Niespodziewany krok

596 29 3
                                    

Czkawka poszedł do swojego domu gdzie mieszkał razem z Ojcem, nie słyszał jeszcze o wielkim balu więc postanowił dokończyć swój strój do latania. Brakowało w nim tylko Kasku, który w jego myśli przypominać miał Szczerbatka. Zielonooki wszedł do swojego pokoju, spojrzał przez okno na gada, który jadł ryby razem z Wichurą i Hakokłem. Chłopak zastanowił się chwilę nad projektem hełmu i już po chwili zaczął przelewać swój pomysł na kartkę. Gdy skończył wybiegł z domu chcąc jak najszybciej zabrać się do pracy.

-Szczerbek idziemy! Przydasz mi się Mordko- krzyknął ochoczo szatyn, był podekscytowany swoim pomysłem, lecz smok wolał zajadać ryby razem z innymi smokami z paśnika zaprojektowanego przez jego pana. -Szczerbatek, im szybciej skończymy tym szybciej wrócisz do swoich przyjaciół- Ten prychnął i ruszył za swoim panem.

Czkawka wszedł do kuźni w której niegdyś był czeladnikiem, miał spore doświadczenie w robieniu broni i innych tego typu rzeczy, Pyskacz sporo go nauczył. Teraz mógł to wykorzystać w pracy nad ostatnią częścią swojego stroju do latania. - Chodź Mordko, napal trochę w piecu a ja przygotuję rzeczy... Pyskacz jest zajęty przygotowaniami do balu więc chyba nie zauważy- Gad mruknął tylko, przekręcił oczyma i splunął plazmą w piec a ten od razu się zapalił- Dziękuję Szczerbek, należy ci się za to duuuużo ryb- Smok ucieszył się gdy usłyszał te słowa i ułoży się wygodnie na podłodze w kuźni patrząc jak jego pan z dokładnością tworzy swój hełm

Chłopak już kończył swoją robotę gdy nagle usłyszał za sobą znajomy głos- Czkawka!- Była to Astrid, trochę się zdenerwował gdyż przypomniała mu się wczorajsza rozmowa z Pyskaczem.

-Cześć Astrid- odpowiedział jej trochę tak jakby się jej bał, ale cieszył się, że ja widzi

-Wszędzie cię szukałam, twój ojciec też... nawet Pyskacz- powiedziała dziewczyna i podeszła do szatyna który słuchał jej z uwagą- Wszyscy są zajęci przygotowaniami do dzisiejszego balu... Zobacz jaki ładny wianek zrobiła mi Heathera- Czkawka spojrzał na nią, wyglądała ślicznie, niebieskie kwiaty ozdabiały jej włosy i idealnie pasowały do jej bluzki i pięknych błękitnych oczu na które mógłby patrzeć godzinami.

-Co się tak patrzysz?- Zaśmiała się Astrid, a ten momentalnie zaczerwienił się

-A tak jakoś... ładnie wyglądasz... Wiesz... no... niebieski to zdecydowanie twój kolor- Czkawka chciał wybrnąć z sytuacji ale niezbyt mu się to udało

-No powiedzmy... A ty co robisz?- Zapytała dziewczyna i uśmiechnęła się

- Ja właśnie miałem kończyć swój hełm... jeszcze to i strój do latania ze szczerbatkiem będzie gotowy-spojrzał na swojego Smoka a ten na niego jakby porozumiewali się w myśli

-Pewnie nie możecie się już doczekać wspólnego lotu...- powiedziała dziewczyna po czym podeszła do Czarnego Smoka i zaczęła go głaskać.

-Tak, mamy zamiar jeszcze dziś polatać dookoła wyspy- chłopak patrzył na piękną blondynkę i na swojego przyjaciela

-Eeee... Dzisiaj? Chyba wam się to nie uda, musisz być na Balu

-O nie znowu jakiś bal, mój tata bardzo lubi imprezować...- przewrócił oczami i zaczął wykańczać swój hełm

-O właśnie... Miałam ci przekazać że twój ojciec ma dla ciebie coś specjalnego na dzisiaj, nie wiem co to jest, musisz sam się przekonać- Uśmiechnęła się dziewczyna a chłopak spojrzał na nią gdyż uwielbiał ją taką.

-Nie przepadam za jego niespodziankami...- burknął szatyn- Okej skończyłem...- powiedział dumnie Czkawka.

-No to może się pokaż- Zaśmiała się dziewczyna, a chłopak uśmiechnął się do niej i założył Kask

-I jak wyglądam? Pewnie słabo mnie słychać ale nie o to w tym chodzi- spojrzał na blondynkę

-Wyglądasz dobrze- rzekła nadal uśmiechając się do niego, a potem podeszła powoli i stanęła na przeciwko. Chłopak przewyższał ją o głowę, przypomniało jej się wtedy jak to ona była jedną z wyższych, teraz tylko Smark był nieco mniejszy. Nagle zdała sobie sprawę jak Czkawka wydoroślał- Wiesz bez niego wygladasz jeszcze lepiej- Zdjeła jgo hełm i położyła na stole obok.

-Astrid...- Czkawka zaniemówił, piękna blondynka patrzyła mu prosto w oczy, a on w jej, czuł że mógłby tak stać godzinami. Chciał ją pocałować, Astrid nie ruszyła się ani na centymetr, lecz nagle oboje usłyczeli wołanie Stoika i szybko odsunęli się od siebie jakby robili cos nielegalnego.

- Czkawka! Wszedzie cię szukałem- krzynął jego ojciec, a ten niechętnie poszedł w jego kierunku, właśnie przerwał mu piękną chwilę z dziewczyną w kótrej był zakochany. Prwie ją pocałował ale nie chciał okazywac jego uczuć przy ojcu.

- O tata... byłem cały czas w kuźni i kończyłem swój strój...

- To świetnie... A teraz idź się przebierz... patrz co dla ciebie mam- Stoik pokazał synowi czarną koszulę i czarne spodnie, które kupił dla Syna od Johana, wiedział że syn lubi ten kolor ze względu na Szczerbatka.- Będziesz miał idealnie na bal.

- Dzieki tato, Astrid wcześniej wspominała, że coś dla mnie masz...- był zadowolony lecz nowy strój był dla niego nieważny. Właśnie chciał pocałować Astrid, odważył się pierwszy raz w życiu, ale znów nie był to odpowiedni moment

- Pamietaj chwilę przed zachodem widzimy się pod twierdzą- Rzekł Stoik odprowadzając syna do chaty. Czkawka obejrzał się tylko za siebie i zobaczył śmiejącą się z niego Astrid. Przekręcil oczami,a ta posłała mu czarujące spojrzenie. Wiedział, że dziś jeszcze się zobaczą...


Jak Wytresować Smoka-One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz