Wzięłam następną garść tabletek, czując że powoli, bardzo powoli odchodzę. Nareszcie. Połykając tabletki usłyszałam jak ktoś woła moje imię, lecz nie reagowałam.
-Przepraszam Daisy, miałem zły dzień. Przepraszam...- usłyszałam te słowa po tym jak odebrałam od niego telefon, gdy do mnie wydzwaniał dzień po tym jak obronił swojego kolegę a nie mnie.
-Jasne- odpowiedziałam po czym się rozłączyłam. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ani nikogo widzieć, dlatego też chodziłam nocą po parku, w sumie nie taka noc, była dopiero 19:50, ale już ciemno. Usiadłam na ławce. Siedziałam tam jakieś pięć minut i odeszłam po tym jak spostrzegłam że jest tu coraz wiecej pijaków i zapewne pedofili też.
Idąc alejkami przez przypadek uderzyłam ramieniem o mężczyznę w kapuzie.-Przep- zaczęłam odwracając się w jego strone.
-Pierdol się dziwko- powiedział chłopak po czym spojrzał na mnie i natychmiast odszedl szybkim krokiem. Nie zdążyłam przypatrzeć się mu, wiem tylko że był wysoki, mniej więcej jak Liam. Zdziwiona ponownie zaczęłam iść do domu odtwarzając te słowa i głos, który szczerze był mi znany...Liam? Nieee...Co on by robił tam o tej porze... Po za tym on nigdy nie powiedziałby tak do żadnej dziewczyny... Ale czemu on tak szybko odszedł... Może jednak, może czekali tam na niego tamci...
Usłyszałam jak ktoś wychodzi po schodach, powoli wstałam i niepewnym, powolnym krokiem podeszłam do drzwi upewnić się że są zamknięte. Po tym usiadłam pod ścianą.