64

1K 170 77
                                    

Cała trójka z pewnością mogłaby napisać pracę magisterską poruszając temat komizmu postaci. Znali go przecież z pierwszej ręki, wystarczyło wpuścić ich do klatki schodowej.

Pierwszy, najbardziej infantylny, rozpychał się łokciami i niemalże biegł, ścinając przy tym barierki na półpiętrach.

Drugi szedł jak na ścięcie, bowiem był tylko zakłopotanym gościem, a perspektywa spędzenia nocy u szaleńca z trzema psami nie tchnęła go optymizmem.

Trzeci nie miał nic do powiedzenia, biło od niego jedynie zmęczenie. Z racji, że niedawno uległ wypadkowi dysponował tylko prawem do narzekania na wszystko.

Bez żadnej konkurencji i w mgnieniu oka Taehyung znalazł się pod drzwiami. Próbując uspokoić swoje biedne płuca i serce, szukał w kieszeni z dziurą jakże ważnych w tamtym momencie kluczy do mieszkania. Po krótkiej chwili obok niego znaleźli się również pozostawieni w tyle towarzysze, którzy teraz mogli być świadkami uroczystego objawienia pęku narzędzi ozdobionego pluszową pandą.

- Mogłeś mi pomóc - Hoseok wcisnął swoje palce w bok współlokatora - Nie chcę być marudny, ale ciężko skakać po piętrach ze skręconą kostką - rzucił z lekkim przekąsem.

- Nic ci nie będzie, Yoongi też nie przyjechał tu po nic, prawda? - blondyn obdarzył osłupiałą dwójkę szczerym uśmiechem, po czym wparował do mieszkania zostawiając ich za drzwiami.

- On... tak zawsze? - Yoongi podrapał się po głowie i z lekkim zapytaniem spojrzał na przyjaciela.

- Wiesz co - brunet nacisnął klamkę - Staraj się pamiętać, że każdy absurd w jego wykonaniu jest codziennością - również się uśmiechnął i wstąpił do mieszkania.

Pozostawiony sam sobie gość postanowił nie być gorszy. To nic, że nikt nie silił się na zaproszenie go do środka. Wszedł sam, a rozeznawszy czy w zwyczaju gospodarzy jest zdejmować buty, szybko się ich pozbył.

Niestety, z pierwszym postawionym krokiem w głąb korytarza zatrzymała go fala futrzaków. Zwierzęta wesoło skakały wokół blondyna, aż w końcu ten musiał złapać się ściany, gdy swoje łapy oparł na nim największy z nich.

- Benny, Percy, Soonshim! - Taehyung przybiegł mu na ratunek, najwidoczniej słysząc sapanie i pomrukiwanie psów z końca mieszkania.

Yoongi ponownie został pozbawiony jakichkolwiek słów. Głos uwiązł mu w gardle ze względu na szybkość rozwoju tych wszystkich stresujących sytuacji.

Nie wiedział do końca czy to, co czuł, było zażenowaniem, klasycznym przerażeniem czy po prostu dezorientacją.

- Do siebie! - młodszy uniósł swój głos i pokazał  psom palcem w głąb mieszkania - Myślałem, że będziesz bardziej rozmowny. Trzeba było krzyczeć. Pomóc ci otrzepać się z sierści? - zwrócił się do Yoongiego i nawet nie dokańczając porządnie swojej wypowiedzi już wyciągnął ręce w kierunku biednego gościa, na co ten po prostu odskoczył.

- Nie, nie, nie! Nie trzeba! - źrenice starszego rozszerzyły się, a on sam niemalże wpadł w panikę w obawie przed niechcianym kontaktem fizycznym.

- Dziwny z ciebie człowiek - Taehyung zmarszczył brwi i cofnął ręce - Pokój Hoseoka jest drugi po lewej, tylko zapukaj, bo z nim to nigdy nie wiadomo - puścił oczko i zniknął w pierwszych drzwiach.

Yoongi wziął głęboki oddech i zgodnie z podanym instrukcjami, nie chcąc się wychylać, pewnym krokiem ruszył w kierunku wspomnianego pokoju. Zignorował tę całą wzmiankę o pukaniu i naciskając mocno klamkę wprosił się do pokoju, zatrzaskując za sobą biedne, niewinne drzwi. Oparł się o nie i wodził wzrokiem za utykającym po pokoju brunetem, który uporczywie przeczesywał wszystkie szafki, ignorując tym samym jego obecność.

high for this ; myg x jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz