1

67 4 3
                                    

*Hej! Jest to moja pierwsza książka pisana na tej apce i dopiero się z nią zapoznaję. Z góry przepraszam za wszystkie błedy. Mam nadzieję że książka wam się spodoba~A.*
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
- Idziesz?! - krzyknełam w głąb domu zniecierpliwiona myślą że za chwilę spóźnię się na własne zakończenie roku akademickiego.
- Tak. Już. Poczekaj!
- Leon spóźnie się! - jęczałam.
        Niby to dziewczyny zawsze się dłużej szykują a ja zawsze muszę na niego czekać.
- Nie spóźnisz tylko spóźnimy - powiedział całują mnie w czubek głowy.
       Leo jest dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Jak ojciec, którego straciłam. Blondyn dba o mnie i stara się mi zapewnić wszystko co najlepsze, a od śmierci moich rodziców jego opiekuńczość wzrosła dwukrotnie. Wtedy właśnie wprowadziłam się do niego do domu, żeby nie jechać do babci na drugi koniec kraju. Nadal jestem mu wdzięczna, że bez zastanowienia mnie wtedy przygarnął.
- Poprosze kluczyki - usłyszałam jego głos gdy otwierałam garaż.
- Nie, ja prowadzę.
- POPROSZE KLUCZYKI.
- Nie - powtórzyłam  - Wczoraj dużo wypiłeś, a poza tym mam już prawo jazdy. Umiem prowadzić samochód.
- Ja po prostu nie chcę żeby Ci się coś stało- westchnął z rezygnowaniem.
- Przecież nic się nie stanie - podeszłam do niego i go przytuliłam - Będzie dobrze, zaufaj mi - uśmiechnęłam się, po czym puściłam go i ruszyłam w kierunku auta.
       Ostatni dzień na uczelni. W zasadzie zakończenie roku, ale to nie ważne. Ważne że od jutra moja noga tam nie stanie, a ja będę miała  wakacje. Nie mogę się doczekać. Razem z Leonem i kilkoma znajomymi zdecydowaliśmy że pojedziemy na miesiąc do domków w lesie. Ciocia naszych kumpli prowadziła tam kiedyś ośrodek agroturystyczny, ale firma się rozpadła i teraz mamy gdzie jeździć na wakcje. Cały teren jest do naszej dyspozycji przez cały rok, lecz zimą nie opłaca się tam jeździć.
- Jesteś już spakowana? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela.
- Prawie tak. Jutro rano jeszcze dopakuję kosmetyki i kilka drobnych rzeczy i mogę jechać - na moją twarz wkradł się uśmiech związany z ekscytacją przed wyjazdem.
- UWAŻAJ!
- Boże Leo! To tylko ptak. Przecież odleci zanim się zbliżę.
- A jakby nie odleciał to byś go rozjechała i zakończyła jego i tak nędzny żywot - zmrużył oczy, którymi spojrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Lecz nie wytrzymał długo bo po chwili oboje zaczeliśmy się śmiać.
***
       Nareszcie! Moje długo wyczekiwane wolne. Opuszczam mój  budynek edukacji na najbliższy okres jaki przyjdzie mi spędzić w lesie. Wychodząc zauważyłam Leona z kumplami. Zaczęłam iść w ich kierunku, gdy w oczy rzucił mi się chłopak którego nie widziałam wcześniej w ich towarzystwie. Nowy?
- Hej chłopaki - przywitałam się gdy tylko byłam w zasięgu ich słuchu.
- Cześć - odpowiedzieli mi chórem, a Leon obiął mnie ramieniem.
- Hej, chyba sie nie znamy - powiedziałam kokieteryjnie w stronę nowego chłopaka.
- Cassidy. Moja przyjaciółka- powiedział niepewnie obejmujący mnie blondyn.
- A nasza koleżanka - mówiąc to Jake puścił mi oczko.
- Dziękuję Panowie, ale mam język w buzi i umiem się sama przedstawić. Cassidy - wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka.
- Logan - uśmiechnął się brunet, ściskając moją dłoń. Jak na mój gust nieco za mocno i za długo.
- Logan jedzie z nami na wakacje - wtrącił Edward, jeden z właścicieli resortu do którego się wybieramy.
- A mogę wiedzieć, skąd wy się znacie?- spytałam.
- Z liceum - odpowiedział szatyn.
- Chodziłeś do tego liceum co my?- nie ukrywam zaskoczenia w moim głosie.
- Tak, ale raczej byłem szarą myszką. Nie zdziwię się jeżeli mnie nie kojarzysz. Poza tym znałaś wiele ludzi, więc zrozumiałe że nie wszystkich pamiętasz- zaśmiał się.
          To prawda, w liceum przez to że śpiewam i brałam udział w wielu uroczystościach szkolnych dużo ludzi mnie kojarzyło. Do tego byłam kapitanem cheelederek, co dawało mi jeszcze większy rozgłos w śród uczniów. Jednak jestem pewna że gdybym poznała Logana zapamietałabym go. Był... dość charakterystyczny.
- Tak masz rację- powiedziałam cicho zastanawiając się czy oby na pewno nie znam bruneta.

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
* Mam nadzieję, że podobał się Wam pierwszy rozdział. Piszcie w komentarzach jak często chcecie kolejne~A.*

EDIT
Pierwszy rozdział poprawiony. Nadal nie zadawala  mnie jego długość, lecz ciężko jest zrobić dłuższy rozdział z 500 słów, nie zmieniając fabuły. Starałam się jednak jak mogłam. Wkrótce poprawie resztę rozdziałów.

Because I'm a queen.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz