Blake Vanderbilt. - powiedział krzyżując ramiona.
- I tak będę nazywać cię dupkiem. - westchnęłam głośno, patrząc w górę na jego twarz. Nie byłam wcale niska, ale i tak sięgałam mu do klatki. - Ja nazywam się Klaudia Angelika Devereaux.
- Klaudia Angelika Devereaux - wyszeptał z uśmiechem na twarzy - Piękne imię.
- Wiem. - powiedziałam, podnosząc głowę dumnie. Po chwili skrzyżowałam ramiona i zmrużyłam oczy, patrząc na niego. - Musimy coś przemówić.
Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu podnosząc rękę.
- Nie potrzebny mi przeznaczony. W sobotę spotkamy się tu rano i pójdziemy do czarownicy, aby coś nam dała żeby "usunąć" tą więź. - Wyjęłam kartkę i długopis z torebki. Napisałam swój numer telefonu na niej i dałam mu ją Zanderowi. Na jego twarzy malował się szok. - Uwierz mi, będzie tak lepiej dla nas obu. Ja nie będę miała przeznaczonego, a ty znajdziesz sobie inną. Do zobaczenia.
Nie czekając na odpowiedź, szybko odeszłam w stronę bramy szkoły. Zza rogu wyskoczył Kristian.
- I jak poszło? - zapytał zaciekawiony.
Odwróciłam się, aby spojrzeć na Zandera który stał i patrzył się na kartkę którą mu dałam.
Zrobiło mi się smutno. Wiem że pewnie strasznie się ucieszył że znalazł swoją przeznaczoną, ale musi się pogodzić z faktem, że nie chcę przeznaczonego.
CZYTASZ
I Hate You I Love You [PL]
Werewolf- MOJA! - warknął blondyn i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. - W twoich snach - syknęłam i oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie zszokowany, pewnie myślał że się w niego wtulę i potwierdzę to co powiedział. - Sorki, ale nie potrzebn...