6. ~ Zielone światło ~

715 67 34
                                    


   Zgodnie z zapowiedziami nauczycieli - ilość nauki w szkole znacznie wzrosła, sprawiając, że wiele przyjemności młodzież musiała odłożyć sobie na później. Skończyły się beztroskie spotkania i wolne piątkowe wieczory, a zaczęło ostre kucie do egzaminów, ciężkie treningi oraz wyczerpujące utrzymywanie ocen. W natłoku takiej ilości obowiązków czas leciał nieubłaganie, dlatego nim ktokolwiek się obejrzał nastąpił październik.

Temperatura znacznie spadła, żegnając tym samym piekielne, japońskie upały, które zdążyły już odcisnąć na każdym swoje bolesne piętno. Ulice zdominowane były przez długie, cieplejsze bluzy oraz zimowe buty, co w najlepszy sposób obrazowało szybko nadchodzącą jesień.

Oczywiście nie każdy przywitał taką pogodę z otwartymi rękoma. Do wyjątków tych należał Naruto, który jedząc płatki gromił wszystko spojrzeniem tak pochmurnym, jak unoszący się nad miastem nieboskłon. Gdy skończył z trudem zwlekł się z kanapy, a następnie leniwym krokiem udał się do kuchni, gdzie umył puste po jedzeniu naczynie. Wycierając je wyjrzał przez okno z nadzieją na odnalezienie chociaż nikłych szans na poprawę pogody. Jak się szybko okazało - na próżno.

Ciemna warstwa deszczowych chmur wisiała uparcie, zakrywając każdy, nawet najmniejszy skrawek upragnionego nieba. Widząc to blondyn westchnął przeciągle i zrezygnowany udał się do przedpokoju, w celu założenia szkolnej marynarki. Było w niej odrobinę cieplej, co nie zmieniało faktu, iż Naruto i tak nie rozumiał przymusu jakim był szkolny mundurek. Nim jednak zdążył chociaż przekroczyć próg kuchni, zatrzymała go blokująca przejście ręka.

- A ty dokąd się tak śpieszysz? - zapytał Jiraiya surowym, dość dziwnie poważnym tonem.

- Może do szkoły? - chlapnął od niechcenia Naruto. Co jak co, ale słowna utarczka z ojcem chrzestnym wydawała mu się aktualnie najmniej ciekawym zajęciem. - A teraz przepraszam, ale muszę już iść.

Mówiąc to przeszedł pod łokciem opiekuna, całkowicie ignorując pojawiający się na jego twarzy grymas niezadowolenia.

- O nie mój drogi, tak łatwo mnie nie wykiwasz... W szkole też będziesz wszystkich unikał? Chociaż raz nie zachowuj się jak bachor i po prostu posłuchaj.

Gniewny ton Jiraiyi wyraźnie wskazywał na to, że sprzeciw pod żadnym pozorem nie wchodził w grę. Nie mając za dużego wyboru Naruto odwrócił się, wywracają przy tym ostentacyjnie oczami. Spodziewał się po tym jakiejś nagany, lecz ku jego zdziwieniu na twarzy ojca chrzestnego zastał malujący się na całą szerokość, promienny uśmiech.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział tylko, po czym zamknął osłupiałego ze zdziwienia nastolatka w ciepłym, niedźwiedzim uścisku.

- A... Arigatou - tylko na tyle było go aktualnie stać. Kiedy w końcu udało mu się ułożyć rozbiegane myśli w jedną całość, zdecydowanym gestem wyswobodził się z objęć opiekuna. - Z... zatrzymałeś mnie tylko po to, aby złożyć mi życzenia?

- Oczywiście, że tak! - Jiraiya wydawał się być wręcz oburzony. - Przecież to nie błahostka!

Mimo szczerych chęci Naruto nie potrafił ukryć zażenowania jakie poczuł po słabej argumentacji chrzestnego. Czasami naprawdę mógł zamknąć gębę na kłódkę. Nie mając siły na dalszą rozmowę odwrócił się i zdecydowanym krokiem ruszył do wyjścia. Kiedy w końcu znalazł się przed drzwiami ubrał buty, a następnie pociągnął za ciężką klamkę. Światło dzienne rozlało się po pokoju rzucając gdzieniegdzie złowrogie cienie.

- Czy mogę cię o coś poprosić? - Głos nastolatka rozniósł się niespodziewanie po pomieszczeniu, tym samym wyrywając białowłosego z głębokiej zadumy.

Za zasłoną PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz