Rozdział 4 - Ciężarówki

19 5 4
                                    


Wstała. Spojrzała na zegarek. Było już piętnaście po szóstej. Ma godzinę, by się wyrobić na drugi koniec miasta.

Szybko wyskoczyła z łóżka i poszła się ubrać. Kiedy skończyła, pobiegła na parter. Jej matka siedziała przy blacie w kuchni i jadła jabłko popijając wodą.
 
  - Witaj kochanie - powiedziała uśmiechnięta - Spieszysz się gdzieś? - zapytała trochę zaskoczona.

  - Tak, muszę pójść do Lea mu coś powiedzieć - wymyśliła na szybko - Nie wiem, kiedy wrócę. Nie śpiesz się z obiadem! Pa! Kocham cię! - wybiegła przez drzwi, zamykając je.

Spojrzała na zegarek. Zostało jej dokładnie dwadzieścia trzy minuty do dotarcia na drugi koniec miasta. Postanowiła tam pobiec. Mijając ludzi i co rusz powtarzając słowo "przepraszam ", dotarła do Wrót.
Rozejrzała się i zobaczyła czekającą na nią Misty. Podeszła do niej.

  - Jesteś. Prawie się spóźniłaś - powiedziała z ulgą patrząc na Wrota z dłonią na czole.

  - Spóźniłam się na co? - zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi. Zostały zaciągnięte w kąt ulicy. Zaczęły się szarpać, ale po chwili zauważyły, że to Leo je ciągnie.

  - Spokojnie panienki, niczego wam nie zrobię - zażartował i podniósł ręce w górę.

  - Nie igraj z ogniem, tylko wytłumacz jej plan - powiedziała Misty.

  - A więc tak. Dostawa zaraz przyjedzie, a my będziemy mogli uciec zgodnie z planem. Będziemy musieli wracać o czwartej, bo wtedy ponownie otworzą Wrota, by ciężarówki odjechały - wyjaśnił - Zgodnie z planem, zwiedzimy trochę wschodnią część lasu, a potem wracamy. Zrozumiano?

Pokiwały głową. Teraz tylko musieli zaczekać, aż Wrota się otworzą.

  - A strażnicy? - zapytała - Przecież tam będą strażnicy! - powiedziała głośnym szeptem.

  - Nie martw się. Wszyscy będą sprawdzali ciężarówki, a my wyjdziemy bez problemu.

Źle to widzę.

Nagle usłyszeli zgrzytanie metalu. Wrota zaczęły się otwierać, a już po drugiej stronie było już widać przód wielkiego pojazdu. Shelley była trochę podekscytowana, ale także się stresowała myśląc, że coś mogłoby pójść nie tak.

Kiedy skrzypienie ustało, do środka wjechało pięć wielkich ciężarówek. W każdej z nich znajdował się prowiant dla mieszkańców. Przynajmniej tak myślała.

  - Dobra, teraz! - szepnął Leo i już po chwili składał się do Wrót.

Na prawdę źle to widzę...

Misty zaczęła kroczyć za Leo, a Shelley za nią. Szli jak najbardziej uważając i rozgladając się dookoła.
Dotarli do otwartych Wrót, gdzie roiło się od strażników. Mieli mały czasu. Wszyscy patrzyli na ciężarówki i za bardzo nie interesowali się tym, co jest dookoła.

Leo się nagle zatrzymał i podniósł lekko dłoń do góry. Spojrzał w prawo i natychmiast wskoczył pod jedną z ciężarówek. Zrobiły to co on, a już po chwili mogli zauważyć stare i brudne glany strażnika.

  - Idziemy pod ciężarówkami. Nie zauważą nas - szepnął na tyle głośno, by mogła usłyszeć jego słowa.

Ruszyli czołgając się w stronę lasu. U progu ciężarówki stał strażnik. Chodził pomiędzy drugą, a trzecią ciężarówką, aż stanął. Serce Shelley zabiło szybciej. Usłyszeli jakiś krzyk, a po chwili ciężarówki ruszyły, a przy najmniej ta, pod którą byli. Jednak strażnik nadal tam stał, aż poszedł na prawą stronę trzeciej maszyny. Ta ruszyła.

  - Szybko! - usłyszała głos Leo.

Zaczęli się czołgać się do przodu. Kiedy dotarli na odstęp dwóch maszyn, mogłoby się rzec, że dzielą je trzy metry. Leo wyszedł na powierzchnię kulejąc, a potem chowając się pod trzecią ciężarówką. Misty zrobiła to samo, tylko że wskoczyła pod maszynę.

Dasz radę. Uwierz.

Shelley wyszła i od razu kucnęła łapiąc zderzak ciężarówki. Trzymając go dosyć mocno, puściła nogi wslizgnęła się pod maszynę.

  - Nieźle - skomentowała Misty.

Reszta okazała się trochę trudniejsza, że względu na strażników w ciężarówce i na zewnątrz. Przy ostatniej, nie było nikogo. Co było dosyć dziwne.

  - Biegnijcie w krzaki - rozkazał Leo.

Wstał i popędził wprost na roślinę. Można powiedzieć, że się na nią rzucił. Zniknął za krzakami, teraz była kolej Misty. Także się rzuciła na krzaki i po chwili zniknęła.
Shelley nie chciała się wyróżniać i zrobiła to samo, co jej przyjaciele. Kiedy dotarła, zaczęli biec wprost przed siebie. Musieli się trochę oddalić, żeby ktoś ich nie znalazł.

Akcja się rozkręca ;D
Trochę słaby ten rozdział :/

~Diana

Szczury || KoloseumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz