Prolog. ~Moje życie to porażka

12 1 1
                                    

Obudziłam się... w sumie nie do końca wiedziałam gdzie. Pamiętałam tylko ciemność i chłód, przeraźliwy do tego stopnia, że nie czułam stóp. 
Uniosłam głowę, przecież nie mogłam w tym stanie zbytnio oddalić się od domu mojego kumpla. Próbowałam wstać, a potem znowu zapadła ciemność.

Obudziły mnie światła szpitalne... jaskrawe jak skurwysyn. Nie było mi na szczęście już tak zimno, a z pewnością nie na tym skupiła się moja uwaga. Byłam w szpitalu. Kurwa. Rodzice mnie zabiją. Już widzę jak urządzają krucjatę nawracania mnie na "dobrą stronę'', jakbym w najlepszym przypadku paktowała z diabłem.
To był czas na szybką ocenę sytuacji. Nie zdjęto mi nawet butów, co prawda dopiero teraz doszło do mnie, że ubieranie materiałowych tenisówek w zimę to nie najlepszy pomysł, ale mniejsza z tym. W moim otoczeniu nie było żadnych lekarzy, pielęgniarek czy innych pracowników szpitala, a osobom z którymi zostawiono mnie na sali raczej moja mała ucieczka nie przeszkodzi.
-Teraz albo nigdy...-Powiedziałam  szeptem jakby próbując dodać sobie otuchy. Dlaczego uciekam? Gdybym była tylko pijana nie miałabym nic przeciwko, problem zaczyna się kiedy jesteś pod wpływem innych używek. Wtedy zaczynają się pytania, zazwyczaj te niewygodne, a znajomi od których mam towar (mimo że ćpun każdy jeden) to najbliżsi ludzie których mam i za nic w życiu nie chcę ich wydać.
Plan był prosty, dopóki nikt podejrzanie szybko nie ruszy w moim kierunku nie biegnę. Gdy tylko zaczną podejrzewać zacznę uciekać. Nic innego mi nie zostało.
Korytarz od sali do schodów pokonałam bez większych przeszkód. Dlaczego schody? Bo jaki normalny, zabiegany lekarz się nimi porusza?  Byłam już tak blisko... dosłownie o krok od mojej bramy do raju kiedy...
-Halo, już panią wypuścili?-Ratownik medyczny. Kurwa.
-Tak, a o co chodzi?
-W sumie o nic takiego, ale jeszcze pół godziny temu leżała pani w samym środku parku przy ratuszu niczym pierwszorzędne zwłoki. Jakiś przechodzień zadzwonił po pomoc.
-Pomyłka, to nie ja.
-Wie pani, rzadko kto  w środku zimy biega w trampkach, do tego pani włosy, jeśli miała pani na celu się kamuflować rude włosy to nie najlepszy pomysł...
-Ah, pewnie chodzi panu o moją siostrę bliźniaczkę, tam idzie.-Wskazałam palcem na właśnie wysiadających z windy ludzi, a gdy ten odwrócił wzrok natychmiast rzuciłam się do ucieczki.
Biegłam może... pół kilometra? W końcu ile może przebiec ćpun? Z pewnością o maratonach mogłam pomarzyć. W oddali zobaczyłam przystanek, przyśpieszyłam kroku i szybko wsiadłam w nadjeżdżający autobus. Tej nocy znów wróciłam do tej samej meliny w której zaczęła się moja podróż. Dlaczego? Sama nie wiem...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Show me, how to be whole again.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz