Rozdział 3.

30 2 0
                                    

Scarlet.
- Tak to się robi mała- Powiedział Alan puszczając mi oczko.
- Dlaczego mi nie powiedziałes, że tak umiesz- westchnęłam.
- Stwierdziłem, że nie muszą o tym ludzie wiedzieć- Powiedział obojętnie.  - Proszę Cie Scar nie męcz mnie.       Juz więcej nie odpowiedziałam,tylko udałam się za Alanem.
Szliśmy koło rzeki, którą grzało słońce, a ja miałam ochotę się zmoczyć.
-Alaaan- Przeciegnęłam jego imię.
-Hmmm?- Odpowiedział.
- Chodźmy  do wody, proszę- Spojrzałam na niego z  nadzieją w oczach.
- Scar.. Przecież wiesz, że..
- Alan, nikogo tu nie ma, a mi można zaufać. Prychnęłam.
  Widać, że wahał się i to bardzo, ale zgodził się, więc szczęśliwa zaczęłam ściągać ciuchy, rzucając je na ziemie. Alan ściągał wszystko bardzo wolno, ale gdy został mu kaptur zawahał się, ale powoli chwycił za końcówki kaptura i ściągnął go, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy, bo widziałam ją teraz w całej okazałości,do tego jego piękne czarne włosy, które opadły mu na czoło ojejku.

Scarlet, ogarnij się to tylko twój przyjaciel i nic do ciebie nie czuje.

- Scarlet? Wszystko okej? Spojrzał na mnie Alan z śmiechem.
- Tak! Znaczy no, jest w porządku. Odpowiedziałam.
- Chodź już do tej wody. Westchnął Alan i wszedł, a ja tuż za nim.

Stałam w wodzie wpatrując się w jeden punkt, ale Alan widocznie mi na to nie pozwolił, bo ochlapał mnie, ale ja nie byłam mu dłużna i oddałam mu. Po chwili zapadła pomiędzy nami ta głucha cisza, której wręcz nienawidzę.
Alan podpłynął do mnie i stanął przede mną, a ja odgarnęłam mu włosy z jego zielonych oczów.
-Alan?..
- Słucham? Odpowiedział spokojnie.
-  Dlaczego nosiłeś kaptur?.. Zapytała w końcu.
- Nie lubię, jak ktoś patrzy mi się na włosy, jak ty teraz.. Odpowiedział z głupkowatym uśmiechem.
- Umm, przepraszam. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w dno.
- Ejj.. Alan podniósł mój podbródek, bym na niego spojrzała. - Tobie nie mam tego za złe, lubię jak patrzysz na mnie. Mrugnął do mnie i zbliżył twarz do mojej.

Wszystko stało się tak szybko, jego twarz zbliżała się do mojej, a w moim brzuchu zaczęły latać te przeklęte motyle. Jego usta dotknęły moich, a ja rozpłynęłam się i zarzuciłam ręce na jego szyje bawiąc się jego włosami, przez co mruczał mi w usta, co było podniecające.
Jego język wślizgnął się w moje usta i robił cuda, przez co moje nogi były z waty. On to zauważył bo przyciągnął mnie bliżej do siebie. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, ale usłyszałam te rżenie, przez co oderwałam się od Alana i wyszłam z wody. Załozyłam ubrania, a Alan zrobił to samo.
Przed nami pojawiły się dwa konie, ten ogier i jakiś inny, ale był piękny.

Konie podeszły do nas, a Alan zajął się Karym koniem, a ja tym ogierem, który był dzisiaj nad skarpą.
Gdy byłam pewna, że dam rade, szepłam mu do ucha, że na niego wsiadam, a on to zrozumiał bo nawet się do mnie odwrócił. Wskoczyłam na niego i juz byłam na jego grzbiecie, a Alan zrobił to samo z karuskiem. Konie zawróciły i ruszyły polami galopem, a ja czułam się fenomalnie. Galopowałam szybciej niż kiedykolwiek, ale było cudownie.

----------------------------------------------------------
Hejoo! Kolejny rozdział za nami. Przyznaje się, że wyszedł słabo, ale była scena pocałunku i spotkanie z końmi. ^^

Mam nadzieje, ze wam się chociaż spodoba jeśli tak,to zostawcie coś po sobie, bo to motywuje do działania. 😘

Do następnego Kaczuszki xxx B)

Dziki Galop.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz