Rozdział 5 - Silszyna

20 5 5
                                    


Przestali biec. Oddalili się dosyć daleko. Mogą teraz pozwiedzać tą część lasu, w której nigdy nie byli.

  - A więc tak. Ja idę na wschód, ty Misty pójdź na południe, a Shelley na północ. Powinniśmy się wyrobić z zapoznaniem się terenu.  Jakby co, krzyczcie - powiedział Leo i od razu wyciągnął kompas.

  - Nie lepiej jest trzymać się razem? - zapytała Misty - To są nowe tereny. Nie wiemy co w nich czycha. Mogą tu być inni ludzie niż gościu w kapeluszu.

Leo spojrzał na nią na ułamek sekundy. Potem podniósł głowę i zaczął:

  - Im więcej terenu zapoznamy, tym lepiej będzie potem szukać szczegółów. A teraz do roboty.

Zaczął iść w swoją stronę. A dziewczyny stały patrząc jak się oddala.

  - Na północ? - zapytała Shelley.

  - Się robi.

Wnet skręciły razem w lewo i udały się w głąb lasu

***

Dookoła ćwierkały ptaki. Czasem mogły zauważyć króliki, lub zające. Mniejsza z tym. Ta część lasu była bardzo przyjemna. Nie była taka... mroczna.

  - Ładnie tu. Powinniśmy tu częściej przychodzić - oznajmiła Misty.

   - Tjaa... I czołgać się po ziemi pod ciężarówkami. Chętnie to powtórzę - zaśmiała się.

Misty także się zaśmiała. Lecz zmienił to dźwięk jakiegoś... silnika?

Dziewczyny spojrzały w górę. Niedaleko od nich, w powietrzu unosiła się wielka maszyna, która stawała się coraz większą na sekundę. Ona leciała w ich stronę.

Zapatrzona Shelley, nie zauważyła, kiedy Misty popchnęła ją, by schowała się pod drzewem. Sama odskoczyła i wychyliła lekko głowę, by zobaczyć to wielkie ustrojstwo.

  - Nie mogę w to uwierzyć... - zaczęła Misty, kiedy maszyna odleciała w stronę Koloseum - Toż to silczyna! - wydawała się zachwycona, ale także zdenerwowana.

  - Sil... co? - zapytała nie rozumiejąc.

  - Silczyna. To wielkie ustrojstwo jest podobne do statku. Może umieścić ponad dwieście osób na pokładzie! Pan Anderson często o nich mówił. Opowiadał jakie są cudowne. Wiem, że są to maszyny z Ziemi.

Trochę to niepokoiło Shelley. Co taka maszyna może robić w tym lesie lecąc w stronę Koloseum?

  - Musimy biec. I to szybko! - krzyknęła i pognała za silszyną.

***

Kiedy dotarła do Koloseum, zobaczyła, że silszyna wylądowała przed Wrotami. Wrota były szeroko otwarte, a z silczyny wyszło kilka żołnierzy w granatowych kombinezonach z napisem "PZPKS" na plecach. Mieli w dłoniach wielką broń, która wyglądała na bardzo ciężką.

  - Witam wszystkich Szczurów! - krzyknął jakiś głos. Dopiero zauważyła, że na jednym z statków znajdował się dość dobrej jakości hologram przedstawiający mężczyznę. Dość przystojnego mężczyznę - Jesteśmy tu, do badań. Nie bójcie się, niczego złego nie zrobimy - Nie brzmiał dosyć przekonany tym, co mówi.

  - Zostawcie nas w spokoju! - krzyknęła kobieta z tłumu ludzi, który zdarzył się już zebrać - Żyjemy w zgodzie i spokoju. Odleccie tam, skąd przylecieliście!

Tłum zaczął wiwatować kobiecie i klaskać. Widocznie mężczyźnie się to nie spodobało.

  - Chcemy tylko sprawdzić, czy wszytko jest w porządku z waszym zdrowiem. Nic innego - powiedział starając się zachować spokój, co było dosyć trudne w tej sytuacji.

  - Co tu się dzieje?! - z tłumu wyszedł Pan Anderson - No proszę... - zaczął - Czyżby nie był to masz drogi Elliot? - zapytał z pogardą.

On go zna?

  - Anderson... No przecież oczywiście - mężczyzna, znaczy Elliot, westchnął - Nie mogłeś tego przegapić. Zostałeś oficjalnie zaproszony na rozmowę - chytry uśmieszek nie schodził z jego twarzy.

  - Co tu do jasnej cholery się wyrabia?

Głos przyjaciela lekko przestraszył dziewczynę, ale ta od razu się uspokoiła widząc, że obok kuca Leo.

  - Nie wiem. Ten gość na hologramie, Elliot, zna pana Andersona i mówił, że chce nas wszystkich zabrać na badania medyczne - wyjaśniła w skrócie.

  - Trochę to głupie po piętnastu latach od tak przylecieć i powiedzieć, że będą robić badania...

Miał rację. Kto od tak sobie przyleci silszyną i powie, że po piętnastu latach zrobią badania? Nikt.

  - Straż, sprowadzcie go na pokład. Chętnie z nim porozmawiam - rzekł Elliot.

Strażnicy chwycili go i zaciągneli do maszyny. Pan Anderson zniknął za klapą silszyny.

Wydaje mi się, że chyba macie jakieś pytania XD
Większość wyjaśni się w kolejnych rozdziałach :)

Ciekawostka: Silszyna, to połączenie słowa silnik i maszyna XD

~Diana

Szczury || KoloseumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz