Siedziałam w szkole. Pierwszą miałam chemię. Jak ja jej nienawidzę, tak jak tej baby.
Z nudów wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać snapa.
- Madison czy ja ci nie przeszkadzam ?- zapytała pani Collins
- No jakbyś mogła mówić ciszej, bo zapomniałam słuchawek było by wręcz idealnie - posłałam jej wredny uśmiech
- Oddaj mi telefon i skup się na lekcji - wyciągnęła rękę w moją stronę
- Chyba cię pojebało - spojrzałam na nią
- Dzwonię do twojej matki - wkurwiła się na maxa
- Swojej nie masz? - zapytałam z kpiną
- Dość tego w tej chwili idziesz do dyrektora
-A co jeżeli nie?- odparłam
Już miała odpowiedzieć lecz drzwi się otworzyły, w których pojawił się dyrektor.
- Co tu się dzieje. Na końcu korytarza was słychać
- Dobrze, że pan przyszedł mam znowu problem z Madison - dyrektor spojrzał na mnie surowo.
- Znowu?! Madison ty idziesz ze mną - powiedział dyrektor.
- Pójdę, to ja do domu. Pan myśli, że ja nie wiem jak pani Collins dzisiaj obciągała panu. I ja mam iść z panem?!- zapytałam z kpiną, a cała klasa wybuchła śmiechem
- Cisza ! - krzyknął zdenerwowany dyrektor - Madison ze mną! - krzyknął
- Pff!- prychnełam pod nosem. Spakowałam książki i wzięłam torbę.
- Nara idioci! - krzyknęłam uradowana.Siedzę już w gabinecie dyrektora i czekam na niego już 10 minut.
- Dłużej się nie dało?!- położyłam nogi na jego biurko
- Madison weź te nogi. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś u mnie 17 raz wciągu tygodnia? - zapytał
- A co nie cieszysz się. Bynajmniej zapamiętasz mnie do końca życia - wstałam z krzesła i wyszłam z jego gabinetu.
Nie wróciłam już do szkoły. Siadłam na moją Suzuki i odpaliłam czerwone malboro. Moje ulubione, gdy skończyłam palić, zgasiłam peta stopą i odpaliłam moje maleństwo. Jechałam prosto do domu chcąc zawieźć torbę z książkami i zjeść obiad.
W domu byłam po 15minutach.
Zaniosłam torbę do mojego pokoju i zeszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Postanowiłam na naleśniki, które kocham.
Po zjedzeniu ubrałam strój motocyklisty i ruszyłam w stronę mojego dziecka.
Jechałam przed siebie nie mając konkretnego miejsca. Jechałam wzdłuż lasu znajdując ścieżkę. Zjechałam na prawo jadąc tam, gdzie kieruje mnie ścieżka. Jechałam cały czas prosto, aż zobaczyłam przepiękne jeziorko.Byłam zachwycona. Zgasiłam silnik. Zeszłam z motocyklu i usiadłam na głazie. Już wiem, że to miejsce będzie moje. Siedziałam nie wiem ile, ale usłyszałam dźwięk silnika i to nie mojego. Postanowiłam się nie odwracać. Po chwili wycie silnika ustało, a obok mnie usiadł inny motocyklista.
- Hej - uśmiechnął się
- Hej - odparłam
- Widzę, że nie tylko ja tu jeżdżę - powiedział
- Dzisiaj znalazłam to miejsce. Pięknie tu
- Tak - odparł
Siedzieliśmy w ciszy. Ta cisza była przyjemna. Postanowiłam się zbierać było już dosyć późno.
- Ja się będę zbierać - wstałam wytrzepując tyłek.
- Okej, mam nadzieję że się spotkamy jeszcze. - również wstał
- Pasuje ci jutro o 8 ? - zapytałam
- Nie idziesz jutro do szkoły? - zapytał zdziwiony
- Raczej nie. W tym tygodniu sporo razy wylądowałam u dyrektora i mam dość. - zaczęłam się śmiać
- Ja też często jestem u dyrektora. Baba z chemii pani Collins się na mnie uwzieła.
- Na mnie też. Czekaj. Co?! Chodzisz tam gdzie ja do szkoły?! - zapytałam zdezorientowana
- No chyba tak - odparł
- Z której jesteś klasy ? - zapytałam
- Z trzeciej a ty ?
- Z pierwszej
- To co jutro o 8 widzimy się tutaj - zapytał
- Tak - skierowałam się do mojej Suzuki
Pomachałam chłopakowi na pożegnanie i ruszyłam przed siebie wracając do domu. Ciągle zastanawiałam się kto to może być.
Dobrze, że rozmawialiśmy z założonymi kaskami.
Po chwili podróży znajdowałam się pod domem. Schowałam moje cudeńko do garażu i skierowałam się do domu. Mojej matki nie było więc cieszyłam się ciszą.
Skierowałam się do pokoju biorąc piżamę i czystą bieliznę udając się do łazienki. Wzięłam odprężający prysznic zadając sobie pytanie kto to może być.
Po skończeniu prysznica skierowałam się do łóżka. Po czym odeszłam do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Motocyklistka
Teen FictionHej❤ Jest to moje pierwsze opowiadanie. Jeśli czytasz proszę nie wytykaj mi błędów.