Rozdział 8 - Ratunek

17 5 1
                                    


Maszyna była jednak większa. Podleciała trochę niżej i co ją zdziwiło najbardziej, wyszły z niej windy, które mogłyby zmieścić sporą garść ludzi.

- Pani Woodley? - zapytał jeden sierżant. Słowa zostały skierowane do jej matki.

- Tak? - zapytała zakłopotana. Nie miała pojęcia o co chodzi.

- Proszę za mną - zaczęły się kierować za strażnikiem, ale ten odparł - Bez córki.

Zaczęła się kłócić. Nie chciała zostawić córki samej. Ostatecznie Shelley powiedziała, że sobie poradzi.

- Dobrze. Czekaj tu na mnie - powiedział, a potem ruszyła za strażnikiem.

Stała w miejscu czekając. Coraz więcej ludzi było już statku. Zostało około sto osób na placu.

- Proszę wejść do kabiny.

Odwróciła wzrok w stronę strażnika. Miała czekać na matkę, to zaczeka.

- Czekam tu na kogoś... - powiedziała, ale strażnik jej przeszkodził.

- Słuchaj, nie interesuję mnie, czy czekasz na kogoś czy nie. Wsiadasz i tyle - powiedział stanowczo patrząc na nią gniewnie.

- Nie pójdę nigdzie bez mojej matki! - warknęła zirytowana.

Strażnik tylko wpisał coś na ekranie, które znajdowało się na jego zbroi i czekał.

Po chwili zjawiła się dwójka większych strażników. Złapali ją za ramiona i zaczęli ją ciągnąć do windy.

- Zostawcie mnie! - krzyknęła zdenerwowana.

Ci nawet się nie odezwali słowem.

- Ratunku! - krzyknęła. Jednak na placu już nikogo nie było.

- Puścić to puścić! - usłyszała znajomy głos.

Leo wziął zamach i walnął jednego ze strażników prętem w głowę. Ten padł na podłogę. Z drugim zrobił to samo.

- Uciekamy! - krzyknął i zaczął biec w stronę wrót.

Shelley pobiegła za nim. Nie miała innego wyjścia. Jej matki nie było. Wszyscy byli w statku.

Kilka strażników zaczęło ich gonić. Teraz, jak nie było żadnego tłumu, nie było także drogi ucieczki, ani miejsca by się schować.

Już przy bramie, złapali Leo. Shelley się zatrzymała, by pomóc kompanię.

- Biegnij! Poradzę sobie! Po prostu uciekaj! - zaczął krzyczeć i się wyrywać. Jednak na marne.

Czasem trzeba go jednak posłuchać. Zaczęła biec w stronę lasu...



Zwrot akcji!

Może wiecie czemu wzięli matkę Shelley?

~Diana

Szczury || KoloseumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz