Usiadłam na kanapie zdezorientowana tak dużą ilością nowych informacji. - Tak będzie wyglądało moje życie?? -myślałam. Wizja nowej rutyny zdecydowanie mnie pogrążyła. Świat zdawał się być urywkami wspomnień, obrazów, snów , dźwięków, twarzy ale z każdą chwilą próbowałam składać je w całość. Nagle usłyszałam dziwny odgłos. Ktoś biegł. Był to ciemnej karnacji chłopak ubrany w szare dresy i luźny t-shirt. Podbiegł do mnie -Chodź. Szybko.- powiedział. Zdawało mi się że znałam ten głos. -No chodź, no co boisz się mnie?- Szczerze mówiąc miałam do tego powody.Podekscytowanie w głosie trochę mnie zachęciło. Wstałam powoli wpatrując się w onieśmielające, bursztynowe oczy chłopaka. Złapał mnie swoją ciepłą dłonią i pociągną ku korytarzowi. Chciałam się oprzeć, stanąć przed nim i wykrzyczeć wszystkie pozostałe pytania i troski. Podbiegaliśmy już prawie do ogromnych śnieżno białych drzwi i miało się stać to co zaplanowałam sekundę temu. Jednak spojrzał na mnie, onieśmieliłam się nieco. Jego uśmiech mógł być snem. Popchną drzwi z całej siły i moim oczom ukazała się dosyć spora sala. Ściany pokrywały lustra a podłoga była wyłożona parkietem. Zwolniliśmy trochę. Puścił moją rękę i entuzjastycznie podskoczył w kierunku lustra. Stał przed nim wpatrując się w moje odbicie.Wydawało mi się że wpatruje się w moje nagie ciało. Miałam ochotę zakryć się, a potem wybiec. Znajdywałam się wtedy na samym środku sali. Podeszłam do niego i naśladując stanęłam przed lustrem wpatrując się w odbicie chłopaka.Dlaczego tak zrobiłam? Sama chciałabym znać odpowiedź, może ludzki mózg jest bardzie skomplikowany niż mi się zdawało. -stoimy przed lustrem bo moim zdaniem tak jest łatwiej, znam to uczucie kiedy nie możesz wytrzymać paraliżującego wzroku drugiej osoby-oznajmił. - Ja jestem Cliff- -Ja to Karla, ale nie chce żeby ktoś mnie tak nazywał- powiedziałam zawstydzona -W takim razie jak mam cię nazywać?- zapytał, z początku lekko się oburzyłam jednak szybko doszło do mnie że to sensowne pytanie. -Kara!- odpowiedziałam szybko i dobitnie. Nawet nie byłam pewna czy to ,,imię" spodoba mi się. Przyjrzałam mu się. Cudowne oczy, radosny uśmiech, wysokie czoło dodawało charakteru całej osobie. Włosy miał krótko obcięte. Nosił czarne dresy i bordowa bluzę z wielkim napisem ,,Brooklyn". -Śmiało, zadaj mi pytanie!!- wesoło zagadał. Jeszcze bardziej onieśmielił mnie tym posunięciem. - i będę tu mieszkać?-zapytałam zdezorientowana -TAK! będziesz mieszkać, jeść, uczyć się, rozwijać, spać, po prostu żyć- odpowiedział weselej niż zwykle. -Nie będę mogła wychodzić?-dopytałam - A gdzie chcesz iść! tu mamy ... RAJ- chłopak zdawał się mieć wyuczone uwielbienie do tego miejsca
Gadaliśmy jeszcze chwile o BRAMIE. Tak nazywa się to miejsce. BRAMA to nie skrót od nazwy, jednak nie poznałam historii tej dziwacznej pierdoły. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk niezwykle podobny do tego ,który dobiegał do mnie kiedy czekałam na Cliffa. W ułamku sekundy przerodził się w głośny, irytujący tupot. Znałam skądś ten odgłos. Przypomniała mi się szkoła ,jednak nie ta sprzed kilku dni szara i wyblakła, ta tętniąca życiem ,wspaniała instytucja ,do której wkraczałam pełna nadziei, marzeń że może tam odnajdę kogoś kto będzie umiał ze mną rozmawiać, zaprzyjaźniać się czy wspierać. Ten dźwięk to huk przedzierających się przez siebie uczniów tuż po dzwonku. Zwykle irytowało mnie to, teraz wprawiało w głęboką zadumę i lekką rozpacz. - teraz zaczyna się życie tutaj... i twój czas- zwrócił się do mnie z promyczkiem podekscytowania Cliff . Dobrze wiedziałam że powinnam wyjść z pokoju, niewątpliwie przeznaczonego do nauki tańca. Spojrzałam jednak ostatni raz w oczy promiennego, nie do końca ciemnoskórego chłopaka. Czułam ciepło. -Biegnij- krzykną wreszcie. Idąc za radą nowego przyjaciela wybiegłam z salki i otworzywszy drzwi ujrzałam wypełniony młodymi ludźmi salon, korytarz a także kanapy i malutką kuchnie. Zdawało się że najstarsi mają około 18 lat a najmłodsi 15 jednak były to tylko moje własne spostrzeżenia.
Wzrok jednego z młodzieńców przeszył mnie na wskroś. Wyglądał bardzo młodo a jego oczy tętniły złością jednakże stał jedynie nieruchomo i spoglądał w moją stronę. -Kim jesteś?- pytanie zrodziło się w mojej łowie. Usłyszałam że Cliff również wyszedł z pomieszczenia. Wziął mnie za rękę i delikatnie przeprowadził w stronę kanap. Poczułam radość , zaskoczenie jakby mały wybuch we mnie. -Czy pozwolisz mi być blisko- szepnęłam lecz powstały gwar nie pozwolił usłyszeć komukolwiek moich słów. W prawdzie na kanapach siedziało już tam kilka osób jednak ustąpili nam miejsca. Gdy tylko zatopiłam się w puchu siedziska dosiadła się do nas dziewczyna, mniej więcej mojego wieku.-Kto to?-zapytała prowokująco. Zdawało mi się że Cliff odpowie. Myliłam się. Pozwolił mi odpowiedzieć. Byłam sama na polu bitwy. -Dlaczego muszę tu być?-westchnęłam. -Ja to Kara- odpowiedziałam wzburzona przymusem rozmowy.-faajnie!!- spojrzała w stronę kolegi. W głosie wyczuwałam figlarny przebłysk. Śmiała osoba. -no choć mamy dużo do obgadania- powiedziała radośnie.wstałam powoli i podążyłam za nią.Chciałam porozmawiać jeszcze z Cliffem, dowiedzieć się wszystkiego o nim jednocześnie nie wspominając o mojej historii. Całe życie zdawało się stać w miejscu do momentu kiedy odnalazłam te pojebane zapiski doktorów.
.-no to dawaj na pewno masz dużo pytań- stwierdziłam że mogę jej zaufać -co dalej z nami będzie?-mruknęłam cicho -będziemy deportowani do Australii- stwierdziła entuzjastycznie. -ahh- mruknęłam -kiedy-dodałam zaciekawiona - w tym miesiącu-westchnęła ciekawe czemu Even o tym nie wspomniała. Krótka rozmowa z tą kobietą nic nie wyjaśniła, nie dziwne więc że odpowiadają mi na sporą część pytań osoby mieszkające tu. -Jak masz na imię?- zapytałam zdumiona brakiem tego pytania z mojej strony -Natalie- -może przedstawię ci kilka osób, na pewno lepiej się wpasujesz znając więcej niż dwie twarze- zaproponowała -ok-dodałam do mojego lekkiego grymasu zmęczenia. Nie zauważyła tego odruchu. Była zbyt zajęta wyszukiwaniem osób z którymi mogłaby mnie zapoznać.
YOU ARE READING
Kreatywna
RandomWyobraźcie zamknięty świat, w którym ludzie otaczający cię nie potrafią samodzielnie podjąć decyzji, kochać, myśleć, rozumieć. Świat głównej bohaterki sypie się od kiedy skończyła 6 lat i wcale nie zapowiada się że sytuacja się poprawi, jednak ona j...