Litwa x Reader

107 8 2
                                        

-Przepraszam panią! - usłyszałaś za sobą. 

Odwróciłaś się by spojrzeć na zestresowanego chłopaka, który biegł właśnie w twoją stronę. Zainteresowana stanęłaś w miejscu i bystrym spojrzeniem obserwowałaś jego sztywne ruchy. Kiedy stanął naprzeciwko ciebie ze zmieszaniem podrapał się po głowie latając wszędzie spojrzeniem. Wyciągnął przed siebie natomiast drugą dłoń, w której trzymał [kolor] portfel. 

-Oh... - westchnęłaś zaskoczona. - To jest mój portfel. Skąd go masz? - zapytałaś uważnie się mu przyglądając. 

-Widzi Pani... akurat szukałem czegoś w tym samym przedziale co Pani... I zauważyłem że coś leży. Stwierdziłem, że to Pani... - chłopak jąkał się, zacinał. Uważałaś że to urocze. 

-Cieszę się, że to Pan go znalazł i oddał właścicielce - odparłaś uśmiechając się do niego w ciepły sposób. Odwzajemnił uśmiech. - Jestem [T.I.], miło mi cię poznać - wyciągnęłaś dłoń. Stwierdziłaś, że może warto będzie go poznać. 

-Jestem Toris. Toris Laurinaitis - uścisnął dłoń. 

-Jesteś Litwinem? - zapytałaś zaintrygowana.

-Skąd to wiesz? - odparł pytaniem na pytanie rozszerzając ze zdziwienia oczy. 

-Strzelam. Nie umiem powtórzyć twojego nazwiska - zaśmiałaś się subtelnie wracając do oglądania produktów w  supermakecie. 

-Oh, naprawdę? Zawsze sądziłem, że jest łatwe... - zamyślił się Toris.

-Nie przejmuj się. Mam po prostu mały problem z wymową. Kiedyś próbowałam cokolwiek powtórzyć z wschodnich krajów Europy, jednakże za każdym razem wychodziło mi jakieś memlanie - przyznałaś się wspominając swoje nieudolne próby czytania i powtarzania po lektorze. 

-Bardzo możliwe. Moi przyjaciele nie mają z tym problemu - podrapał się po głowie.

Włożyłaś do koszyka brakujący produkt i poszłaś kawałek dalej zobaczyć książki. Uwielbiałaś [gatunek książki] i ostatnio nie miałaś żadnej lektury do przeczytania w wolnej chwili. Toris podążył za tobą bacznie obserwując twoje staranne wybieranie literatury. Przeglądałaś ciekawsze tytuły czytając ich krótki opis. 

-Lubisz książki? - zapytał Toris sam zaczynając szperać w swoim ulubionym dziale.

-Książki pozwalają oderwać się od tego okrutnego świata. Trudno ich nie lubić - uśmiechnęłaś się wkładając do koszyka jedną książkę.

-Książki są lekarstwem na cierpiącą duszę - dodał ciszej chłopak. Otworzyłaś lekko usta chcąc coś powiedzieć ale szybko je zamknęłaś zdobywając się jedynie na skinienie głową. 

Wybrałaś jeszcze jedną książkę i obwieściłaś nowemu koledze, że idziesz już do kasy. Toris musiał jeszcze czegoś poszukać w sklepie, ale nie mogłaś z nim zostać. Miałaś dzisiaj jeszcze spotkanie i musiałaś się do niego starannie przygotować. Zapisałaś Litwinowi numer swojego telefonu i pożegnałaś się z nim życząc mu miłego dnia.

Na koniec dnia, kiedy załatwiłaś wszystkie sprawy i miałaś pewność, że to wszystko, chwyciłaś do ręki świeży nabytek. Trzymałaś w dłoni lekturę, wspominając dzisiejsze spotkanie z Torisem. Uważałaś go za  uroczego i słodkiego, jednak skrywającego w sobie pewne tajemnice, które chciałabyś odkryć. W pośpiechu zapomniałaś dać mu telefon, żeby wpisał swój numer. Z zamyślenia wyrwał cię dźwięk dzwonka. Szybko odebrałaś telefon uprzednio sprawdzając kto do ciebie dzwonił. 

-Słucham? - powiedziałaś do słuchawki. 

-[T.I.]? - po drugiej stronie usłyszałaś głos Torisa. Mimowolnie uśmiechnęłaś się do samej siebie. 

-Cześć Toris! 

Rozmawialiście przez dobrą godzinę. Opowiedziałaś mu o swoim udanym spotkaniu z nowym szefem. Pochwaliłaś się, że prawdopodobnie zostaniesz tam na stałe  i będziesz miała stałą pensję. Toris natomiast opowiadał o książkach, jakie wywarły na nim największe wrażenie, a których nie poleca nawet chwytać do ręki.

Rozmowy prowadziliście często wieczorami, wtedy mieliście oboje czas wolny. Parę razy nawet wyskoczyliście na wieczorny wypad do kina, spacer. Tego wieczoru postanowiłaś go zaprosić do siebie. Kolacja nie była wybitnie romantyczna mimo, że można było mówić o was jak o dwójce zakochanych ludzi.  Nie było świec, dania z makaronu czy też klimatycznej muzyki. Oboje stawialiście na minimalizm, skromne rzeczy. W tej kwestii zgadzaliście się jak nikt inny. Uważaliście, że drobnostki, otaczające was są równe piękne a nawet piękniejsze od innych. Byliście tak wrażliwi. Potrafiliście podziwiać wszystko.

Po kolacji stanęłaś przed lustrem, a tuż po chwili Toris objął cię od tyłu. Oparł swoją głowę na twoim ramieniu, a ty korzystając z nieuwagi włożyć pod koszulę dłoń i dotknąć pleców. Mężczyzna nie pozwalał ci na to. Nie chciał ci powiedzieć z jakiego powodu nie chciał, byś się tak do niego zbliżyła. Westchnęłaś kiedy Litwin chwycił dłoń kręcąc głową. Uwolniłaś się z jego objęć i stanęłaś przodem. 

-Tori, proszę cię. Dlaczego mi nie pozwalasz się dotknąć? - zapytałaś z troską i niemym błaganiem w oczach. 

-To... długa historia... zbyt długa byś mogła to zrozumieć... - zaczął chłopak nie chcąc patrzeć na twoją twarz. 

-Jestem w stanie wszystko zrozumieć, Tori - ujęłaś jego twarz w dłonie. Zachowywałaś się jak troskliwa matka, wrażliwa kochanka, kochająca siostra. - Możesz mi o wszystkim powiedzieć. Wyrzuć to z siebie. 

-Wiesz, że jestem krajem. Wiecznym krajem a ty śmiertelniczką. I mimo, że będziesz trwała u mojego boku, wydłużyła sobie życie, i tak umrzesz pozostawiając mnie samego -spuścił oczy zawstydzony.

-Niezależnie od tego wszystkiego, ja pozostanę przy tobie. Kocham cię i nie mam zamiaru odejść. Bo przecież jakąkolwiek decyzję podejmiemy, i tak kiedyś będziemy cierpieć. To nieunikniony proces każdego bytu. 

Litwin popatrzył na mnie i nie chętnie zdjął z siebie koszule pokazując plecy. Stałaś oniemiała widząc krechy długich blizn, jakiś czas gojących się ran jak i parę świeżych. Byłaś zdumiona tym, jak okropnie ktoś potraktował tak dobrą osobę. Delikatnie, opuszkami palców jeździłaś po nich. 

-Kto ci to zrobił? - spytałaś troskliwie.

-Ivan... wiesz jakie są nasze relacje. Nic nie mogę na to poradzić - bąknął zawstydzony. 

Niespodziewanie zaczęłaś całować jego rany i blizny. Krótkie pocałunki były jedyną rzeczą jaką mogłaś mu zaoferować. Kiedy skończyłaś złożyłaś na jego ustach długi pocałunek. 

-Nie ważne jakie to są rany, każdą obdarzę swoją miłością, bo każda z nich jest twoja. Żadna rana nie sprawi, że cię zostawię z tym problemem. Jeśli nic nie mogę zrobić, otrzymasz moją miłość. Miłość przezwycięża wszystko. Miłość jest silniejsza niż te rany. 

Reader x BleachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz